Pozwól dziecku na ataki histerii. Historia z sąsiadką to dowód, że masz rację

Iza Orlicz
Kto doświadczył ataku histerii swojego dziecka, ten nie wie, jak traumatyczne może być to przeżycie. Zwłaszcza jeśli dojdzie do niego w miejscu publicznym. Z jednej strony widzisz emocje swojego malucha – krzyczy, płacze, tupie, rzuca się na ziemię, z drugiej strony czujesz jak narasta w tobie bezsilność, niemoc, może też złość lub frustracja. Gdy do tego duetu dołożysz osobę postronną, która postanawia wtrącić swoje "trzy grosze” atmosfera robi się nie do wytrzymania…
Czego rodzic nie chce słyszeć, gdy jego dziecko ma atak histerii? 123rf.com

Do tej sytuacji doszło już jakiś czas temu, ale pamiętam ją, jakby wydarzyła się wczoraj. Wracałam z 2-letnim synem ze żłobka. Był zadowolony, uśmiechnięty, zainteresowany tym, co dzieje się dookoła. Tu ptaszek, tam autko, nic nie zwiastowało zbliżającej się katastrofy.

Co to za wrzaski?


Gdy doszliśmy do naszego bloku, jego humor uległ pogorszeniu, ale nie marudził, nie płakał. Dopiero gdy byliśmy już przy drzwiach od mieszkania i ja przeszukiwałam torebkę w poszukiwaniu kluczy, nagle wpadł w złość. Już nie pamiętam, czy powiedziałam coś w stylu" "poczekaj synek, nie teraz” lub "uspokój się przez chwilę”.


Histeria z sekundy na sekundę przybierała na sile, zaczął tak głośno płakać, że echo po klatce niosło się na wszystkie piętra. I wtedy drzwi obok otworzyły się i wyjrzała zza nich sąsiadka. Starsza pani zapytała, co to za wrzaski, co się tutaj dzieje.

Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nic, że syn dostał histerii, typowej dla jego wieku. "Wie pani, ja wychowałam trójkę dzieci, żadne tak nie krzyczało. Chowały się po kątach i tam cichutko kwiliły, gdy coś im nie pasowało. Teraz dzieci są takie rozpieszczone”.

Nie chciałam się z nią wdawać w zbędne dyskusje. Odpowiedziałam tylko: "Proszę zająć się sobą i swoimi sprawami”. Może nie była to riposta życia, ale nie miałam czasu wymyślić nic trafniejszego.

Musiałam szybko przyklęknąć, by "ratować” własne dziecko. Wiedziałam, co pomaga mu w takich sytuacjach: stanowcze, ale delikatne przytulenie. Gdy zdawał sobie sprawę, że znajduje się w obręczy moich ramion, szybko się uspokajał.

Tak radzi sobie z emocjami


Znam takich historii wiele. Dziecko znajomej dostało ataku histerii w sklepie, innej na chodniku i zawsze znajdą się "życzliwi”, którzy powiedzą ci, że postępujesz niewłaściwie. "Co za rozpuszczone dziecko”, "Wymusza płaczem”, "Niech pani szybko coś z nim zrobi, przecież tak nie można”.

A właśnie, że można, bo na tym etapie (od 2 do 4 lat) system nerwowy dziecka ma swoje ograniczenia. Jest niedojrzały i właśnie w taki sposób radzi sobie z emocjami, np. złością czy frustracją. Nie powinniśmy tego tłumić (np. strasząc dziecko), bo przyniesie to więcej szkody niż pożytku. Jak każdy etap rozwoju i ten wkrótce minie, potrzeba tylko cierpliwości.

I zrozumienia, bo to zwykle bardzo trudna sytuacja dla rodzica. Chyba nikt nie czuje się komfortowo, gdy jego dziecko krzyczy, płacze, rzuca się na ziemię i nie reaguje na żadne próby przemówienia mu do rozsądku.

Nie ma to zresztą żadnego sensu, bo w tym momencie jego mózg "zalewany” jest hormonami stresu i nic do niego nie dociera. Jedyne, co możemy w tej sytuacji zrobić, to przeczekać atak histerii lub znaleźć własny, indywidualny sposób na szybsze uspokojenie swojego malucha.

Zdenerwowany, zestresowany rodzic, który jest na skraju wyczerpania nie potrzebuje więc dobrych rad i pouczania, ale autentycznej empatii. Gdy widzę inne mamy, których dziecko ma atak histerii, to albo pytam, czy mogę jakoś pomóc, albo nie przeszkadzam, bo zdaję sobie sprawę, że to, czego najbardziej tej chwili potrzebuje, to po prostu spokoju.