"Mały egzaminek" na wejściu to start wyścigu szczurów dla 7-latków! Zasady rekrutacji przerażają

Sandra Skorupa
Zapisywać się trzeba nawet 3 lata wcześniej, na wstępie czeka ich "mały egzaminek" dla 7-latków, po spotkaniu z psychologiem jest selekcja, a 8 lat nauki rodziców kosztuje nawet 200 000 złotych. I jeszcze trzeba bić się o miejsca. Sprawdziliśmy, jak wyglądają przyjęcia do szkół prywatnych.
fot. Bartosz Banka / Agencja Gazeta

Szkoły prywatne pożądane w epidemii

Utarł się stereotyp, że do prywatnych szkół chodzą tzw. banany, czyli dzieciaki z bogatych rodzin. Owszem, rodzice muszą dysponować pewną gotówką, choć nie zawsze oznacza to, że są nie wiadomo jak dobrze sytuowani.
Nierzadko opiekunowie decydują się na zapisanie dziecka do niepublicznej podstawówki z konieczności, bo jest chore, inaczej wygląda, jest dyskryminowane, potrzebuje innego systemu nauki, niż oferuje się w szkołach publicznych lub decydują się na to z troski o lepszą edukację.


Szczególnie w dobie pandemii wzrosło zainteresowanie szkołami niepublicznymi, gdyż rodzice zaznaczają, że zdalne lekcje w placówkach państwowych to zwykła prowizorka. Wszystko przychodzi na maila, a dziecko siedzi i się nudzi. W takich okolicznościach nic dziwnego, że myślimy o inwestycji w naukę prywatną.

Jednak ci, których stać lub uzbierają i są w stanie opłacić placówkę, nie zawsze się dostają. Okazuje się, że w rekrutacjach do zerówek i pierwszych klas szkół prywatnych brakuje miejsc. Co więcej, uczniowie już w wieku 7 lat muszą walczyć o przyjęcie, są poddawani egzaminom wstępnym, jak na studiach i selekcji jak w korporacjach.

Selekcja w prywatnych podstawówkach


Jak wygląda rekrutacja do szkoły prywatnej za 200 000 zł? Nie wystarczy zapłacić wpisowego 2-3 tys. zł, a później rocznego czesnego 20 000 zł. Do części szkół uczniowie przyjmowani są dopiero po rozmowie kwalifikacyjnej dla 7-latków i ich rodziców. 

Oczywiście z jednej strony chodzi o to, by nikt później nie był zdziwiony, że w szkole nie ma ocen i uprawia się kwiatki albo na odwrót, że oceny są bardzo ważne, a wymagania wobec ucznia surowe.

Niemniej jeżeli rodzicom zależy, by dziecko dostało się do placówki, muszą odpowiedzieć w kwestionariuszach na szereg pytań dotyczących m.in.: podejścia do realizowanej w placówce pedagogiki czy relacji rodzica z dzieckiem itd. 

Jak się dowiadujemy z Niepublicznej SP Varsovia, rodzice nie wypełniają ankiet online, a organizowane jest ogólne spotkanie psychologów, pedagogów z dziećmi i rodzicami, na podstawie tego spotkania psycholog decyduje, kto zostanie przyjęty.

"Mały egzaminek" dla 7-latków


Z kolei w Prywatnej Szkole Podstawowej nr 92 w Warszawie usłyszeliśmy, że w pierwszą marcową sobotę odbywają się spotkania kwalifikacyjne, a na nich czegoś się już od dziecka wymaga i stanowią one swego rodzaju "mały egzaminek".

Jak czytamy na stronie podstawówki, na spotkanie dziecko powinno wziąć: kredki, klej, ołówek, buty sportowe na zmianę, niekrępujący ruchów, wygodny strój.

Pytają o zawód rodzica i oczekiwania

Rekrutując dziecko do placówki prywatnej, warto złożyć kilka podań, bo z jednej strony może zabraknąć miejsc, a z drugiej strony dziecko może zostać niezakwalifikowane po rozmowie.

O co pytają w ankietach, kwestionariuszach kwalifikacyjnych szkoły prywatne? Oczywiście należy podać dane personalne rodziców i dziecka. Poza tym pojawiają się pytania o:

— poprzednią placówkę

— zainteresowania dziecka

— wykonywany zawód rodziców

— powód wyboru właśnie tej placówki

— obawy i lęki ucznia.

Można się spotkać również z zagadnieniami, które wymagają większego rozpisania np.:

— opis idealnej szkoły

— scharakteryzowanie swojego dziecka

— opisanie oczekiwań wobec placówki, do której składa się aplikację.

Brak miejsc w szkołach podstawowych prywatnych

Brak miejsc w rekrutacji do pierwszych klas szkół podstawowych prywatnych to dość powszechny problem szczególnie w dużych miastach. Pierwszeństwo zapisu mają oczywiście uczniowie zerówek tej właśnie szkoły oraz rodzeństwo uczniów, którzy już uczęszczają do tej szkoły. Takich informacji udzieliła nam Szkoła Podstawowa Montessori im. św. Urszuli Ledóchowskiej w Warszawie.

Niektóre placówki prywatne są tak rozchwytywane, że jak dowiedzieliśmy się od krakowskiego Academosa zapisywać dziecko trzeba nawet 2-3 lata wcześniej.

Każda szkoła prywatna w zależności od tego, jakie wartości wyznaje, do jakiej pedagogiki nawiązuje, odpowiada na inne potrzeby rodziców i uczniów. Niemniej w przypadku pozostawiających wiele do życzenia szkół publicznych, placówki niepubliczne stanowią pewną alternatywę. 

Warto jednak dokładnie przeanalizować możliwości i ofertę szkoły, by po miesiącu ponownie nie musieć zmieniać miejsca edukacji. Dla jednych "egzaminek" na wejściu dla 7-latków będzie w porządku, innym się nie spodoba. Już takie szczegóły mogą być sygnałem, czy taka placówka będzie dobra dla naszego dziecka i czy warto poświęcać jej uwagę.