"Nie noś w chuście, bo się przyzwyczai!". Ekspertka obala największe mity o chustonoszeniu

Agnieszka Miastowska
Kiedyś słyszałyśmy, że dziecka nie można brać na ręce i przytulać zbyt często, bo wciąż będzie się tego domagać. Dzisiaj, gdy na noszenie dziecka mamy bardziej kreatywne sposoby, takie jak chusty, w internecie przeczytać można, że maluch przyzwyczajony do chusty, nie będzie chciał leżeć w ramionach rodzica, a nawet chodzić. Te i inne mity pomoże obalić doradczyni noszenia w chuście Agata Dąbek, która szerszej publiczności znana jest z instagramowego profilu "Bliżej siebie".
Noszenie dziecka w chuście. Doradczyni obala mity o chustonoszeniu Instagram @blizej.siebie Fot. Piegowate Kadry
Ostatnio, gdy z Mamadu rozmawiała Katarzyna Barczyk-Matkowska znana z profilu Lady Pasztet w komentarzach pojawiły się zarzuty, dotyczące noszenia jej synka w chuście. Komentujący zwracali uwagę, że dziecko w ten sposób przyzwyczaja się do leżenia w chuście i nie staje się samodzielne. Co więcej, że noszenie niemowlaka w ten sposób jest zbyt obciążające dla kręgosłupa.

Ile w tym prawdy? Na szczęście niewiele!


Dlaczego chusta?

W Internecie, ilu ludzi, tyle opinii, dlatego postanowiłyśmy tę kwestię wyjaśnić z kimś, kto naprawdę zna się na temacie chustonoszenia. Na komentarz postanowiła odpowiedzieć ekspertka w tej dziedzinie Agata Dąbek.
Screen komentarza Mamadu
Dlaczego rodzice decydują się na noszenie niemowląt w chuście? — Dziecko samo domaga się bliskości i bycia noszone przez rodzica. To potrzeba wzięta jeszcze z łona mamy, bo… przez 9 miesięcy było noszone w brzuchu. Dlatego tak zaleca się, żeby mamy w fizjologicznej ciąży były aktywne, dużo spacerowały. Dziecku ten ruch służy, uspokaja, stymuluje układ przedsionkowy — wyjaśnia ekspertka. Po narodzeniu dzieci nadal potrzebują czasu i uważności rodzica na zaadaptowanie się do nowego świata po drugiej stronie brzucha, dlatego noszenie i bliskość nadal są ważną potrzebą, która nie mija dziecku tylko z uwagi na to, że się urodziło.


Agata Dąbek podkreśla, że chusta może być wybawieniem. Pozwala na zajmowanie się codziennymi obowiązkami, a jednocześnie utrzymywanie bliskiego kontaktu fizycznego z dzieckiem.

Chusta a kręgosłup

— Są dzieci, które tej bliskości potrzebują mniej, a są takie, które domagają się jej tak bezapelacyjnie, że rodzic czuje się bezsilny. Wtedy chusta jest wybawieniem — zaspokaja podstawowe potrzeby bliskości. Poczucia bezpieczeństwa malucha, ale też potrzebę mobilności, aktywności mamy dziecka — wyjaśnia.

Jednym z argumentów przeciwko noszeniu maluchów w chuście są względy zdrowotne, przede wszystkim nadwyrężenie pleców. Czy mamom może grozić nadwyrężenie kręgosłupa?

— Znam sytuacje, gdy rodzice mają problemy z kręgosłupem i nie decydują się na chustę, z obawy przed pogorszeniem. Jednak mimo tego, noszą dziecko na rękach (co jest naturalne w byciu rodzicem), ale niestety jest mniej ergonomiczne dla pleców — tłumaczy Agata Dąbek. Ekspertka przyznaje, że chusta może pogarszać stan kręgosłupa, lecz tak samo jak, noszenie dziecka na rękach. Natomiast dobrze zawiązana chusta wymusza u rodzica prawidłową postawę ciała. Podkreśla jednak, że chusta musi być zawiązana w poprawny sposób.

— Rzadko w macierzyństwie mamy taką sytuację wygrany-wygrany. Ponadto dobrze zawiązana i dobrana chusta odciąża rodzica. Daje wygodę, której nie daje noszenie dziecka na rękach — dodaje.

Dziecko przyzwyczajone do wygody?

Czy dzieci "przyzwyczajone" do noszenia domagają się go przez cały czas? Nie, to mit, który należy obalić jak najszybciej!

— Noszenie w chuście uczy nas uważności na potrzeby dziecka i bardzo szybko zauważamy, jak dzieciom zmieniają się priorytety. Coraz mniej chętnie chcą siedzieć w chuście, bo wolą zdobywać świat, to naturalne — tłumaczy.

Mit został nie tylko obalony, okazuje się, że noszenie w chuście wręcz zachęca dziecko do eksplorowania świata w przyszłości. Agata Dąbek podkreśla jednak, by nie popadać w skrajność. Noszenie dziecka cały czas w chuście, także nie jest dla niego dobrym rozwiązaniem. Najważniejsze to być uważnym na sygnały od dziecka i dbać o różnorodność jego aktywności w ciągu dnia. — Spędzać z nim czas na macie, bawić się z nim w turlanie, dać mu możliwość poznawania podłogi, nawet jeszcze w czasie noworodkowym (mówię zdecydowane NIE miękkim kanapom i sofom, tutaj racja: naprawdę nie bójmy się dawać dziecka na podłogę) — tłumaczy doradczyni.

Niemowlęta doskonale wiedzą, że najwięcej o świecie nauczą się w relacji z nami, a nie samodzielnie na własną rękę. Chusta pozwala im czuć się bezpiecznie i skoncentrować na obserwacji świata zewnętrznego.

— Dzięki temu, że obserwują w chuście nasze codzienne czynności takie jak gotowanie, sprzątanie, prace w ogrodzie uczą się codziennego życia, zastosowania przedmiotów codziennego użytku w działaniu, prawdziwej samodzielności! — wyjaśnia Agata Dąbek.

Mały odkrywca

Dziecko w chuście może nasycić się bliskością rodzica, zacznie intuicyjnie rozumieć, że zawsze może wrócić do bezpiecznych ramion mamy czy taty. — Dzięki temu łatwiej będzie naszym dzieciom odważyć się ruszyć w świat, bo mają tę pewność, że zawsze mają bezpieczną przystań, do której mogą wrócić i nic im niestraszne — tłumaczy doradczyni. Chusta nie przyzwyczai więc dziecka wyłącznie do leżenia, nie sprawi, że będzie bało się świata poza ramionami mamy — a wręcz wzbudzi w nim ciekawość małego odkrywcy! Chusta może obciążać plecy, lecz tym grozi także ciągłe noszenie dziecka w ramionach.

Ekspertka jednak podkreśla, że chusta powinna być prawidłowo zawiązana, a osoby mające problemy zdrowotne z kręgosłupem powinny skonsultować ten sposób noszenia dziecka z fizjoterapeutą.

Może cię zainteresować także: Czym zajmuje się DORADCA NOSZENIA?