Czas na rachunek sumienia. 7 grzechów głównych kobiet, przez które same utrudniamy sobie życie

Agnieszka Miastowska
Czy często masz wrażenie, że wszystko jest na twojej głowie, że jeśli sama czegoś nie zrobisz, to nie zostanie to zrobione wystarczająco dobrze? Widzisz wśród swojej rodziny i przyjaciółek kobiety, które biorą na siebie za dużo? To prawda, że na kobietach wywierana jest duża presja i to niezależnie od tego, czy jesteś matką, żoną czy singielką. Jednak nie oznacza to, że musisz się jej poddawać. Czasem same robimy sobie pod górkę, biorąc na siebie zbyt dużo obowiązków, wymagając od siebie perfekcji. Poznaj 7 grzechów głównych każdej kobiety, zrób własny rachunek sumienia i bądź dobra... dla samej siebie.
Jak przestać wymagać od siebie za dużo? Oto 7 grzechów każdej kobiety \ Unsplash

1. "Daj, ja sama"

Bierzemy wszystkie obowiązki na siebie, bo nie chcemy przyznać się do tego, że potrzebujemy pomocy. Fajnie jest radzić sobie ze wszystkim samemu, zaradność na pewno daje nam dużą niezależność.
Ale nikt nie jest ekspertem od wszystkiego. Nie rozszerzy doby i nie ma czterech rąk. To, że pozwolisz sobie pomóc — np. zadzwonisz po mamę, by pomogła zająć ci się dzieckiem, bo domowy chaos zaczął cię z lekka przerastać – nie oznacza, że jesteś niewystarczająco dobrą matką.

2. "On tego nie potrafi!"

Ten grzeszek najczęściej widzę u kobiet starszego pokolenia — naszych babć czy mam. Polega on na wyręczaniu mężczyzn w obowiązkach domowych, wychowaniu dzieci, ale nawet codziennych kwestiach, robiąc z nich sieroty życiowe. Traktując dorosłych facetów jak dzieci sprawiamy, że cierpią na tym i my i oni.


Mężczyznom podcinamy skrzydła, dając do zrozumienia, że nie zrobią czegoś z taką dokładnością jak my i skutecznie zniechęcamy ich do zachowania partnerstwa w przestrzeni domowej.

Z drugiej strony w ten sposób dajemy im pole do wykorzystywania nas. Wreszcie, gdy poprosisz o coś swojego faceta, ten odpowie "przecież ty zrobisz to lepiej". Możliwe, że zrobisz. Ale to jeszcze nie powód, żeby ciągle wyręczać partnera.

3. Źle wyglądam — źle się czuję

Warunkujemy nasze samopoczucie od bad hair day, bad skin day, co dalej? Bad life day, bo złamał nam się paznokieć? Jasne, na kobietach spoczywa duża presja dotycząca wyglądu, ale już nasza decyzja w tym, czy w pełni się jej poddamy.

Przede wszystkim warto uświadomić sobie, że wiele małych mankamentów widzimy w sobie tylko my same. Zamartwiamy się pryszczem albo źle ułożoną fryzurą, na którą potem w ciągu dnia nikt nie zwróci uwagi — a my przez taką błahostkę tracimy humor.

4. "Ładna sukienka? A to stara szmata"

Kiedy ostatni raz, gdy ktoś powiedział Ci komplement dotyczący wyglądu, odpowiedziałaś "dziękuję" albo "też uważam, że mi pasuje”? Wiele kobiet, gdy tylko słyszy komplementy, zachowuje się, jakby należało teraz jak najszybciej go odbić, obalić tezę o ładnych włosach, nowej sukience, pięknej figurze.

Czasami, gdy moje znajome słyszą coś miłego na temat swojego wyglądu, zaczynają wygłaszać listę elementów, które wcale im się w sobie nie podobają. Przestańmy być swoimi najgorszymi krytyczkami! Czy jeśli ktoś powiedziałby ci coś niemiłego na temat twojego wyglądu, potrafiłabyś odpowiedzieć odwrotnie, stwarzając całą listę cech, które w sobie lubisz?

Pewnie nie i w tym właśnie leży problem. Jeśli następnym razem usłyszysz na swój temat komplement, z którym nie w pełni się zgadzasz, spróbuj spojrzeć na siebie z innej strony — może sama nie widzisz, jaka jesteś piękna.

5. "Muszę mieć wszytko pod kontrolą”

Te słowa często słyszę od matek, zazwyczaj są nawet połączone z wyznaniem na temat tego, czego kobiety zazdroszczą swoim partnerom — luzu. Zarówno w pracy, obowiązkach domowych, jak i opiece nad dziećmi.

Czasami doprowadzają nas do szału nieumyte naczynia, dziecko, które biega po domu bez majtek, spóźniony autobus, przez który nie dotrzemy na czas do pracy. Okej, to może irytować, ale czy stało się naprawdę coś, co wymaga naszych nerwów?

Naczynia w zlewie mogą poczekać, najpierw zrób sobie kawę i odpocznij. Autobusu nie przyspieszysz — włącz muzykę na słuchawkach i nie denerwuj się rzeczami, na które nie masz wpływu. I sama obserwuj, czy świat zaczyna się walić, bo przestałaś się nim tak mocno przejmować.

6. Nie jestem tak dobra jak inni

Od małego jesteśmy uczone skromności, nikt nie lubi przemądrzałych i zuchwałych dziewczynek. To może być zawadiackie u chłopców, ale płeć piękna powinna być... piękna i grzeczna.

Ten szkodliwy stereotyp sprawia, że kobiety oceniają swoje możliwości niżej od mężczyzn. Oceniając własne funkcjonowanie kobiety zaniżają swój iloraz inteligencji (średnio o 5 punktów), a mężczyźni systematycznie go zawyżają. Do takich wniosków doszedł profesor Adrian Furnham z University College London (UCL) po przeanalizowaniu 25 studiów dotyczących tego zagadnienia.

Faceci na rozmowach kwalifikacyjnych zawyżają swoje umiejętności, kobiety je zaniżają. Łatwo powiedzieć "zacznij wierzyć w siebie", ale pomyśl o pracy, którą wkładałaś w studia, naukę, kursy, hobby. Starałaś się, poświęcałaś na to czas i możesz głośno powiedzieć: "coś" potrafię. A potrafisz o wiele więcej, niż myślisz.

7. Najpierw zrobię coś dla dziecka, męża, chłopaka...

Poświęcenie – zapewne w katolickiej narracji byłaby to wielka zaleta, ale w przypadku kobiet jest to jeden z najcięższych grzechów.

Jest to także związane ze stereotypem kobiety jako opiekuńczej, zorientowanej na dom i poświęcenie względem dziecka i męża. Czas jednak porzucić tego typu myślenie. Nie bez powodu w czasie wypadku najpierw masz zagwarantować bezpieczeństwo sobie, by udzielić pomocy innym.

Ten schemat można przenieść na życie codziennie. Dopóki nie poświęcisz sobie kilku chwil dziennie, nie zrobisz prezentu raz na jakiś czas, nie zorganizujesz wyjścia tylko dla siebie, dopóty nie będziesz w pełni dla swoich bliskich. Ktoś może zapomnieć o twoich urodzinach, ale ty możesz dać sobie prezent w postaci selfcare każdego dnia.