Wokefishing to stare oszustwo na nowych zasadach. Na pierwszej randce zapytaj o tę rzecz

Agnieszka Miastowska
Pierwsze randki, szczególnie te z osobami poznanymi przez internet bywają emocjonujące i... pełne kłamstw. To właściwie pewna gra, w której staramy się wyczuć nie tylko czy podoba nam się dana osoba, lecz także czy jest z nami szczera. W końcu, by zwiększyć swoje szanse zawsze troszkę oszukujemy. Jednak granicę tego, co zrobimy, by dobrze wypaść, łamiemy, gdy posuwamy się do oszustwa, jakim jest na przykład wokefishing.
Wokefishing to randkowe oszustwo. Zobacz co partnerzy ukrywają na randce \ Unsplash
Polega ono na ukrywaniu lub kłamaniu na temat własnych poglądów politycznych, by zwiększyć swoje szanse u potencjalnego kandydata/kandydatki.

W wielu aplikacjach randkowych pojawiła się możliwość dodania swoich poglądów politycznych. Takie światopoglądowe filtry mają służyć temu, by więcej osób miało okazję skuteczniej się dopasować: znaleźć w partnerze to, czego szukają. A często jest to równoznaczne z podobnym światopoglądem.

Status: apolityczny?

Jednak wiele poglądów politycznych staje się coraz bardziej nieakceptowalnych społecznie. Wcześniej przez wiele spotkań mogło nie dojść między wami do dyskusji na tematy polityczne, twój partner mógł czekać do 5 randki z tym rasistowskim żartem.


Teraz aplikacje wymagają szczerości, ale to może zmniejszyć matrymonialne szanse. Stąd wokefishing, czyli małe kłamstwo. Lub nie takie małe. Zależy, jak bardzo naprawdę różnią się wasze poglądy.

Wokefishing nie jest nowym zjawiskiem, to właściwie kolejny "naukowy" termin, który odnosi się do jakiejś formy matrymonialnego oszustwa. Ostatnio jednak przybrał na sile, bo polityka staje się coraz bardziej obecna w naszym codziennym życiu. Dobrze wiemy, że jeśli w dyskusji zaczyna iskrzyć, to może być to albo pożądanie, albo kłótnia o wynik wyborów.

Polityczne kłamstewsko

Co więcej, poglądy polityczne, zarówno z prawej, jak i lewej strony stają się coraz bardziej radykalne. Tolerancja rośnie, ale zarówno dla inności, jak i dla ludzkiej głupoty. Dlatego osoby, które podejrzewają, że potencjalnego kandydata odstraszą ich poglądy, po prostu się do nich nie przyznają.

Czy związki osób o skrajnie różnych poglądach są możliwe? Przykładem na to, że tak jest choćby historia Emilii Bartkowskiej, posłanki lewicowej partii Razem, której narzeczony popiera Konfederację. Jednak para przyznaje, że od początku zdawała sobie sprawę z różnic ich dzielących. Niektóre przepracowała, a inne zaakceptowała.

Taki happy end może jednak w ogóle się nie wydarzyć, jeśli od pierwszej randki będziesz ukrywać, na kogo głosujesz, co akceptujesz i na jaki rodzaj marszy chodzisz. Szczególnie jeśli spotkacie się na nim i to po przeciwnych stronach barykady.

Źródło: F5