Dla nich to wybór, a nie wyrok. 4 kobiety w szczerym wyznaniu o "samotnym macierzyństwie"

Iza Orlicz
Przez ostatnie trzy lata fotografka Jackie Molloy dokumentowała życie kilku kobiet, które postanowiły zostać z wyboru samotnymi matkami. Ich historie to prawdziwy i przejmujący obraz walki o spełnienie swojego największego marzenia – bycia mamą.
Fotografka udokumentowała życie samotnych mam Instagram.com
Kobiety, które fotografowała Molloy, postanowiły nie czekać aż znajdą właściwego partnera, z którym mogłyby założyć rodzinę.

"Dla każdej z nich droga do tego, by zostać matką, była trudna i skomplikowana, ale rezultaty są radosne. Mają teraz dzieci, z którymi mogą dzielić swoje życie. I choć ich rodziny mogą wyglądać "niekonwencjonalnie", to ich historie są manifestacją siły, wytrwałości, ale przede wszystkim miłości" – mówi Jackie Molloy.

Sarah, 41 lat


Po wielu nieudanych związkach Sarah postanowiła zacząć działać i wzięła sprawy w swoje ręce. "Nie możesz w nieskończoność czekać, aż mężczyzna przyjdzie i spełni twoje marzenia. Musisz spełnić je sama. Tak kiedyś powiedziałam sama do siebie".


Jej podróż do szczęśliwego macierzyństwa trwała trzy lata i obejmowała kilka inseminacji wewnątrzmacicznych, zapłodnienie in vitro, poronienie, kolejny transfer zamrożonego zarodka. Niecały rok temu przyszła na świat jej córka Charlotte.

"Wspaniale jest patrzeć, jak z dnia na dzień rozwija się i dojrzewa, ale to mnie też zasmuca, bo tak szybko dorasta" – opowiada Sarah i przyznaje, że powie córce o tym, jak została poczęta, gdy tylko będzie na tyle duża, by to zrozumieć.

Erica, 50 lat


Kiedy Erica zaczęła szukać informacji, skąd pochodzi, dowiedziała się, że urodziła się 1969 roku w Korei Południowej i została porzucona na schodach komisariatu z załączoną kartką, na której było napisane: "Proszę, zaopiekuj się mną".

Erica została adoptowana w 1970 roku i wychowana przez państwa Moffett, którzy mieszkali w amerykańskim stanie Pensylwania. Pięć lat temu Erica zapragnęła stworzyć własną rodzinę – pomyślała o adopcji, choć wiedziała, że nie będzie to proste, bo jest osobą samotną, do tego po czterdziestce.

Trzy lata temu zadzwonili do niej z agencji adopcyjnej, czy jest zainteresowana adopcją sześciotygodniowej dziewczynki. Następnego dnia dostała telefon, że została wybrana.
Chloe Ann jest ciekawską i pełną życia 3-latką, a Erica wie, że pewnego dnia będzie musiała wyjaśnić córce jej adopcyjną historię.

Alexa, 36 lat


Parę lat temu Alexa zaczęła myśleć o własnym dziecku, pomimo kilku długotrwałych, ale niezbyt udanych związków. Poszukała kliniki, ale podobnie jak w przypadku Sarah jej droga do macierzyństwa nie była prosta.

Pięć nieudanych inseminacji domacicznych, zapłodnienie in vitro, poronienie, kolejna ciąża. Jej córka, Lucca, urodziła się w 2018 roku, mieszkają w pobliżu rodziców Alexy, na których pomoc mogła liczyć, zanim zaczęła się pandemia koronawirusa. "Bycie samotnym rodzicem jest teraz bardzo trudne. Jedną z największych moich obaw jest to, jak poradzi sobie Lucca, gdyby coś mi się stało".

Trelawney, 55 lat


Życie Trelawney z początku przebiegało "klasycznie" – wyszła za mąż, urodziła dziecko, po jakimś czasie rozwiodła się. To właśnie wtedy zdecydowała, że chce otworzyć dom dla większej liczby dzieci.

"Chciałam tylko pomóc dzieciom, dać im szansę. Aby mogły rozpocząć nowe życie, potrzebują tylko lepszego startu" – powiedziała Trelawney, która mieszka obecnie z piątką adoptowanych dziećmi, trójka najstarszych znalazła już pracę i wyprowadziła się.

"Gdyby ktoś wiele lat temu powiedział mi, że będę teraz tu, gdzie jestem, stwierdziłabym, że jest szalony" – śmieje się Trelawney. "Chcę tylko dbać o dzieci i dać im szansę na szczęśliwą przyszłość" – przyznaje.

Źródło: nytimes.com