W ciągu swojego życia przeciętna kobieta przejdzie więcej poronień niż porodów – wynika z najnowszych danych. Do poronienia najczęściej dochodzi we wczesnej fazie ciąży. – To nie anomalia, to norma – podkreślają autorzy analizy.
Poronienie zazwyczaj wiąże się z dramatem kobiety, której dotyka. W naszym społeczeństwie to wciąż jeden z tematów tabu, a historie poronień rzadko wychodzą na światło dzienne. Także państwo, chwalące się polityką prorodzinną i 500 plus, kobietom po poronieniu rzuca kłody pod nogi.
Szpitale nie są przygotowane na to, aby zapewnić takim pacjentkom odpowiednią opiekę psychologiczną. Kobiety rzadko też są informowane o swoich prawach. Zdarza się, że chwilę po poronieniu muszą wzywać kuriera, aby ten odebrał paczkę z płodem i przesłać go do analizy.
W odkłamywaniu i ujawnianiu skali problemu mogą pomóc najnowsze badania Uniwersytetu Kalifornijskiego. Tamtejsi badacze udowodnili, że poronienie to problem, który dotyczy praktycznie każdej kobiety. A prawie każda z nas, w ciągu swojego życia, przejdzie więcej poronień niż porodów.
Smutna norma
Badacze porównali statystyki dotyczące liczby poronień i żywych urodzeń. Okazało się, że ponad połowa ciąż kończy się poronieniem. Z wielu kobiety nawet nie zdają sobie sprawy, bo zachodzą one na tak wczesnym etapie ciąży, że często uznawane są za spóźniony okres. Największa liczba poronień ma miejsce przed 12. tygodniem ciąży.
Autorzy badań zauważyli, że często dochodzi do tzw. spontanicznej aborcji, bez ingerencji człowieka, gdy organizm sam w ten sposób "pozbywa się" płodu. Winne temu są nieprawidłowości genetyczne zarodka. Najczęściej dochodzi do tego, gdy jajeczko zostaje zapłodnione, ale nie jest na tyle zdrowe, aby dalej się rozwijać lub nie jest w stanie zagnieździć się w macicy.
Badacze zgodnie twierdzą, że wyniki analiz są tylko potwierdzeniem twierdzenia, że poronienie to naturalna i nieunikniona część procesu reprodukcji.
30 poronień na jedne narodziny
Na ryzyko poronienia wpływ ma też wiek kobiety. 20-latki mają 50 proc. szans na donoszenie ciąży i urodzenie zdrowego dziecka. Ten współczynnik maleje wraz z wiekiem. W przypadku 40-latek różnica między liczbą porodów a poronień jest ogromna. Eksperci szacują, że na 30 poronień przypada jedno dziecko.
Co ciekawe, autorzy badań zwrócili uwagę, że zagrożenie poronieniem ma związek ze statusem ekonomiczno-społecznym kobiety, czyli jej wykształceniem, miejscem zamieszkania, poziomem zamożności.
Eksperci mają nadzieję, że wyniki ich badań pozwolą pokazać prawdziwą skalę zjawiska, a przez to sprawią, że poronienie przestanie być tematem tabu. Bo czemu mielibyśmy milczeć o czymś, co dotyczy niemal każdej kobiet?