"Panie w przyłbicach, zero klocków i własnych pluszaków". Mamy opisują nową normalność przedszkolną

Sandra Skorupa
Nauczycielki i ciocie w fartuchach oraz przyłbicach, zakaz wnoszenia własnych pluszaków, mierzenie temperatury na wejściu i powitanie łokciem oraz kolanem. Tak wygląda rzeczywistość po powrocie do żłobków i przedszkoli. W placówkach dzieci jest mało, ale dotarliśmy do tych rodziców, którzy zdecydowali się posłać swoje pociechy. Opowiedzieli, jak to wygląda i jak reagują najmłodsi.
Otwarte przedszkola i żłobki - mamy o tym, jak wygląda powrót. (Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta)

Do przedszkoli poszło mało dzieci

Żłobki i przedszkola w Polsce otwierane są z rezerwą. Jedne placówki już funkcjonują, inne zaczynają dopiero za tydzień, a jeszcze inne są tylko dla tych rodziców, którzy wrócili do pracy. Okazuje się także, że nie wszyscy mogą je posłać, bo w poszczególnych jednostkach istnieje priorytet np. dla rodziców, którzy nie mogą pracować zdalnie.

Część mam zaznacza również, że chciała puścić dziecko do przedszkola, ale podobną chęć wyraziły jeszcze jedynie 1-2 osoby i z tego powodu zrezygnowały. Te, które posłały, relacjonują, że w placówce, do której chodziło 20-30 podopiecznych, przyszło jedynie kilkoro. Również z naszej ankiety na Facebooku MamaDu wynikało, że 82 proc. respondentów nie pozwoli swojemu dziecku pójść do przedszkola lub żłobka.


Przedszkole bez zabawy?

Na forach dla rodziców przeważnie widać negatywne nastawienie wobec posyłania dzieci do placówek. Po pierwsze chodzi o bezpieczeństwo, a po drugie i trzecie wiele innych argumentów. Chociażby to, że rodzice nie wiedzą, jak wytłumaczyć dziecku, że może iść do przedszkola, ale nie może się w niej bawić z kolegami.

Jednak, jak wskazuje w rozmowie z MamaDu Ewelina Melaniuk, która posłała swoje córki do Przedszkola Montessori Mali Odkrywcy w Legnicy, pracownicy stanęli na wysokości zadania i jest pewna bezpieczeństwa swoich dzieci.

— W placówce pojawiło się kilka nowych zasad. Temperatura jest mierzona dwa razy dziennie. Rodzice dezynfekują ręce przed budynkiem i dzwonią domofonem. Nauczyciel odbiera dzieci. Córki naliczyły, że w pierwszym dniu myły ręce 6 razy. Nie piją z otwartych kubków, tylko z bidonów. Pościel wymieniana ma być co tydzień, a nie co miesiąc.

— Inaczej wyglądają też powitania zamiast przytulania czy przybijania "piątek", teraz dzieci stukają się kolanem lub łokciem. W czasie pracy siedzą po jednej osobie przy stoliku, dywaniku. W sali zamiast 17 dzieci było wczoraj 7. Usunięto też kilka zabawek np. klocki, które pewnie trudno byłoby zdezynfekować. Jest też zakaz przynoszenia swoich przedmiotów do przedszkola.

Jak dzieci zachowują się po powrocie do przedszkola?

Według danych MEN w Polsce 6 maja otworzyło się 1600 placówek, do których udało się 11 tys. dzieci. Część rodziców zaznacza, że ich pociechy nie mogły się doczekać, aż wrócą do placówek i zobaczą w końcu znajome twarze.

— U moich córek największe emocje budził zakaz wchodzenia rodziców do przedszkola. Okazało się, że czują się dzięki temu wyjątkowe i mogą poradzić sobie same. To był piękny widok — zaznacza Ewelina z Legnicy.

— Córka zapytana dzisiaj po powrocie czy idzie jutro znowu, bez zastanowienia powiedziała "taaaaak!", więc chyba nie było tak źle. Dziecko jest szczęśliwe, a ja ze spokojem mogę wrócić do swojej pracy — dodaje Daria z Rudy Śląskiej.

— Na mojego syna "domówka" źle wpłynęła. Wcześniej był otwartym dzieckiem, a podczas izolacji zrobił się bardzo skryty, a na plac zabaw patrzył z tęsknotą. Po pierwszym dniu w placówce był bardzo szczęśliwy, przed drzwiami nawet zapomniał, że idę i nie mógł się doczekać, aż w końcu spotka swojego ulubionego kolegę — relacjonuje Kamila z Kielc.

Co ze śniadaniami i placami zabaw w przedszkolu?

Według wytycznych GIS-u dzieci mogą korzystać z placów zabaw i boisk pod nadzorem nauczyciela. Dyrekcja placówki powinna zadbać też o zorganizowanie bezpiecznego spożywania posiłków, przestrzegając jedzenia w małych grupach, czyszczenia blatów, czy mycia sztućców w temperaturze 60 stopni Celsjusza.

— Śniadania zawsze dzieci same szykowały, teraz robią to Panie. Na placu zabaw w jednym momencie przebywa jedna grupa, czyli na otwartym terenie właśnie 7-8 dzieci — zaznacza Ewelina.

— Syn mówi, że było dziś mało dzieci, bo tylko 4 osoby z 20 i cały dzień byli na jednej sali, a zazwyczaj łączą się w grupy lub mieszają w zależności od zajęć. Posiłek również był w ich sali, a zawsze jedli w innej. Na zewnątrz byli dwa razy, czyli tak jak przed epidemią — dodaje Aneta.

Ciocie w przyłbicach i specjalne pomieszczenia

Wytyczne GIS-u również informują o tym, że gminy powinny zapewnić ośrodkom wszelkie środki higieniczne i ochronne w postaci rękawiczek, maseczek, fartuchów czy przyłbic. Placówka, do której uczęszcza córeczka Darii to żłobek i jak mama zaznacza w rozmowie z MamaDu:

— Sprostano wszelkim wymogom i jestem zadowolona. Na razie zainteresowanie jest bardzo małe i na 25 dzieci zapisanych, dzisiaj było tylko 6. Do żłobka niestety my rodzice nie mamy wstępu. Ciocie odbierają maluszki przed żłobkiem. Pierwszą czynnością jest dezynfekcja rączek i pomiar temperatury.

— Rodzic dostaje informację, że dziecko zostaje. Przez okienko widziałam, jak córka zerka na ciocie z zainteresowaniem i rozbawieniem, bo miały ubrane fartuchy, rękawiczki i przyłbice. W ciągu dnia dzieci podzielone są na grupy, które nie mają ze sobą styczności. Po każdym dniu żłobek jest dezynfekowany. W czasie pracy żłobka jeżdżą mopy automatyczne, które czyszczą powierzchnie płaskie w momencie nieobecności dzieci na sali.

— Pomyślano również, co gdyby zdarzyło się podejrzenie zakażenia. W tym celu stworzono miejsce izolacji, aby opiekun mógł w niej poczekać do przyjazdu rodzica. Odbiór dziecka musi odbyć się w jak najkrótszym czasie. Ustalone jest do 45 min.

Jak rozmawiać z dzieckiem o powrocie do przedszkola?

Placówki, które się otworzyły, muszą już wcześniej mieć odpowiednio opracowane procedury bezpieczeństwa. W różnych miejscach jednostki powinny wisieć plakaty i informacje z zasadami prawidłowej higieny. Powinno się też porozmawiać na ten temat z dziećmi. Jak mamy tłumaczyły swoim pociechom powrót do placówki?

— Oczywiście rozmawiałam z córkami, dostaliśmy wcześniej nowe zasady od przedszkola, więc wszystkie omówiliśmy. Poza tym w placówce dzieci miały specjalny krąg, żeby na miejscu omówić zasady i to, dlaczego, w jakim celu tak się dzieje. Zaskoczyło mnie to, że dzieciaki były tak zainteresowane — tłumaczy Ewelina Małecka.

— Ja również rozmawiałam z synem o obecnej sytuacji i o tym, dlaczego ludzie noszą maski, rękawiczki, używają płynu do dezynfekcji, czym jest wirus itp. Jednak zasady higieny, konieczność mycia rąk, zakrywania ust podczas kichania stosowaliśmy już wcześniej — dodaje Aneta.

To relacje rodziców dopiero z pierwszego dnia w przedszkolach i żłobkach. Z czasem zacznie otwierać się coraz więcej placówek i z pewnością grupy będą liczniejsze. Czas pokaże, przed jakimi wyzwaniami staną placówki i czy dadzą sobie radę, gdy w jednostkach pojawi się więcej podopiecznych.

Ważne jest jednak, by wszyscy zachowywali odpowiednie środki ostrożności, a rodzice kontrolowali zdrowie dziecka i nie posyłali do placówek dzieci z niepokojącymi objawami.