Te 3 zdania tylko pozornie są "miłe". Nigdy nie mów ich ukochanej osobie

Sandra Skorupa
W związkach dochodzi do różnych nieporozumień komunikacyjnych. Gesty partnera mogą być często interpretowane niezgodnie z jego intencjami, a jego słowa błędnie odbierane. Z tego powodu może dochodzić do kłótni, a nawet zranień. Oto 3 pozornie "miłe" zdania, których nie powinniśmy mówić swojej drugiej połowie.
Czego nie mówić dziewczynie? 3 pozornie miłe zdania, które są złe unsplash.com / @loic

1. Automatyczne "tak, kochanie"

Wbrew pozorom nie chodzi o zbywanie w ten sposób partnera automatyczną frazą. "Tak, kochanie" dotyczy asertywności, a raczej jej braku. Wiele par wychodzi z założenia, że akceptacja wszystkich spraw w relacji, mimo że działają one nam na nerwy lub nie są nam na rękę, w celu uniknięcia kłótni jest jak najbardziej w porządku. Oczywiście wielkim poświęceniem jest tego rodzaju rycerskość, jednak w dłuższej perspektywie może być niebezpieczna.

Nieustanne zagryzanie zębów, by zaniechać konfrontacji, kosztem własnego komfortu może powodować narastanie irytacji. Obowiązki i odpowiedzialność trzeba dzielić, by nie paść ofiarą skumulowanej frustracji, której efektem może okazać się rozstanie. Związek powinien być dla partnerstwa, a nie dla męczeństwa.


2. Nieszczere pochwały - "nigdy nie wyglądałeś lepiej"

Z jednej strony kobiety i mężczyźni oczekują pochwał na temat swojego wyglądu, swoich działań, starań, czy osiągnięć. Nie można w związku zapominać o docenianiu partnera zarówno za drobne, jak i duże dokonania. Jednak zupełnym nieporozumieniem wydaje się chwalenie go za coś, co nie ma miejsca w rzeczywistości.

Każdy ma różne wyobrażenie na temat rozmaitych cech ludzkich. Dla jednych ta sama osoba będzie chuda, a dla innych gruba. Dla jednych ambitna, a dla drugich leniwa. Nie należy jednak wykazywać się w pochwałach nieszczerością. Można to podciągnąć pod małe kłamstwo, a zaraz za nim kryje się duże kłamstwo.

Takie podejście może powodować konflikty i nieporozumienia. Z jednej strony można mówić partnerowi, że jest ambitny, a z drugiej zagalopować się i powiedzieć przypadkiem, że nic nie robi. Taka rozbieżność opinii może wzbudzać w nim nieufność. Poza tym w ten sposób ustanawia się granicę dla konkretnej cechy, która według partnera jest przez nas akceptowana, a w rzeczywistości wcale jej nie lubimy.

3. Drobne zniewagi - "czuję to, co ty"

Należy zaznaczyć różnice między dużymi zniewagami, które wynikają z tego, że dana sytuacja partnera nas nie interesuje i się ją usilnie bagatelizuje np. słowami "nie przesadzaj". Drobne zniewagi natomiast mogą pojawiać się często w dobrej wierze. Jednak to, co brzmi dobrze w naszej głowie, nie zawsze tak samo brzmi w ustach.

W momencie, gdy partner zwierza się ze swoich trudów, często mówimy "czuję to samo, co ty". Bardzo możliwe, że w ten sposób, chcemy dać mu do zrozumienia, że nie jest sam w tej sytuacji. Podświadomie może to zostać odebrane, właśnie jako strywializowanie jego uczuć.

Z kolei, jeśli w podobnej okoliczności, zacznie się argumentować, że są tacy, którzy "mają gorzej", którzy również przez coś podobnego przeszli, to również można zostać posądzonym o zniewagę uczuć. Taka osoba oczekuje raczej współczucia, troski i wygadania się, a nie słuchania o tym, że "ktoś ma podobnie".

W zależności od specyfiki związku zdania te mogą mieć różny wydźwięk. Niemniej nie wszystkim mogą się one podobać. Warto o nich otwarcie porozmawiać i wyjaśnić, czy rzeczywiście ranią one drugą połówkę. A może jest coś jeszcze innego — równie pozornie miłego, co uderza w partnera.
Źródło: Family Today