Rodzice to reżyserzy wspomnień. Na te świąteczne mają tylko kilka szans

Redakcja MamaDu
Gonisz z półmetrową listą zadań, czy może odkładasz wszystko na ostatni moment, a potem przeklinasz pod nosem? Bez względu na to, jak wyglądają twoje przygotowania do świąt, pamiętaj – taki klimat wokół choinki zakodują twoje dzieci. By to odczarować, masz maksymalnie kilka szans...
Rodzice to reżyserzy dziecięcych wspomnień. Na te świąteczne mamy tylko kilka szans fot. Unsplash
Święta Bożego Narodzenia nie bez powodu znalazły się w rankingu okoliczności, które najbardziej nas w życiu stresują. Chodzi nie tylko o napięcia rodzinne, ale także o pieniądze i pęd, by zdążyć. Skoro Gwiazdka jest tak wielkim obciążeniem, po co w ogóle ją obchodzić?

Rytualne bezpieczeństwo

W 2013 roku hiszpańscy naukowcy pod kierunkiem prof. Dario Paeza przedstawili wyniki badań, które miały zobrazować zmiany nastroju przed i po świętach. Jak się okazuje, nie dominuje ani stres, ani radość.

To nie konsumpcyjny pęd wywiera na nas presję zorganizowania pięknych świąt. Również nie radość i chęć dzielenia się sprawia, że święta są dla nas przeżyciem emocjonalnym. To kultura.


Socjologowie uznali, że człowiek oderwany od swojej kultury, jakakolwiek by nie była, czuje zagubienie. W naszej kulturze święta są najważniejszym momentem w roku. Chcąc, nie chcąc. Uczestnictwo w rytuałach budzi poczucie bezpieczeństwa. Ta pierwotna potrzeba sprawia, że przynosimy do domu choinkę i ustawiamy się w kolejce po karpia. Nawet jeśli nam się serdecznie nie chce.

To skala makro – tak to działa w społeczeństwie. Skala mikro – rodzina – funkcjonuje tak samo. To, jaki klimat stworzycie, przygotowując się do świąt, to na, co będziecie kłaść nacisk, ostatecznie to, co będziecie robić w świąteczne dni to wszystko wasze rytuały, które kształtują obraz świąt dla waszych dzieci. To, jakie dacie im święta teraz, zdeterminuje, jak będą oni organizować swoje święta w przyszłości.

Reżyserzy wspomnień Nie chodzi o to, że każdy, kto ma przykre skojarzenia świąteczne, funduje je własnym dzieciom. Często jest wręcz odwrotnie – robi wszystko, by nie popełnić błędu swoich rodziców.

Jednak i to jest w pewnym sensie kontynuacja zdobytych już doświadczeń. Były przykrością, więc teraz musimy to odczarować. Gdy mamy fajne rodzinne święta od dzieciństwa, one takie po prostu zostają. Wiadomo, że bywa różnie, jednak nosimy w sobie pierwotny wzór, do którego podświadomie dążymy.

Jako rodzice mamy na ukształtowanie tego wzoru bardzo ograniczoną liczbę okazji. Dzieci pierwszych świąt nie pamiętają. Mamy kilka, maksymalnie 10 szans. Bo później jest już za późno by zmieniać wzorce.

Jeśli przez pół dnia w wigilię przeganiasz dzieci z kuchni, a drugą połowę spędzają one pod stertą nowych zabawek od Mikołaja – tym będą dla nich święta. Nie czasem bliskości, lecz świętem materializmu.

Jeśli jeździcie na wigilię do rodziny, za którą nie przepadacie i kupujecie sobie praktyczne lub wymuszone prezenty – bym będą dla nich święta. Męczącym przymusem.

A jeśli święta spędzacie po swojemu, bez zewnętrznych napięć, w skupieniu na sobie nawzajem – takie święta zapamiętają. To nasza rodzicielska moc – stworzenie wspomnień naszych dzieci. W przypadku tych świątecznych wystarczy postarać się kilka razy przez całe życie.