95 proc. rodziców nie bierze tego pod uwagę przy wyborze szkoły. Z pomocą przychodzi Żółty Talerz
Edukacji żywieniowej wymagają nie tylko uczniowie, ale przede wszystkim dorośli. Większość z nich nie tylko nie wie, co powinny jeść dzieci, ale nie ma nawet pojęcia, co jest głównym źródłem energii w diecie. Aż 95 proc. rodziców w ogóle nie zwraca uwagi na stan stołówek przy wyborze szkoły dla dziecka. A wychowujemy jedne z najszybciej tyjących pokoleń w Europie...
Niby rozporządzenie Ministra Zdrowia ws. żywienia zbiorowego dzieci i młodzieży w placówkach oświatowych ma dość konkretnie sformułowane wytyczne, jednak dorośli nie przywiązują do tego większej wagi. W dokumencie często występują zapisy o dopuszczalności konkretnych produktów, ale bez dodatku cukrów, substancji słodzących, czy niskiej zawartości soli i sodu.
O ile szkoły, posiadające stołówkę lub catering muszą się do tych wymogów zastosować, o tyle rodzice, którzy przygotowują dzieciom posiłki już nie. Dlatego uczniowie spożywają za dużo cukru, soli i produktów przetworzonych. W końcu nie każda placówka ma warunki na to, by prowadzić stołówkę. Poza tym żywienie dzieci to bardzo trudny aspekt, który dokłada pracy nauczycielom i dyrektorom szkół.
Żółty Talerz — zdrowe i smaczne żywienie dzieci
Kwestię żywienia w szkole bardzo mocno wspiera Projekt Żółty Talerz współorganizowany przez Kulczyk Foundation. Dzięki inicjatywie do 340 różnych placówek oświatowych trafiło już 5 mln posiłków, z których skorzystało 15 tys. uczniów. Dzięki temu udało się poprawić jakość spożywanych przez uczniów posiłków.
Lista produktów Żółtego Talerza
Otrzymując dotację z projektu na zdrowe żywienie, szkoły muszą przyrządzać posiłki zgodnie z Listą produktów Żółtego Talerza. Spis jest długi i oczywiście nie brakuje w nim warzyw oraz owoców, ale produkty zostały skrupulatnie wybrane i można odnaleźć wśród nich m.in.:
- pieczywo pełnoziarniste
- kaszę bulgur
- kefir
- cielęcinę
- rybę bez panierki
- orzechy
- napoje roślinne
- miód.
Spór o żywienie rodziców i nauczycieli
Pojawiają się jednak głosy, iż taka lista powoduje tarcia między nauczycielami a rodzicami. To dlatego, że chcąc żywić dziecko różnorodnie, placówki podają na talerzu różne zdrowe przekąski jak buraki, ciecierzycę, bataty czy bakłażan. Dzieci niezaznajomione z takim menu z góry mówią, że nie lubią serwowanych produktów i nie będą ich jeść.
Rodzice są tym oburzeni i nie próbując nawet pracować z dziećmi nad poznawaniem nowego jedzenia, zarzucają eksperymentowanie i domagają się powrotu tradycyjnej polskiej kuchni, czyli ziemniaków i mięsa.
Oczywiście produkty te nie są złe, ale w połączeniu z pakowanymi przez rodziców do tornistrów drożdżówkami, słodzonymi soczkami i batonami, nie ma możliwości, by dieta była wartościowa. W konsekwencji uczniowie żywią się głównie cukrem i niezdrowymi tłuszczami.
Świadomość żywieniowa dzieci i dorosłych
Posiłki to nie wszystko — ważna jest świadomość. W ramach Żółtego Talerza odbywają się także rozmaite warsztaty i spotkania zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Uczestnicy uczą się gotować, ale również zdobywają, wydawać by się mogło specjalistyczną wiedzę żywieniową, jak np. to, że głównym źródłem energii w diecie są węglowodany.
To wcale nie takie oczywiste, bo przedstawione przez Instytut Nauk o Żywieniu Człowieka SGGW badania pokazują, że aż 72 proc. dorosłych uważa, że to białko jest głównym źródłem energii w diecie. Co więcej, dorośli nie mają pojęcia również o tym, że produkty zbożowe powinno się spożywać więcej niż raz dziennie.
Dzieci nie jedzą śniadań
Ekspertki Programu Żółty Talerz dr hab. Anna Harton i Joanna Myszakowska-Ryciak z Instytutu Nauk o Żywieniu Człowieka SGGW w Warszawie wskazały, że co trzecie dziecko wychodzi do szkoły bez śniadania. To oznacza, że pierwszy posiłek je dopiero w trakcie przerwy, czyli około godziny 11:00. To jeden z głównych złych nawyków, prowadzących w przyszłości do nadwagi i otyłości. Taki stan rzeczy to oczywiście wina dorosłych, którzy po pierwsze na to pozwalają, a po drugie często sami tak robią i dają w ten sposób dzieciom zły przykład żywieniowy.
Czego dzieciom brakuje?
Ekspertki podkreślają także, że podstawowe zalecenia udziału produktów pełnoziarnistych w diecie dzieci realizuje jedynie jedna na 4 placówki. Co więcej, w menu dzieci i dorosłych brakuje również ryb i we znaki daje się mała ilość mleka, gdyż zyskało ono ostatnio zły PR.
To alarmujący sygnał, gdyż produkty mleczne to główne źródło wapnia. Zamiast tego podaje się deserki mleczne czy owocowe jogurty zasobne w cukier i tłuszcze, które przynoszą więcej złego, niż dobrego. Powinno się podawać dziecku w sumie 3-4 szklanki mleka, maślanki lub kefiru. Takie produkty okazuje się, są wskazane nawet w żywieniu niemowląt.
Komfort ważniejszy niż zdrowie
Świadomość rodziców o tym, jaki wpływ na zdrowie dziecka ma dieta jest bardzo niska. Świadczy o tym, chociażby fakt, że aż 95 proc. w ogóle nie zwraca uwagi na stan stołówek przy wyborze szkoły dla dziecka. A należy, bo w końcu uczeń spędza tam aż 12 lat, co oznacza, że przez taki czas odżywia swój organizm w niewłaściwy sposób, a często już przez całe życie z powodu wykształcenia niezdrowych nawyków.
Dzieci chętnie pielęgnują zwyczaje żywieniowe wyniesione z domu w dorosłym życiu. Coraz częściej się zdarza jednak, że sami robią zwrot i przykuwają większą wagę do tego, co i ile jedzą. Jednak ogólny trend wyraźnie wskazuje, że bliżej nam do narodu otyłego i chorego niż optymalnego i zdrowego.