"Błona dziewicza nie istnieje". To zdanie wywraca do góry nogami lata "edukacji" seksualnej
W jaki sposób mówisz o swoim debiucie seksualnym? Bezwiednie używasz sformułowań związanych z dziewictwem? O tym, że to błąd, mówi zarówno Stowarzyszenie Stan Równości, jak i Grupa Ponton, która od 2002 roku działa na rzecz rzetelnej edukacji seksualnej młodzieży.
Błona dziewicza nie istnieje? Czym jest hymen?
Na stronie organizacji od stycznia widnieje artykuł na temat "błony dziewiczej, hymen i dziewictwa". To właśnie do tego artykułu odniosło się Stowarzyszenie Stan Równości w poście, który jest równie przykuwający uwagę, co prawdziwy. "BŁONA DZIEWICZA NIE ISTNIEJE".
– Błona dziewicza to konstrukt kulturowy. Zamiast niej, u wejścia do pochwy znajduje się hymen: fałd błony śluzowej, mający przeróżne kształty, zwykle elastyczny. Nie da się go przerwać ani nie może pęknąć, mniej lub bardziej zasłania wejście do pochwy, ale najczęściej go nie zamyka. Co więcej, większość kobiet nie krwawi podczas pierwszego stosunku! Bardzo rozbudowany hymen może wymagać interwencji lekarza, który wykona nacięcie. Błona dziewicza, tak jak i dziewictwo, to element kultury, nie anatomii – napisali przedstawiciele Stowarzyszenia na Facebooku.
Hymen a błona dziewicza?
Choć słowa "błona dziewicza" i "hymen" tłumaczy się bezpośrednio z jednego na drugie, to niektórzy edukatorzy seksualni twierdzą, że ze względu na negatywne konotacje tego pierwszego, warto "błonę dziewiczą" w języku porzucić. Tak jak zrobiło to norweskie ministerstwo zdrowia, które w 2017 roku postanowiło zastąpić termin "błona dziewicza" wyrażeniem "wieniec waginalny" lub "fałdka pochwowa" jako oficjalnie przyjętym w terminologii medycznej.
– Zaryzykuję stwierdzenie, że większość kobiet (lub osób posiadających pochwę) nie zauważyłaby jej, gdyby nie to, że od wieków wmawiano nam, że odgrywa istotną rolę, i oceniano kobiety na tej podstawie – napisała Paulina Wawrzyńczyk na oficjalnej stronie Pontonu. Trudno się z nią nie zgodzić: dziewictwo jest fetyszyzowane, traktowane jako obelga lub świętość i związane z silną społeczną presją.
Potwierdzenie tego znajdziemy w każdej szkole i filmie dla nastolatków. I w świecie, w którym wciąż (domniemany) brak "dziewictwa" odbiera wielu kobietom szanse na normalne życie.
"Straciłam dziewictwo"
Powinno być dla wszystkich oczywiste, że sformułowanie o utracie/odebraniu dziewictwa nie tylko sprowadza seks do przedmiotu, ale jest też nieprawdziwe, bo sugeruje, że seks – skoro nam coś odbiera zamiast dawać – jest zły.
W seksie ofiarować można uczucia, emocje, przyjemność, czułość, ale nie ciało, ani żaden jego element. Można zatem zamiast odbierać i dawać dziewictwo mieć swój debiut seksualny. Od razu milej, prawda? Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że "utrata dziewictwa" związana jest stricte z penetracją, a nie każdy seks przecież na niej polega.
Tak, dla nas też "błona dziewicza" już nie istnieje. Istnieje hymen – bardziej adekwatny i mniej kulturowo nacechowany.