Nauczyciel obnażył prawdę o głównym narzędziu kontroli. Skutkuje "samookaleczaniem ocenami"

Sandra Skorupa
Mocne słowa nauczyciela Marcina Stiburskiego, który zainicjował projekt Szkoły Minimalnej. Tym razem matematyk zwraca uwagę na to, że rodzice sami okaleczają dziecko nadmierną kontrolą i wywołują presję na oceny. Wystarczy już, że system jest wadliwy – po co opiekunowie dokładają do tego kolejną cegiełkę?
Rodzice okaleczają dziecko nadmierną kontrolą 123rf.com
„Samookaleczenie samooceną”
Marcin Stiburski walczy ze starym i dysfunkcyjnym systemem szkolnictwa i nie dziwi jego kolejny eksperyment. Postanowił on wytrącić szkole główne narzędzie kontroli, jakim jest ocena i pozwolić uczniom na samoocenę. Dla wielu zadanie okazało się trudne. Taką notę, jaką dziecko sobie wystawiło – taką otrzymało do elektronicznego dziennika. Uczniowie wpisywali sobie 6, 5 i 4. Zwrot następuje, gdy dwóch uczniów ocenia się na 1. Nauczyciel pisze:

– Po sekundzie od wstawienia oceny do dziennika elektronicznego uczeń dostaje powiadomienie SMS-em o otrzymanej ocenie. Ale to naturalne, gdy w systemie jest zarejestrowany jego numer. Ale po kilku sekundach później, uczeń otrzymuje kolejnego SMS-a. Od mamy. „Za co ta JEDYNKA!”. Gdzie tu jest kontrola nad swoim życiem? Gdzie indywidualna relacja uczeń-nauczyciel?


Dzieci uczą się dla rodziców
Innym zaskakującym zjawiskiem jest fakt, że dzieci inaczej oceniłyby siebie, gdyby rodzice nie wiedzieli o tej ocenie. Wówczas uważają, że powinni otrzymać nieco niższą notę i podchodzą do sprawy realnie. Będąc jednak pod nieustanną kontrolą rodzicielską, która w dobie internetu sprowadza się niemal do „tu i teraz” – uczniowie patrzą na życie i świat w krzywym zwierciadle i dochodzi do samookaleczenia ocenami. Jak później ma żyć i radzić sobie z dorosłością tak wychowane pokolenie? To się okaże za kilka lat.

Stresująca kontrola
Pewne jest również to, że bieżący dostęp do elektronicznych ocen i uwag dziecka, może wzmagać w nim stres. W czasach, gdy rodzic zapoznawał się z notami raz na kwartał, uczeń stresował się tylko w dni wywiadówki. Obecnie dzieci denerwują się każdego dnia, gdy dostaną słabszą ocenę, bo rodzic od razu będzie o tym wiedział. Może się zdarzyć, że cały tydzień będzie bał się wracać do domu, bo każdego dnia otrzyma niską notę. Czy to jest zdrowe?

Szczególnie silny stres pojawi się u tych dzieci, których rodzice ogromną wagę przykuwają do ocen i uważają, że ze wszystkiego trzeba mieć 6. Poza tym uczeń nie ma nawet niekontrolowanego czasu, w którym mógłby poprawić ewentualną 1 i później wybronić się czymś w stylu „przecież jest poprawiona”. Zamiast tego wraca, dostaje „ochrzan” i dopiero później poprawia.

Wystarczy, że świat dostarcza nam każdego dnia ogromnej dawki stresu. Nie warto dokładać kolejnej miarki z powodu własnej nadgorliwości, a tym bardziej nie dzieciom. Szczególnie, że oceny nie są wcale wyznacznikiem tego, czy twoje dziecko jest dobrym, czy złym uczniem.

Początkowo w tekście pojawił się post Marcina Stiburskiego w całości. Niestety został on usunięty z Facebooku z uwagi na "naruszanie treści standardów społeczności"


.