Ręka do góry, kto z was zajrzał w telefon swojego nastoletniego dziecka! Kto przeczytał mail do niego, od przyjaciół albo dziewczyny? Kto przejrzał choć raz kilka stron z pamiętnika dorastającej córki? Czy pamiętacie co wami kierowało? Czy, tak jak mama dwunastoletniej Kasi, powiecie: - "To nie tak, że nie ufam mojemu dziecku. Po prostu się o nie martwię."?
Co w dorastaniu naszych dzieci przeraża tak bardzo, że zabieramy im prawo do prywatności? Może to, że przestajemy mieć kontrolę: pojawiąją się nowi przyjaciele, których nie poznamy, plany, o których nie mamy pojęcia... A przecież chcemy wiedzieć o naszych nastolatkach jak najwięcej, by w razie czego uchronić je przed złem, zdążyć zareagować, a sobie zapewnić odrobinę spokoju i pewności, że nie dzieje się nic niepokającego.
Oczywiście, najprościej byłoby po po prostu spytać nasze dziecko o to, co nas tak bardzo nurtuje. O ile jednak moja 7 letnia córka wyśpiewa z detalami co robiła i myślała w ciągu dnia, to już trzynastoletni syn sąsiadki odburknie, że to jego prywatna sprawa. A gdyby tak po prostu sięgnąć po telefon, usiąść do komputera naszego "już nie malucha" i przejrzeć interesujące nas treści? Reakcja naszych dzieci – do przewidzenia... A co na to eksperci?
Telefon komórkowy – SMSy
Według psychologów nie powinniśmy kontrolować telefonów naszych dzieci chyba, że dzieje się coś bardzo niepokojącego (np. dziecko nagle "opuszcza" zajęcia w szkole lub mamy podejrzenie, że zażywa narkotyki). Szpiegowanie "rozsądnych" dzieci grozi poważnymi konsekwencjami: prawidłowy dotąd rozwój emocjonalny może zostać zaburzony. Nastolatki muszę mieć poczucie, że my, rodzice, ufamy w ich zdolność podejmowania właściwych decyzji. Ta wiara rodziców pomaga dzieciom podejmować ryzyko „dopasowane” do ich wieku (np. zaprosić kogoś na randkę), a nie niebezpieczne.
Dzieci muszą mieć swoje "oddzielne życie", którego my – rodzice nie znamy. Jeśli nie damy im prawa do prywatności czy niezależności, będą częściej zachowywać się ryzykownie, czyli nasze działanie przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. Zamiast chronić, narazimy na niebezieczeństwo. Tymczasem wielu rodziców przegląda zawartość telefonów swoich pociech, postrzegając to jako "monitorowanie", a nie szpiegowanie, czasem nawet przyznając się do tego wprost swoim dzieciom. Pamiętajmy – jeśli już czytamy wiadomości w telefonie naszego dziecka, skupmy się tylko na tym, co wydaje nam się potencjalnie niebezpieczne.
E-maile/Portale społecznościowe/Strony internetowe
Co powie psycholog? Oczywiście, mamy prawo:
- ustalić limit czasowy "przesiadywania w internecie";
- zablokować strony "nieodpowiednie" dla dziecka;
- ustawić filtry tak, by blokowały niebezpieczny spam.
Ale to by było na tyle. Przeglądanie profilu na Facebooku, czy e–mailowej skrzynki odbiorczej wytwarza, bardzo łatwo wyczuwalną, atmosferę braku zaufania. Skoro dzieci nie mogą na nas polegać w kwestii traktowania ich z szacunkiem, nie przyjdą do nas jeśli "popadną w tarapaty". Wielu ekspertów uważa jednak, że śledzenie poczynań dziecka w internecie jest usprawiedliwione, jeśli udostęnia ono jakieś treści publicznie. Warto wówczas uświadomić nastolatkowi, że takie treści łatwo mogą obrócić się przeciw niemu, mogą również zostać wykorzystane w niewłaściwy sposób.
Wśród rodziców postawy są różne. Jedni systematycznie monitorują treści przeglądane na komputerze. Inni reagują jedynie, gdy odkryją "coś" przypadkiem. Eksperci radzą, by od czasu do czasu poprosić dziecko, by samo pokazało nam jakie strony odwiedzało i często rozmawiać o "bezpieczeństwie w internecie".
Pamiętnik
Rodzicu, jeśli masz zamiar zajrzeć do pamiętnika twojego dziecka – oprzyj się tej pokusie! To naprawdę zły pomysł. Dodatkowo, jeśli twoja pociecha się dowie się, że czytałeś jej zapiski, zwątpi w ciebie. No i, przemyśl sprawę: czy czytanie zapisków targanego niepojem, dojrzewającego nastolatka naprawdę uspokoi twoje nerwy? Jeśli już przeczytałeś, fragmenty dotyczące ciebie potraktuj z przymrużeniem oka...
Istnieją oczywiście sytuacje wyjątkowe. Jeśli przeczuwasz kłopoty, podejrzewasz, że twoje dziecko zażywa niebezpieczne substancje lub cierpi na zaburzenia odżywiania, możesz odstąpić od tej zasady.
Dziś za pomocą sygnału GPS możemy ustalić miejce, w którym przebywa nasze dziecko. Internetowy dziennik pozwala nam sprawdzać na bieżąco jego wyniki w nauce i problemy z zachowaniem w szkole. Czy słusznie dążymy więc do kontroli totalnej nad naszymi dorastającymi dziećmi? Czy nie lepiej po prostu, od małego uczyć je tego, że kiedy będą mówić wysłuchamy je do końca, nie oceniając i nie komentując?