"Mojej córce odmawia się tradycji". Nieochrzczone dziecko ma prawo malować jajka i iść ze święconką?

List do redakcji
Zbliża się Wielkanoc. W sobotę wielu z nas pójdzie do kościoła poświęcić pokarmy. Dla dzieci malowanie jajek i układanie ich w ozdobnym koszyczku to frajda. Dla rodziców tradycja, a czasem religijny obowiązek. W takich okolicznościach często pada pytanie: czy dzieci niewierzących rodziców, dzieci nieochrzczone, mogą celebrować święta? W tym wypadku Wielkanoc? Nasza czytelniczka, której córka nie ma chrztu, spotkała się z poważnym zarzutem.
Czy nieochrzczone dzieci mają prawo malować jajka i chodzić do kościoła w Wielkanoc? fot. Rafał Mielnik / AG
Moja córka ma prawie 5 lat. Do tej pory jej nie ochrzciłam. Świadomie – chcę, by tę decyzję podjęła sama. To wydaje mi się uczciwe i logiczne. Nie sądziłam, że z tego powodu mojej córce odmawiać się będzie kultywowania wielkanocnych tradycji.

O tym, czy będziemy malować jajka i czy pójdziemy do kościoła ze święconką, rozmawiałam z moją koleżanką z pracy. Tak zwyczajnie rozmawiałyśmy, jak tam dzieci, co robimy, jakie plany. Bardzo się zdziwiła, gdy usłyszała, że wybieram się do kościoła ze święconką.

Wiedziała, że moja córka nie ma chrztu. Zapytała wprost: "a to tak można? Gosia nie była chrzczona i prowadzasz ją do kościoła? A po co?"


Zamurowało mnie, odpowiedziałam, że tak, że chcę pokazać jej tradycję. Nie kontynuowała tego wątku, jednak ja sama zaczęłam się nad tym zastanawiać.

Dla mnie malowanie jajek i chodzenie do kościoła z dziećmi ze święconką jest jak ubieranie choinki i Święty Mikołaj. Niby choinka i Mikołaj nie mają swych korzeni w religii, a święconka ma, jednak to takie rytuały, które przywołują klimat świąt. Bazie w wazonie, ścisły post w sobotę... To wszystko powoduje, że czuję klimat świąt. Nie ma on nic wspólnego z religią, lecz z tradycjami, także tymi, które pamiętam z domu rodzinnego, i to samo chce przekazać córce.

Tymczasem okazuje się, że skoro jestem niewierząca, a moja córka nie ma chrztu, nie mam prawa do tradycji – z ciekawości rozmawiałam ze znajomymi i wszyscy myślą tak samo: to, co robię to w opinii dorosłych Polaków hipokryzja.

Nie mogę w to uwierzyć, że jesteśmy tak zero-jedynkowi. Że tak wiele osób nie rozumie, że religia jest częścią kultury, którą dziecko nawet powinno znać. Czy przypadkiem hipokrytą w tej sytuacji nie jest zdeklarowany katolik, który do kościoła chodzi tylko w święta? Moim zdaniem tak.

Opowiadam córce o wierze, religii, o tej całej historii, tłumaczę, że jedni w to wierzą, inni nie. Kiedy podczas spaceru zaciekawiona chce wejść do kościoła, pozwalam na to. Nie mam z tym problemu. Uważam, że dzięki temu będzie mogła wybrać świadomie. Nie zamierzam jej do niczego namawiać, czy nakłaniać. Nie uważam też, że chrzest cokolwiek zmienia na tym etapie.

Chcę, by moja córka pamiętała piękną Wielkanoc w naszym domu, wiedziała, że to czas, który wiąże się z religią, ale nie musi. I że pisanki i choinka należą się każdemu bez wyjątku!