Mam dość awantur o jasełka! Moje dzieci są niewierzące, a i tak podzielą się z klasą opłatkiem

List do redakcji
Alternatywa dla jasełek, kolędowania i dzielenia się opłatkiem w szkołach to w ostatnich tygodniach popularny temat do dyskusji. Zwłaszcza między rodzicami i nauczycielami. Tym razem nietypowy głos w tej sprawie zabrała pani Roksana, mama dwójki dzieci w wieku szkolnym, w liście do redakcji Mamadu. Wszyscy są niewierzący, a mimo to dzielą się opłatkiem.
Mam dość awantur o jasełka! 123rf
"Piszę do Państwa, bo mam już dość medialnej nagonki na szkoły i nauczycieli. Chodzi o alternatywę jasełek i dzielenia się opłatkiem dla dzieci niewierzących.

W ostatnich dniach często czytam, że niereligijni rodzice oburzają się, że ich dzieci nie mają jak świętować z klasą Gwiazdki. Bo nikt nie wpadnie na to, żeby nie śpiewać kolęd. Bo nikt nie zaproponuje nic poza dzieleniem się opłatkiem. Bo na apelu wystawiane są jasełka i nic poza tym.

Ja się pytam – a czym do cholery jest Boże Narodzenie jak nie świętem religijnym? Rozumiem, że choinka i Mikołaj są w gruncie rzeczy świeckimi tradycjami, ale jednak okazja jest bardzo jednoznaczna (narodziny Pana Jezusa). Rozumiem ten problem na wskroś, bo sama jestem niewierząca i swoje dzieci wychowuję też poza jakąkolwiek religią.


Nie ukrywam tego, moje dzieci nie chodzą na religię. Moje bliźniaki są w czwartej klasie szkoły podstawowej. Na religię nie chodzi kilkoro dzieci z ich klasy i zaczepiają mnie ciągle rodzice tych dzieci – zadziałajmy, zróbmy coś, to dyskryminacja. A ja odpowiadam – ludzie, dajcie spokój!

Pierwsza jazda pod tytułem 'walczymy o świecką szkołę' była na początku roku szkolnego, gdy okazało się, że szkoła nie zapewni naszym dzieciom zajęć z etyki. Nie dziwi mnie to nic a nic. Żaden nauczyciel nie chce się tego podjąć, a etyka na kilka godzin jest bardzo trudno znaleźć.

Uporczywe nękanie wychowawczyni w sprawie zajęć zastępczych skończyło się tym, że jedno z moich dzieci przyszło do mnie z tekstem: 'mamo, a może po prostu będę chodzić na tę religię i już?'... Mała czuła, że jest szum, są nerwy, zamieszanie, które zupełnie mija się z celem.

I teraz jest to samo. Idą święta, które w swojej specyfice (na szczęście) mają wyciszenie, atmosferę bliskości. Bez względu na to, czy się wierzy w Jezusa, czy nie, to czas życia w zgodzie ze wszystkimi. Nie da się tego osiągnąć, terroryzując nauczycieli na oczach dzieci, by zmieniali szkolne tradycje.

Moje dzieci nie są wierzące, ale podzielą się z innymi dziećmi opłatkiem, bo to tylko symbol. Kto w niego wierzy, niech wierzy. Dla moich dzieci to symbol wspólnoty – życzenia, które składają, są przecież szczere. Opłatkiem podzielimy się także w domu – z tego samego powodu. Co innego korzystać ze znanych symboli, co innego indoktrynować dzieciaki na lekcjach religii.

Moje dzieci doskonale to rozumieją – że są święta wynikające z pewnej historii, w którą jedyni wierzą, a inni nie. Ale nie trzeba w nią wierzyć, żeby kochać święta i na ich czas zbliżać się do swoich bliskich, oglądać jasełka, a nawet śpiewać kolędy. To wszystko związane jest nie tylko z religią, ale też z naszą kulturą, z którą chcę dziewczynki zapoznawać.

Dzieci nawet w początkowych klasach szkoły podstawowej wcale nie są za małe, żeby zrozumieć i zaakceptować, że dla większości święta wiążą się z religią. Potrafią to uszanować.

Oczywiście byłoby super, gdyby szkoła szła z duchem czasu i pamiętała o uczniach niewierzących, ale naprawdę uważam, że traktowanie braku jasełek jako krzywdę dzieci z niereligijnych rodzin to przesada.

Jeśli rodzice decydują się na wychowywanie dzieci bez wiary w kraju, w którym Kościół i księża mają tak duży autorytet, to powinni liczyć się z tym, że będą mieli pod górkę na każdym kroku. Albo to zaakceptujemy, albo będziemy walić głową w ścianę i obrazimy się na cały świat za to, że jest, jaki jest.

To nie znaczy, że uważam, że w Polsce dobrze się dzieje – zmiany są potrzebne, zwłaszcza w szkołach. Ale ja na czas świat odpuszczam tę walkę. Żeby święta pozostały świętami. Bez żłóbka, ale w atmosferze pokoju i jedności. Do tego nie trzeba wierzyć w boga, ale trzeba przestać się bić ze światem".

Co sądzicie o takim podejściu? Piszcie w komentarzach!