"Warto mnie kochać, mamo". Chylińska w szczerym wywiadzie opisała, co czują setki kobiet

Ewa Bukowiecka-Janik
Odkąd został opublikowany, media rozkładają go na czynniki pierwsze. Boleśnie szczery wywiad, który pojawił się na oficjalnym kanale YouTube Agnieszki Chylińskiej to wyjątkowa publikacja. Nie dlatego, że piosenkarka przeklina, mówiąc o swej relacji z Jezusem, czy z powodu wyznania, że chciała popełnić samobójstwo, co wyłapały portale plotkarskie. Chylińska mówi o czymś, co dotyczy każdego z nas i towarzyszy nam do końca życia. O relacji z rodzicami.
Agnieszka Chylińska w wywiadzie opisała to, co czują setki kobiet fot. screen/YT
Agnieszka Chylińska starszemu pokoleniu znana jest z wizerunku buntowniczki, mocnej muzyki z emocjonalnymi tekstami i ciętego języka. Młodszemu – z kolorowych fryzur, radiowej muzyki i programu "Mam talent". W rozmowie, którą nazywa "wywiadem życia" wyjaśnia, co działo się za kurtyną metamorfoz.

Wilczy bilet
Przez 25 minut Chylińska porusza masę wątków. Z jej ust padają wyznania, że modli się, by przetrwać dzień, opisuje, jak trudny był początek jej kariery, dowiadujemy się, że jeden z mężczyzn zrobił z jej serca tatar. Jednak w tej historii pojawia się wątek, który łączy pozostałe w spójną całość.


To szczere i bezpardonowe opisy relacji z rodzicami. To ona zdaje się rzutować na to, co tu i teraz czuje Chylińska. W jej słowach odnaleźć można krajobraz uczuć dorosłej kobiety, za którą ciągnie się widmo udowadniania, że zasłużyła na miłość.

"Dostałam od rodziców wilczy bilet na odchodne. Wedle matki byłam artystką ze spalonego teatru, a wedle ojca wielkim rozczarowaniem" – mówi w wywiadzie Agnieszka. Ten zawód i brak wsparcia ze strony rodziców zdaje się ubytkiem, który nie znika nigdy.

Na pytanie Edwarda Miszczaka, kiedy poczuła, że rodzice jednak są z niej dumni, Chylińska odpowiada: "Wiesz, jak to jest w sercu dzieciaka? No i co z tego? (...) Nie jest miarą ten moment, w którym już osiągnąłeś sukces. Nawet jeśli to jest twój ojciec i twoja matka. (...) Nie mogłam tego pojąć, że obcy ludzie dają mi wsparcie, a oni nie (...) Potrzebowałam telefonu od matki i słów: córeczko, dasz radę. A nie milczenia".

Te słowa Agnieszki to bolesny dowód, że niektórych błędów rodzicielskich nie da się odkręcić. Że nie jest sztuką doceniać własne dziecko, gdy jest ładne, mądre i podejmuje rozsądne decyzje. Sztuką jest widzieć w nim wartość i wspierać je, kiedy robi rzeczy niezrozumiałe, a jego osiągnięciami nie można pochwalić się przed znajomymi.

Platyny spadają
"Wszystkie trofea i płyty, które dostaję, przynoszę mojej mamie. (...) Cały czas udowadniam: warto mnie kochać, mamo. Warto mi zaufać, mamo. Ale jak tylko coś pójdzie nie tak, jest to samo: a widzisz, można było tę maturę zrobić. Wszystkie platyny ze ścian spadają, bo ta znowu ma wątpliwość" – mówi Chylińska w wywiadzie.

Platyny w opowieści Agnieszki są metaforą życiowych osiągnięć, które ma każdy z nas i które wiele z nas, tak jak Chylińska, przynosi na tacy rodzicom, by tylko poczuć, że są z nas dumni. Że w końcu są zadowoleni. Chylińska kilka razy powtórzyła w rozmowie, że nie potrafi niczego robić dla siebie. Że zawsze wydawało jej się, że jak uszczęśliwi innych, to inni uszczęśliwią ją. Na ten schemat "łapie się" wiele kobiet...

"Pani mówi o sobie? Mam wrażenie, że o mnie"
Gros internautów zareagowało na wywiad bardzo emocjonalnie. Zresztą na mnie (a nie jestem fanką Chylińskiej) i na moich koleżankach po fachu, jej słowa zrobiły wielkie wrażenie. I to nie dlatego, że wywiad jest znakomicie zmontowany, wyciszone są wszystkie wybuchy śmiechu, a słowa dobrane jak w dobrej literaturze. Artystka swoim wyznaniem trafia w sedno – ten błąd popełnia wielu rodziców, dlatego tak wiele z nas czuje się dziś tak samo.

"Demony, które krążą wokół mojej głowy, są okrutne. Są skazujące i osądzające. Są prokuratorami, a ja nie mam w swojej głowie adwokata" – mówi Chylińska. Ten stan zna masa kobiet – kiedy czujemy się niedostatecznie dobre i zamiast się pocieszyć, automatycznie wymierzamy sobie karę.

Internautki piszą: "pani mówi o sobie? Myślałam, że o mnie", "widzę, jak bardzo jesteśmy do siebie podobne", "pełna identyfikacja". Niektóre dziękują, bo są mamami córek i ten wywiad okazał się dla nich przestrogą i inspiracją.

Poza tym Chylińska mówi o zwykłych bolączkach wielu mam. "Bardzo chciałam być normalna, bardzo chciałam być w domu. A jeszcze najbardziej smutne jest to, że ja chciałam być w tym domu szczęśliwa (...) Nie jestem doskonałą mamą. Mam po ojcu to, że on był fantastyczny, ale było go bardzo mało w domu. Ja też jestem fantastyczna przez te chwile, kiedy jestem z dziećmi. Natomiast głównie mnie nie ma".

Głośne przyznanie, że życie rodzinne może rozczarowywać, przynosi ulgę. Bycie mamą może być trudne, czasem nieznośne, a jednocześnie bywa dla kobiet najważniejszą rolą. Słowa Chylińskiej trafiają w samo sedno: "Musisz pomieścić: i dziwkę, i kobietę. I mamę, i dziewczynę, która jeździ Fordem Mustangiem. I jak to pomieścić, jak to poukładać?"

Agnieszko, tego wywiadu matki długo ci nie zapomną. Dzięki!