Ktoś rzucił urok na dziecko? Wystarczy polizać czoło i będzie ok

Joanna Świdecka
Dziecko płacze cały dzień i nie pomagają ani lekarstwa, ani masaże ani kąpiel. Tak naprawdę nie wiadomo dlaczego. Może ktoś rzucił urok – zastanawia się wiele mam. I szuka sposobów, jak uroki z dziecka zdjąć.
W wychowywaniu dzieci jest równie dużo magii, co zdrowego rozsądku. Rodzice nie potrafią do końca oprzeć się ludowym tradycjom. Fot. 123 RF Zdjęcia Seryjne
Każda z nas zapytana, czy wierzy w czary, gusła, uroki, przesądy i złe oko odpowie, że w żadnym wypadku. W czasach przed dzieckiem jesteśmy w stanie bić się w pierś i opowiadać, że nigdy w życiu nie poszłybyśmy do wiejskiej szeptuchy, która by przelała nad dzieckiem jajko.

Ale gdy dziecko choruje, płacze i nic mu nie pomaga, wiele z nas za namową babć, ciotek, matek i teściowych z zgadza się na odprawieniem nad dzieckiem ludowych rytuałów. No bo przecież nie zaszkodzi. W XXI w. czary, rzucanie uroków i magia mają się zupełnie dobrze.

Ciąża to pierwszy krok w krainę magii
– Nie przechodź pod sznurami, bo dziecko będzie miało zapętloną pępowinę wokół szyi – nie ma chyba ciężarnej, która by tego nie usłyszała. Wierzymy w to? Oczywiście, że nie. Ale tak na sto procent? Tu już gorzej, bo jak rzeczywiście coś w tym jest? W każdej rodzinie nie brakuje kobiety, która mówi, że ona tak chodziła i dziecko niemal się nie udusiło. Dlatego wiele z nas na wszelki wypadek unika chodzenia pod sznurami – no bo co to komu szkodzi.


Równie popularnym przesądem, którym raczone są ciężarne to spoglądanie przez wizjer. Podobno dziecko takiej matki będzie w przyszłości zezowate. Odradzane jest także patrzenie na księżyc, by dziecko nie było łyse. Przyszłe matki pilnowane są także, by nie chodziły na pogrzeby (dziecko przyciąga pokutujące dusze) oraz nie patrzyły na ludzi brzydkich. Gdyby się zapatrzyły, według ludowych wierzeń mogłyby same urodzić brzydkie dziecko.

Z urody matek wróżona bywa także płeć dziecka. Jeśli mama w ciąży wygląda kwitnąco, ponoć będzie chłopak. Jeśli źle – urodzi się dziewczynka. Ponoć dziecko płci żeńskiej kradnie mamie urodę, by mogło skraść serce ojca. Oczywiście można to włożyć między bajki, bo kto widział rodzica, dla którego jego własne dziecko nie jest najpiękniejsze.

Ale czasami ciąża gra też na korzyść kobiet. Wiele osób boi się odmówić czegoś ciężarnej, obawiając się, że to ściągnie na nich plagę myszy. Fantastyczny przesąd – kiedy miałam już widoczny brzuszek, w każdym sklepie wytargowałam rabat. Z kolei jedna z moich sióstr była właśnie z tego powodu ulgowo traktowana w czasie sesji egzaminacyjnej. Tylko jeden profesor powiedział, że on w te gusła nie wierzy. Pech chciał, że kilka tygodni później spotkał ją na uczelni i powiedział, że myszy pogryzły mu ubrania. Śmieszny zbieg okoliczności.
Niektóre mamy wierzą, że z wosku można ulać kształt tego, kto "rzucił" na dziecko urok.Fot. Tomasz Wiech / Agencja Gazeta
Urok czy kolka?
Czerwone wstążki przy wózku albo taka sama tasiemka na rączce dziecka? Kto z nas tego nie widział. I to niezależnie od tego, czy mieszkamy na Podlasiu, gdzie podobno te tradycje ludowe są najbardziej żywe czy w centrum Warszawy.

Czerwony kolor przy dziecku ma ponoć chronię przed obcymi ludźmi, którzy z taką lubością zaglądają do dziecięcych wózków. Jeśli rzucą urok, wielogodzinny płacz gotowy. Nic nie pomaga. Co robić?

Fora internetowe pełne są przepisów na odczynianie uroków. Najlepiej iść do szeptuchy, czyli babki, która zna się na czarach i urokach. Ale gdzie ją znaleźć poza serialem „Ranczo”? Stąd wiele matek na swój sposób próbuje owe uroki odczyniać.

Ponoć o uroku świadczy słone czoło dziecka. I zdaniem wielu nie ma znaczenia, czy wielogodzinny płacz doprowadził do tego, że dziecko się spociło. Po prostu – jest sól. Jest urok. Najpopularniejszym sposobem jest jego zlizanie i wyplucie na cztery strony świata. Ale to nie jedyna metoda. Pomaga ponoć też przelanie wosku nad głową dziecka. Pod warunkiem oczywiście, ze dziecko nie zostanie przy tym poparzone. Ci ostrożniejsi przelewają nad dzieckiem jajko, ale słyszałam, że skuteczne jest przelanie go także nad miotłą. Tylko kto ma dziś miotłę w domu?

W niektórych rejonach ponoć wystarczy przetrzeć twarz dziecka czymś, co mieliśmy w czasie ślubu. W wersji bardziej zaawansowanej – własną koszulą nocną. A gdy nic nie pomaga – swoimi majtkami. O zgrozo, muszą być to majtki używane. Inaczej zaklęcie nie działa.

Mnie najbardziej podoba się wersja dla choleryków – skląć w myślach osobę, która rzuciła urok. Pomoże czy nie – zawsze matka, której dziecko płacze dziesiątą godzinę z rzędu, będzie mogła sobie ulżyć.
Babka z serialu "Ranczo" to obecnie chyba najlepiej znana szeptucha w Polsce.Fot. screen Facebook
Chrzest pełen guseł
Wydarzeniem, z którym wiąże się szereg przesądów jest także chrzest dziecka. Choć przyjęcie tego sakramentu oznacza zerwanie z pogaństwem, także uroczystości towarzyszy wiele przesądów. Oczywiście, nie mówimy o samym przyjęciu sakramentu, ale o uroczystym spotkaniu rodzinnym, które odbywa się zwykle po mszy.

W moim regionie (centralna Polska) dziecku do ubranka, w którym jest chrzczone, wkłada się pieniądze. Po to, by zapewnić mu w przyszłości dobrobyt. Wiem, że w niektórych regionach daje się mu także cukierka na słodkie życie lub długopis, by się dobrze uczyło.

Często też w czasie chrzcin dziecko kładzie się na stole, by było gościnne a ubranie, które miało dziecko na sobie w czasie uroczystości, powinno się powiesić w oknie. To ma być gwarancją powodzenia u płci przeciwnej.

Koleżanka z kolei opowiadała, że w jej rodzinie wszyscy starają się jak najszybciej z dzieckiem wrócić po chrzcie do domu. Powrót okrężną drogą oznacza, że będzie ono miało „skłonność do włóczęgostwa.” Mało optymistyczny przesąd dla tych, którzy od razu po Mszy pojechali do knajpy na chrzciny.

Tradycja ludowa dokładnie określa też to, jacy mają być rodzice chrzestni. Nie może to być ani kobieta w ciąży ani małżeństwo, bo to źle wróży ich własnemu potomstwu. Warto też wybierać ich rozsądnie, bo ponoć dzieci się do nich upodabniają. Ale decyzję, kto nim będzie, powinno się podejmować dopiero po urodzeniu dziecka. Jeśli wcześniej, to dziecko podobno przejmuje jego złe cechy.