
Złość dziecka potrafi wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej świadomych rodziców. Napady złości u małych dzieci nie są jednak złym zachowaniem, lecz sygnałem przeciążonych emocji. Zrozumienie tego, co naprawdę stoi za dziecięcą złością, może całkowicie zmienić sposób reagowania dorosłych.
Dziecięca złość bywa dla rodzica kłopotem
Nawet będąc rodzicem – takim, który stara się być odpowiedzialny, świadomy i wspierający – czasami doświadczamy momentów, w których po prostu brakuje nam narzędzi i przestrzeni, by mądrze zareagować na złość dziecka. Wciąż mówi się o tym za mało.
A przecież prawda jest taka, że złość to emocja jak każda inna i dziecko musi nauczyć się, jak sobie z nią radzić. Jeśli jednak samemu rodzicowi brakuje odpoczynku, spokoju i cierpliwości, trudno oczekiwać, że będzie w stanie nauczyć dziecko reagowania na trudne sytuacje w sposób spokojny i wspierający.
Ostatnio trafiłam na Threads na wpis pewnej mamy, która opisywała, jak reaguje na napady złości swojego dziecka. Pomyślałam, że jej słowa mogą przydać się wielu rodzicom – mnie również. Bo często zapominamy, że emocje wyrażane przez kilkulatka nie mówią o tym, "jakie to dziecko jest", ale raczej o tym, co aktualnie przeżywa i jak próbuje sobie z tym poradzić.
"Taka zupełnie subiektywna rada o tym jak radzić sobie z płaczem i złością u małych dzieci. Może komuś się przyda. Traktowanie napadów złości dwulatki nie jako czegoś co ona robi, a czegoś co się z nią dzieje pozwala mi szybciej opanować sytuację. Ona nie jest 'niegrzeczna', po prostu tym etapie płacz związany z frustracją to taka sama reakcja jak płacz kiedy się przewróci. Więc najpierw ogarniam jej emocje (np. tulimy, odwracamy uwagę), a dopiero potem negocjacje" – napisała użytkowniczka o nicku @graveyard.owl.
Ta mama zwraca uwagę na coś bardzo ważnego – i dla mnie jako rodzica szczególnie istotnego. Dziecko zazwyczaj nie jest niegrzeczne. Ono nie chce współpracować z jakiegoś powodu, a nie "bo tak". Czasem chodzi o niewyspanie, innym razem o przebodźcowanie, głód czy nadmiar emocji. W takich chwilach te "braki" wymagają zaopiekowania, bo bardzo często okazuje się, że gdy dziecko poczuje się bezpieczne i zauważone, współpraca jednak staje się możliwa.
Zadbaj o swój spokój, wtedy dasz go też dziecku
Warto też jasno powiedzieć, że kluczem do takiej łagodności i zrozumienia jest zadbanie o siebie i własne emocje. Zmęczony, niewyspany i przebodźcowany rodzic to rodzic bardziej nerwowy i niecierpliwy. Gdy brakuje nam spokoju, nie jesteśmy w stanie przekazać go dziecku.
Dlatego tak ważne jest, by w rodzicielstwie znaleźć choć odrobinę przestrzeni tylko dla siebie – na ciszę, odpoczynek i regenerację. To właśnie wtedy budujemy zasoby, które później pozwalają nam być realnym wsparciem dla dziecka w jego emocjonalnych trudnościach.
Złość dziecka nie jest porażką wychowawczą ani dowodem na "bezstresowe wychowanie" i wchodzenie przez dziecko rodzicowi na głowę. Jest sygnałem, że coś się dzieje – i że kilkulatek potrzebuje dorosłego, który pomoże mu to udźwignąć.
Im częściej będziemy patrzeć na dziecięce emocje jak na efekt czegoś, a nie "złe zachowanie", tym łatwiej będzie nam reagować z empatią zamiast bezsilności. A to, choć nie zawsze łatwe, jest jedną z najważniejszych inwestycji w relację z dzieckiem – taką, która procentuje przez lata.
