mamDu_avatar

Dziecięca złość nie jest taka straszna. To zdanie-wytrych normalizuje trudne emocje. Działa!

Marta Lewandowska

06 maja 2022, 10:46 · 3 minuty czytania
Dzieci tego, jak się złościć, uczą się od dorosłych. Zwykle wybuch następuje wtedy, gdy wcześniejsze, delikatne sygnały zostały zignorowane. Dziecko podkręca więc głośność, tupie, krzyczy i... wyprowadza nas z równowagi. Ale, chwila, chwila, czy nie wspomniałam wcześniej, że dziecko, nim zacznie krzyczeć, dało sygnały? Przeoczyliśmy - bywa, ale to jedno pytane może zmienić wszystko.


Dziecięca złość nie jest taka straszna. To zdanie-wytrych normalizuje trudne emocje. Działa!

Marta Lewandowska
06 maja 2022, 10:46 • 1 minuta czytania
Dzieci tego, jak się złościć, uczą się od dorosłych. Zwykle wybuch następuje wtedy, gdy wcześniejsze, delikatne sygnały zostały zignorowane. Dziecko podkręca więc głośność, tupie, krzyczy i... wyprowadza nas z równowagi. Ale, chwila, chwila, czy nie wspomniałam wcześniej, że dziecko, nim zacznie krzyczeć, dało sygnały? Przeoczyliśmy - bywa, ale to jedno pytane może zmienić wszystko.
Złość nie bierze się znikąd. Kluczem jest poznanie jej przyczyny. Fot. Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Kiedy dziecko zaczyna się złościć, zwykle wyczerpało inne możliwości. Wcześniejsze sygnały przeszły niezauważone.
  • Zarówno ty, jak i dziecko, musicie mieć świadomość, że złość nie jest zła. A niewłaściwe zachowanie nie definiuje dziecka jako całości.
  • Zadanie pytania "co chce ci powiedzieć złość?", nie tylko pozwala znaleźć przyczynę, ale też pomaga dziecku się wyciszyć.

Po pierwsze: złość jest spoko

Naprawdę. Kiedy byliśmy dziećmi, powtarzali nam: "nie złość się, bo złość piękności szkodzi" albo "czemu się złościsz, nikt cię nie będzie lubić, jak tak się będziesz złościć". Każda z tych fraz jest równie prawdziwa, jak mordercze kartony w popularnym serialu.

Złość jest dobra, jest potrzebna, ważna, jest emocją, która pomaga nam w uporaniu się z różnymi trudnymi doświadczeniami.

Istnieje teoria, że gniew jest emocją wtórną. Dalszym ciągiem smutku, zawodu, bólu czy nawet głodu. Oczywiście w utopijnej wersji jesteśmy w stanie spokojnie znaleźć przyczynę wybuchu i się z nią uporać. Jednak powiedzcie wściekłemu trzylatkowi, żeby się uspokoił i znalazł prawdziwą przyczynę frustracji. Powodzenia.

A może stworzyć dziecku przestrzeń na przeżycie złości, uszanować ją i jednocześnie spróbować dotrzeć do jej przyczyny? Wydaje się to niemożliwe? A jednak! To całkiem proste, ale zacznijmy od tego, że w całej tej sytuacji ty musisz zachować spokój. Uświadom sobie, że dziecko nie złości się... na złość tobie.

To nie dziecko jest złe

W czasach, kiedy sami byliśmy dziećmi, określano nas mianem "grzeczny, niegrzeczny", potem byliśmy zbuntowanymi nastolatkami, aż wreszcie ciągle wściekłymi dorosłymi. Dziś staramy się odchodzić od tych schematów i dobrze, bo złość (tak samo zresztą, jak inne emocje) nas nie definiują. 

Jesteśmy rozzłoszczeni tu i teraz, a nie ciągle. Złość nie sprawia, że całe dziecko jest niegrzeczne, a co najwyżej jego zachowanie w danym momencie pozostawia co nieco do życzenia. Trzaśnie drzwiami, rzuci zabawką czy przewróci oczyma, bo się zezłościło. Ono samo nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, dlaczego tak się stało.

Co chce ci powiedzieć twoja złość?

To pytanie to wytrych. Ono nie neguje złości, ona ma prawo być, pojawiać się i próbować skomunikować się zarówno z otoczeniem, jak i samym dzieckiem. Zadając je, dajesz dziecku jasny sygnał, że to nie ono przekracza granice, że to złość próbuje dojść do głosu. Taka personifikacja emocji jest pomocna zarówno w komunikacji z małym dzieckiem, jak i nastolatkiem.

Nadanie jej cech osobowości sprawia, że dziecko może spojrzeć na złość z boku, zastanowić się, czemu doszła do głosu. Jednocześnie podprogowo dostaje od rodzica komunikat, że ten nie ma do dziecka żalu, chce poznać przyczynę jego zachowania. 

Wybuch złości daje tylko ujście emocji wtórnej, ale tak naprawdę nie rozwiązuje problemu i nie zaspokaja potrzeb. To pytanie pozwala odkryć, jakie są potrzeby, więc zbliża dziecko do ich zaspokojenia i wyjścia z tego stanu emocjonalnego, który uniemożliwia spokojną komunikację.

To nie tylko teoria - to fakty

Złość można zobaczyć w aktywności mózgu. Kiedy się pojawia ona lub strach, do akcji wkracza ciało migdałowate - część mózgu odpowiedzialna za "walcz lub uciekaj". To jedna z tych pierwotnych funkcji, która naszym przodkom pozwalała przetrwać. Ale my nie chcemy, żeby dziecko z nami walczyło, więc musimy zmusić jego mózg, aby przekierował procesy myślowe w inne obszary.

Pytanie "co chce ci powiedzieć twoja złość?", zmusza dziecko do analizy. Ta odbywa się w korze przedczołowej, odpowiedzialnej za logiczne i właśnie analityczne myślenie. Innymi słowy, kiedy dziecko zacznie szukać przyczyny, złość, która uniemożliwia mu normalną komunikację - wyciszy się. 

A co najważniejsze - ustalicie wspólnie, co doprowadziło je do wybuchu złości. To cenna lekcja na przyszłość, bo dziecko uczy się, że pewne schematy zachowań prowadzą je do trzaskania drzwiami, niszczenia czy izolowania się, a to również dla niego nie jest komfortowe. 

Spokojna analiza przyczyn złości sprawdza się nie tylko u dzieci. Działa też na dorosłych. Kiedy zaczniesz się wściekać, zastanów się, skąd wzięła się ta emocja. 

Czytaj także: https://mamadu.pl/blogi/agaidzieciaki/123417,5-zabaw-przeciwko-agresji-i-rozladowujacych-napiecia-emocjonalne-najlepsza-bron-na-malego-zlosnika