
Bożonarodzeniowy poranek często przynosi dzieciom rozczarowanie, mimo drogich prezentów. Nadmiar zabawek i brak nauki wdzięczności sprawiają, że najmłodsi nie doceniają tego, co mają. Kluczem do szczęścia jest nie ilość podarunków, lecz wartości i relacje, które przekazują rodzice.
Rozczarowanie prezentami w świąteczny poranek
Wychowywanie dzieci w dzisiejszym świecie jest trudne. Rodzice mają coraz więcej możliwości, często też – dzięki różnym świadczeniom – nie ma aż tak dużego problemu z pieniędzmi. Współczesne dzieci często dostają wszystko, o czym tylko zamarzą.
Nie jest to korzystne dla ich rozwoju i emocji, ale z drugiej strony ciężko winić rodziców, że chcą dać pociechom wszystko, czego im samym brakowało. Dziś wielu z nas ma problem z nadmiarem przedmiotów, a nasze dzieci nie umieją skupić dłużej uwagi na żadnej zabawce z powodu ich nadmiaru.
Taka refleksja naszła mnie, gdy obejrzałam film na Instagramie z kompilacją nagrań z bożonarodzeniowego poranka. Na nagraniach dzieci otwierają pdarunki i nie kryją swojego rozczarowania, złości i smutku z powodu tego, co otrzymały od św. Mikołaja. Tiktok został opublikowany na koncie o nicku @nmirwocy, ale udostępniło go w mediach społecznościowych wiele osób jako przestrogę na ten zbliżający się czas.
Niektórzy napisali o tym, że to lekcja dla rodziców, bo dają dzieciom wszystko, ale w ogóle nie uczą ich szacunku i wdzięczności. Inni byli przekonani, że to "efekt bezstresowego wychowania", które w tym kontekście jest błędnie używane.
Relacje zamiast prezentów
Na filmie dzieciaki odpakowują dość drogie prezenty – widać jakieś tablety, monitor czy konsolę, czyli sprzęty, które nie kosztują kilkadziesiąt złotych. Kiedy jedno z nich rzuca sprzętem i staje na niego, można być zszokowanym.
Jestem jednak zdania, że takie zachowanie dzieci powinno wywoływać w nas smutek i wyrzuty sumienia. Bo to my, dorośli, rodzice, doprowadziliśmy do tego, że nasze dzieci mają wszystko, chcą jeszcze więcej i zupełnie nie doceniają tego, co mają i co dostają. Na końcu warto zadać sobie pytanie nie o to, jakie prezenty kupimy, ale jakie wartości przekazujemy.
Czy uczymy dzieci czekać, cieszyć się, dziękować i rozumieć, że nie wszystko należy im się "od ręki"? Może zamiast kolejnych drogich przedmiotów potrzebują naszego czasu, uważności i rozmowy o emocjach – także o rozczarowaniu. Bo wdzięczność nie rodzi się sama, a szacunek do rzeczy i ludzi nie pojawia się przypadkiem.
To umiejętności, których dzieci muszą się nauczyć od nas, w codziennym życiu i obserwując również zachowania rodziców. I jeśli bożonarodzeniowy poranek ma być lekcją, to przede wszystkim dla dorosłych, by wreszcie przestali skupiać się na przedmiotach i zadbali o relacje.
