
Święta z dziećmi nie muszą być perfekcyjne, aby były pełne radości i wspomnień. Zaangażowanie dzieci w przygotowania rozwija ich samodzielność i uczy odpowiedzialności. Zamiast frustrować się chaosem, warto cieszyć się wspólnym czasem i pielęgnować relacje.
Święta z dziećmi nie są (i nie muszą) być idealne
Zawsze byłam typem perfekcjonistki. W moim wyobrażeniu święta miały być idealne: pięknie ubrana, równa choinka, pachnące pierniki ułożone na paterach, każdy detal dopracowany do ostatniego centymetra.
Kiedy na świecie pojawiły się moje dzieci, musiałam zmierzyć się z prawdą – dzieci w domu w święta to chaos, który nijak nie pasuje do moich planów. Na początku frustrowałam się każdym upuszczonym pierniczkiem, każdym nieidealnie zapakowanym prezentem.
Z czasem jednak nauczyłam się patrzeć na to inaczej. Dziś pukam się w głowę na moje danwe przekonania i myślę, że dzieci nie są przeszkodą. One są członkami rodziny, takimi samymi, jak my. I jeśli tylko damy im przestrzeń, mogą nie tylko pomagać, ale też czerpać radość z przygotowań. Wigilia i czas przedświąteczny nie muszą być perfekcyjnie przygotowane, a dzięki zaangażowaniu dzieci można spędzić je naprawdę wartościowo.
Przy moich chłopcach odkryłam, że prosty ruch – pozwolenie im na samodzielność – przynosi ogrom radości. Zamiast narzekać, że ciasto wyrasta nieidealnie albo dekoracje nie są równiutkie, pozwalam im robić swoje.
Mój pięciolatek teraz z dumą nakłada lukier na pierniczki, a siedmiolatek rozstawia świeczki i serwetki, często w innej kombinacji niż w moich planach. Efekt bywa mniej perfekcyjny, ale za to uśmiechy i duma w ich oczach są bezcenne.
Pozwól na samodzielność
To nie tylko nauka zabawy i zaangażowania. To też rozwój samodzielności i odpowiedzialności. Dzieci uczą się planować, działać według instrukcji, cierpliwie czekać. A my – dorośli – możemy oddać im część zadań i spokojnie skupić się na tym, co naprawdę ważne: pielęgnowaniu relacji, wspólnej obecności, rozmowach, śmiechu.
Warto pamiętać, że Wigilia wcale nie musi być czasem, kiedy próbujemy zdążyć ze wszystkim na ostatnią chwilę. W tym roku część z nas może mieć trudniej, bo przedszkola i świetlice szkolne nie będą działały, ale wielu rodziców też będzie miało wolne. To świetna okazja, żeby wspólnie spędzić czas w domu, bez pośpiechu, bez presji perfekcji.
Jeśli tylko zmienimy perspektywę i zamiast "dzieci przeszkadzają" powiemy sobie "dzieci pomagają", magia świąt pojawia się sama. Takie pozwalanie im na pomaganie dla dzisiejszych rodziców jest trudne, ale robi dobrze dzieciom – uczy je umiejętności, które wykorzystają w całym dalszym życiu.
Dzięki moim chłopcom nauczyłam się też odpuszczać. Święta nie muszą być idealne, żeby były piękne. Liczy się obecność, ciepło, wspólnie spędzony czas i te małe chwile, które tworzą wspomnienia. W końcu dzieci zapamiętają nie idealnie naszykowany stół, ale to, że razem nakładaliśmy pierogi, dekorowaliśmy choinkę, śmialiśmy się przy pieczeniu ciastek. I w tym jest cała magia świąt.
