
Nie wszystkie świąteczne tradycje dają poczucie ciepła i bliskości. Czasem przywiązanie do "tego, co zawsze" sprawia, że przeżywamy coś wbrew sobie. Tak jak moja koleżanka, która od dawna marzy o spokojnych, rodzinnych świętach we własnym domu, ale boi się powiedzieć o tym na głos.
Spotkałam ostatnio przypadkiem koleżankę w sklepie, na zakupach. Jak to zwykle, o tej porze roku, po krótkim "small talk", padło klasyczne pytanie: "A jak spędzacie święta w tym roku?"
W jednej chwili zobaczyłam, jak jej twarz zmieniła całkowicie wyraz. – U teściów –odpowiedziała krótko, ale za to jej mina była bardzo wymowna.
Jak Wigilia, to tylko w domu rodzinnym
Zapytałam więc ostrożnie, co się stało. Wtedy się otworzyła. Opowiedziała, że w rodzinie jej męża nie ma miejsca na zmiany, negocjacje co do Wigilii. Musi być w domu rodzinnym, z tamtejszymi zwyczajami. Tak było, jest i… prawdopodobnie będzie, dopóki ktoś nie ustali inaczej.
Sama mówi, że kiedyś bardzo kochała święta. Uwielbiała ten cały grudniowy klimat – przygotowania, zapach ciast, kolędy, światełka. Zawsze marzyła o tym, że gdy założy własną rodzinę, święta będą spędzać razem. Spokojna Wigilia tylko z najbliższymi, bez pośpiechu, spięcia i presji, jakie potrafią wprowadzać duże rodzinne zgromadzenia.
Rzeczywistość napisała inny scenariusz
Jej rodzice nie żyją, więc wyjazd do teściów już lata temu stał się czymś oczywistym. – To nie jest tak, że u nich jest źle, ale wszystko jest takie sztywne, oficjalne… Ja bym chciała usiąść w piżamie, z kubkiem kakao, po prostu spędzić święta tak, jak czuję. Tak wiesz, po swojemu – wyjaśniła znajoma.
Zapytałam, czy rozmawiała o tym z mężem. Pokręciła tylko głową. Mówi, że zdaje sobie sprawę z tego, jak ważna jest dla niego rodzinna tradycja. Jak bardzo nie chce go zranić, nie chce burzyć czegoś, co dla niego jest fundamentem.
Co w tych świętach jest najważniejsze?
Zrobiło mi się smutno, bo w jej oczach był tak duży żal, którego z powodu Wigilii chyba nie powinno być. Święta nie mogą być kolejnym obowiązkiem do odhaczenia. Powinny być czasem bliskości i zrozumienia. Przede wszystkim jednak, każdy powinien je spędzać tak, jak chce.
Pomyślałam sobie wtedy też, że ile domów, tyle historii. I że pod hasłem "rodzinne święta" często kryją się zupełnie różne pragnienia. Niektóre wypowiedziane głośno, a inne, schowane gdzieś głęboko i nigdy niewypowiedziane.
Zobacz także
