Choć w różnych zakątkach świata święta Bożego Narodzenia przybierają różne formy, to ich wspólnym mianownikiem jest oczywiście rodzinna i magiczna atmosfera. Do tego dochodzi dekorowanie choinki, śpiewane kolęd czy łamanie się opłatkiem, czyli zwyczaje, bez których trudno wyobrazić sobie świąteczny czas. Są też takie, które wywołują mieszane uczucia, a nawet frustrują.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą dwójki dzieci: 6-letniej Sandry i 10-letniego Karola. Właśnie rozpoczęliśmy świąteczne przygotowania: przystroiliśmy już choinkę, upiekliśmy pierniczki i zaczęliśmy rozpisywać listę zakupów.
Było iście magicznie, aż do momentu, w którym przypomniałam sobie, od czego zaczyna się nasza każda wieczerza wigilijna. Najstarsza osoba w naszym gronie, czyli moja babcia, odczytuje fragment Ewangelii wg św. Łukasza, który opowiada o tym, jak Chrystus przyszedł na świat. A my siedzimy i udajemy, że słuchamy, a tak naprawdę nie możemy się doczekać, kiedy zaczniemy jeść (przepraszam za szczerość).
Dla wielu być może jest to piękna religijna tradycja, ale w moim odczuciu to zwyczaj kojarzący się z czasami PRL-u, który w dzisiejszym, nowoczesnym świecie nie znajduje już swojego miejsca. W tamtych latach przypuszczam, że takie obrzędy miały szczególne znaczenie. Jednak obecnie, w dobie wolności wyboru i różnorodności poglądów, nie każdy czuje potrzebę, by tak głęboko osadzać Wigilię w religijnym kontekście.
Dodam, że jestem wierząca, ale niepraktykująca. Dla mnie Wigilia to przede wszystkim czas bliskości, radości i cieszenia się obecnością rodziny. To uśmiech moich dzieci, które szukają prezentów pod choiną. To przepyszne jedzonko i kolędowanie.
Dla mojej babci czy cioci dzień ten ma wyłącznie religijny wymiar. I o ile kiedyś, kiedy to one organizowały święta, nie miałam wyjścia i musiałam słuchać tego czytania, o tyle teraz, kiedy to ja jestem organizatorką, nie chcę brać w tym udziału.
Każdy powinien mieć prawo do własnej interpretacji świąt – czy to w duchu religijnym, czy świeckim. Narzucanie jednej formy celebracji i usilne trzymanie się tradycji rodem z PRL-u jest dla mnie przesadą, przerostem formy nad treścią.
Nie zrozumcie mnie źle, szanuję wiarę, religijne tradycje i starsze pokolenie, ale uważam, że w dzisiejszych czasach należy dać ludziom przestrzeń, by tworzyli własne, nowoczesne zwyczaje. Może, zamiast czytania Ewangelii warto skupić się na rozmowie, wspólnych wspomnieniach lub chwilach, które naprawdę łączą?
Tegoroczne święta będą inne od dotychczasowych, bo ten staroświecki zwyczaj już nie zagości w moim domu, tylko kto o tym powie mojej babci?".
Bardzo jestem ciekawa twojego zdania w tym temacie. Napisz, co sądzisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl