nastolatka lezy na łóżku w pokoju i pisze pamiętnik
Kiedyś nastolatki regularnie pisywały odręcznie pamiętniki. fot. Pressmaster Production Studio/storyblocks.com

Odręczne pisanie staje się dziś luksusem, a młode pokolenie coraz rzadziej wyraża swoje myśli na papierze. Poloniści alarmują, że uczniowie mają trudności z wypracowaniami, a technologia zastępuje tradycyjne pisanie. Regularna praktyka i zachęta do pisania poza szkołą są kluczem do rozwijania umiejętności językowych i kreatywności.

REKLAMA

Umiejętność odręcznego pisania to dziś luksus

Kiedy byłam dzieckiem, a potem nastolatką, bardzo fascynowało mnie pisanie. Tworzenie tekstów, opowiadań, pisanie osobistego dziennika, odręcznych listów do koleżanek z kolonii, wypełnianie "złotych myśli" to były moje pasje. Nikogo nie dziwiło, że wybrałam taką drogę zawodową, skoro od zawsze coś tam sobie na boku pisałam, a równolegle sporo czytałam.

Chcę wierzyć, że dzięki tej pasji, nauka zasad ortografii, interpunkcji i łatwość pisania przyszły mi naturalnie. Dziś widzę, że dzieciom tego bardzo brakuje. Podobne obserwacje mają poloniści, o czym na swoim Facebooku parę dni temu napisała Agnieszka Cegłowska Lepszy, nauczycielka języka polskiego, która w mediach społecznościowych dzieli się refleksjami na temat swojej pracy zawodowej.

W jednym z ostatnich wpisów pedagożka napisała o swoich doświadczeniach ze sprawdzaniem prac pisemnych. "Zawsze, gdy siedzę nad wypracowaniami, mam wrażenie, że poprawna pisownia przechodzi w szkołach trudny czas. Przecinek na początku linijki? Norma. Jedno zdanie z dziesięcioma błędami? Zdarza się częściej, niż chciałabym przyznać. Jest to dla mnie punkt wyjścia do refleksji, dlaczego tak się dzieje i jak możemy pracować, żeby było lepiej" – przyznaje polonistka.

Dalej opowiada o tym, że nawet jeśli daje uczniom informacje zwrotne, poprawia długie minuty całe konstrukcje zdań, to uczeń przy następnej okazji popełnia nowe, inne błędy, które kolejny raz musi wyjaśniać. Z jej wypowiedzi można wysnuć tezę, że to trudny element pracy nauczyciela i bardzo żmudny.

Polonista powinien zachęcać do samodzielnego pisania

"Sprawdzenie jednego wypracowania według kryteriów egzaminacyjnych potrafi zająć mi 20-30 minut. Często poprawianie polega nie tyle na wskazaniu błędu, ile na poprawieniu... wszystkiego. Od ortografii, przez interpunkcję, po logikę i kompozycję. Uczniowie potrafią przepisać z tablicy jedno zdanie, a w zeszycie pojawia się jego trzecia, czwarta albo piąta wersja – każda z drobnymi przekręceniami" – zauważa nauczycielka.

Podkreśla również, że wciąż ma w sobie zapał i szuka sposobów na wyćwiczenie kompetencji i umiejętności u uczniów, bo wierzy, że regularna praca i jej wiara w podopiecznych są kluczem do sukcesu. Prawda jednak jest taka, że dziś jest dużo trudniej nauczyć młodych poprawnego pisania i wypowiadania się w dłuższych formach pisemnych.

Wszyscy dziś mamy na wyciągnięcie ręki technologie: możemy wysłać znajomym wiadomość głosową, zadzwonić, poprosić Chat GPT o napisanie rozprawki na dowolny temat. Uczniowie coraz rzadziej ćwiczą takie formy wypowiedzi, bo nauczyciele boją się, że zadając taką pracę do domu – nie otrzymają pracy stworzonej przez swoich podopiecznych.

To wszystko powoduje, że dzisiejsze młode pokolenie nie umie po prostu pisać i wyrażać swoich myśli w ogóle w formie pisanej, nie mówiąc już nawet o odręcznym pisaniu. Winą za ten brak umiejętności piśmienniczych można obciążyć rodziców, którzy nie zachęcają pociech do czytania i oglądania książek, ale nie tylko ich.

Analogowe czasy już dawno minęły

Winne też są czasy – bo coraz mniej osób pisze odręcznie, choć naukowcy udowodnili, że to dużo bardziej rozwija mózg niż pisanie na klawiaturze. Mamy też takie czasy, że wszyscy się spieszymy, notatki robimy w smartfonach i są to raczej zdawkowe równoważniki zdań, a nie obrazowa, pełna ozdobników polszczyzna.

Warto też wspomnieć, że dziś młodzi często nawet, zamiast pisać do siebie w mediach społecznościowych, wybierają głosówki – bo szkoda im czasu już nawet na pisanie na klawiaturze.

"Nie wystarczy pisać tylko w szkole, lekcje nie zbudują automatyzacji, jeśli poza klasą język praktycznie 'milczy'. Tak jak nie nauczymy się grać na instrumencie, ćwicząc wyłącznie na muzyce raz w tygodniu, tak samo nie nauczymy się pisać poprawnie, jeśli pisanie będzie pojawiało się wyłącznie w ramach obowiązkowych zadań" – pisze Cegłowska Lepszy.

Patrząc na to wszystko, trudno nie zauważyć, że pisanie, myślenie i wyrażanie siebie na papierze staje się dziś jakimś starodawnym zwyczajem. To umiejętność, która wymaga czasu, cierpliwości i regularnej praktyki – nie tylko w szkole, ale też w domu.

Tak jak kiedyś ja godzinami tworzyłam opowiadania czy zapisywałam swoje myśli w dzienniku, tak dzisiejsze dzieci potrzebują przestrzeni i zachęty, by ćwiczyć swoje pióro i rozwijać język. Bez tego tracimy nie tylko poprawność językową, ale także zdolność do kreatywnego wyrażania siebie, argumentowania i budowania spójnych myśli.

Może więc warto na nowo docenić wartość odręcznego pisania i dać dzieciom szansę, by przez słowo pisane odkrywały świat i siebie same – zanim technologia zacznie mówić za nie.

Czytaj także: