dzieci piszą listy do świętego Mikołaja
Dzieci mimo wielu marzeń rzeczowych, bardzo ucieszą się z biletów np. do parku rozrywki. fot. stock.film/storyblocks.com

Coraz więcej rodziców z pokolenia milenialsów ma dość nadmiaru zabawek zalegających w każdym kącie domu. Zamiast kolejnych plastikowych gadżetów wybierają dla swoich dzieci prezenty w formie doświadczeń – od biletów na wydarzenia po rodzinne wyjścia. Taki trend nie tylko ogranicza chaos w domu, ale przede wszystkim daje dzieciom coś, co naprawdę pozytywnie wpływa na ich rozwój.

REKLAMA

Rodzice milenialsi mają dość przesytu zabawkami

Czy wy też jako rodzice macie czasem poczucie, że zupełnie nie panujecie nad wszystkimi zabawkami, gadżetami i akcesoriami, które posiadają wasze dzieci? U mnie dwóch synów ma nie tylko pełno rzeczy do zabawy we własnym pokoju – ich zabawki opanowały też część szafek w salonie, kawałek podłogi w jadalni, a nawet fragment sypialni rodziców.

Zdaję sobie sprawę, że być może winna jest moja niekonsekwencja, bo pozwalam im bawić się w każdym kącie domu i nie mamy zasady typu: "bawimy się tylko w swoim pokoju". Przez to wiecznie narzekam na bałagan i walające się po każdym pomieszczeniu zabawki, choć wiem też, że ten rozgardiasz to część życia rodzicielskiego.

Kiedy zaczynam się tym irytować, myślę o tym, że kiedy dorosną, będę sprzątać raz w tygodniu i tęsknić za czasami, gdy ganiali się po domu z klockami i autkami.

Jako milenials mam jednak w sobie pewne minimalistyczne zapędy. Po kolorowych i intensywnych latach 90. i 2000., pełnych brokatu i plastiku, wielu moich rówieśników najlepiej widziałoby swoje mieszkania w beżach – z zabawkami wyłącznie w dziecięcym pokoju. I tylko takimi: ładnymi, porządnymi, drewnianymi, w neutralnych kolorach. Oczywiście trochę tu przejaskrawiam – spokojnie.

Prawda jest jednak taka, że po latach przepychu i przesady w kupowaniu dzieciom zabawek zaczynam zauważać, że moi znajomi mówią temu dość. Kiedy babcie i ciocie pytają, co kupić maluchom na Gwiazdkę, wielu odpowiada, że nic, bo dzieci mają już wszystko.

Część podaje pomysły na rzeczy praktyczne: nowy bidon do szkoły, komplet pościeli czy uroczy ręcznik z bohaterem ulubionej bajki. A od kilku lat wśród prezentowych trendów – na Mikołajki, Boże Narodzenie i urodziny – coraz częściej pojawia się zwyczaj obdarowywania "doświadczeniami".

Bilety i vouchery lepsze niż kolejny plastik

Rodzice stawiają na radość płynącą nie z kolejnego zestawu klocków czy nowej lalki, ale z przeżyć. Zamiast zabawek wolą dawać vouchery, bilety na wydarzenia i wystawy, zabierać dzieci do parków rozrywki i na tematyczne atrakcje.

Takie doświadczenia są nie tylko bardziej wartościowe – rozwijają, uczą nowych umiejętności i pokazują inne perspektywy. Są też dużo bardziej edukacyjne, nawet jeśli nie mają bezpośredniego związku z edukacją.

Coraz wyraźniej widać więc, że wielu rodziców – zmęczonych nadmiarem rzeczy w domu, ale też bardziej świadomych potrzeb swoich dzieci – szuka nowych sposobów na świętowanie. Doświadczenia zamiast prezentów stają się okazją do spędzenia wspólnego czasu, budowania relacji i podarowania czegoś, co naprawdę zostaje w pamięci.

Bo często zabawki prędzej czy później lądują na dnie szuflady albo w kartonie w piwnicy, a wspólna wyprawa do muzeum, pierwsza jazda na łyżwach czy rodzinny wypad do parku rozrywki zostają z nami na dużo dłużej.

Może więc ten ogrom zabawek, który dziś tak mnie drażni, to tylko etap. W przyszłości świąteczne prezenty moich dzieci to będą głównie przeżycia, które będą kolekcjonowali w głowie i wspominali przez lata – również jako dorośli.

Czytaj także: