Na zdjęciu chłopiec pokazuje sztuki walki, za nim stoi dumny ojciec.
Rodzice bardzo często przenoszą swoje niespełnione ambicje na dzieci. storyblock.com

Coraz więcej młodych rodziców traktuje wychowanie jak zadanie do wykonania – listę do odhaczania czy projekt, który ma przynieść konkretne rezultaty. Nic dziwnego, we współczesnym "zadaniowym" świecie łatwo się zagubić i właśnie w ten sposób rozumieć wychowanie dziecka.

REKLAMA

Wielu młodych ludzi wchodzi w rodzicielstwo z ogromną wiedzą, świadomością i chęcią zrobienia wszystkiego jak najlepiej. Mają ambitne plany. To piękne, dopóki nie zamienia się w obsesję optymalizacji, w której dziecko staje się "projektem z oczekiwanym tempem postępów".

Rodzice zarządzający projektem, nie budujący relacje

Zwykle zaczyna się bardzo podobne. Rodzice śledzą tabele, zestawiania – sprawdzają ile słów dziecko powinno powiedzieć w danym wieku, kiedy stanąć, kiedy jeść samodzielnie i ile spać. Każde odstępstwo od normy wywołuje panikę i nierzadko kolejne wizyty u specjalistów. A przecież rozwój dziecka nigdy nie przebiega liniowo. Jedne dzieci zaczynają mówić później, inne szybciej zaczynają chodzić, a kolejne potrzebują więcej czasu na adaptację w przedszkolu. Tempo rozwoju dziecka nie świadczy ani o jakości rodzicielstwa, ani o jego przyszłym sukcesie.

Presja porównywania większa niż kiedykolwiek

Media społecznościowe pełne są idealnych ujęć, w których dzieci mówią, liczą, grają, mówią w obcych językach i rozwijają się chodząc na zajęcia zgodne z aktualnymi trendami. W głowach rodziców rodzi się myśl – "Musze się bardziej zaangażować, moje dziecko bardzo dużo traci, jego potencjał nie jest wykorzystany". Dziecko zaczyna być traktowane jak wizytówka kompetencji i zaangażowanie rodzica.

Schemat znany od lat

Nie jest tajemnicą, ani żadnym odkryciem, że rodzice przenoszą na dzieci swoje niespełnione ambicje. To bardzo silny mechanizm w rodzicielstwie.

Kiedy pojawia się dziecko, rodzi się pokusa, by "dać mu to, czego ja nie miałam". Tyle że tu nie chodzi zwykle o dobro dziecka, a o zrealizowanie własnych pragnień. Maluch zaczyna żyć w historii rodzica, nie w swojej. Stara się sprostać oczekiwaniom, których nigdy nie wybrał, przez co łatwo rozwija lęk przed porażką i poczucie, że musi zasłużyć na akceptację.

Życie dziecka zaplanowane jak grafik

Zajęcia wspierające i wszelkie inne formy wpływające na rozwój potencjału, stają się codziennością wielu dzieci. Zabawa i nuda to strata czasu. Wielu rodziców zapomina, że czasem właśnie z tej nudy rodzi się kreatywność. Zapominają, że nie da się wcisnąć rozwoju dziecka w tabelkę excela.

Aby tylko mama i tata byli zadowoleni

Dzieci wychowywane tylko i wyłącznie zadaniowo bardzo szybko zaczynają żyć w trybie ciągłego oceniania. Zamiast czuć ciekawość, czują presję. Zamiast radości z nowych umiejętności, strach, że zrobią coś źle i rodzic tego nie zaakceptuje. Dziecko, które wciąż słyszy, że powinno nadrobić, przyspieszyć albo mieć wyniki, zaczyna wierzyć, że jest niewystarczające.

Pojawiają się lęki, perfekcjonizm, unikanie porażek za wszelką cenę, a czasem nawet wycofanie społeczne. Maluch traci radość z odkrywania świata.

Dziecko to nie projekt do optymalizacji. Jest człowiekiem, który potrzebuje przestrzeni na błędy, na własne tempo i na to, by nie być ciągle ocenianym i pushowanym. Rodzic nie jest menedżerem, a wychowanie nie jest zadaniem do wykonania.

Obecność, bliskość, czułość, akceptacja. To są fundamenty, na których dziecko buduje swoją tożsamość, jako człowiek.