
W świecie, w którym dzieci mają codziennie dostęp do tysięcy bodźców, a rodzice czują presję, by za wszelką cenę "organizować im czas", nuda jest czymś totalnie niepożądanym. Tymczasem badania mówią coś zupełnie innego – mniej więcej godzina nudy dziennie to jeden z najlepszych prezentów, jaki możemy dać rozwijającemu się mózgowi dziecka. To nie strata czasu, jak myśli wielu rodziców, to inwestycja w rozwój dziecka.
Dorośli często myślą, że gdy dziecko się nudzi, to znak, że natychmiast potrzebuje zabawki, aktywności, pomysłu. Tymczasem dzieci, które mają zbyt wiele atrakcji, stają się nadmiernie pobudzone i tak naprawdę nie potrafią same znaleźć sobie zajęcia. A właśnie w tej w tej ciszy i braku zewnętrznych bodźców dzieje się najwięcej.
Co się dzieje w mózgu dziecka, kiedy zaczyna się "nudzić"?
Nuda uruchamia w mózgu tzw. "default mode network" (sieć domyślna mózgu). To jest sieć połączeń, która aktywuje się wtedy, kiedy człowiek nie wykonuje żadnego konkretnego zadania. To stan, w którym pojawia się myślenie abstrakcyjne, uruchamia się kreatywność, zdolność łączenia faktów i powstają marzenia.
Na pewno znasz ten moment, kiedy pod prysznicem albo podczas odkurzania mieszkania wpadają ci do głowy najlepsze pomysły.
Kiedy sami byliśmy dziećmi, wyobraźnia działała u nas prawie cały czas. Nie było tylu bajek, telefonów, gier. To dlatego gdy nam się nudziło, szybko wpadaliśmy na pomysł, żeby zbudować statek kosmiczny z krzeseł czy teatrzyk z koców.
Nuda nie jest taka zła
Godzina nudy dziennie rozwija nie tylko wyobraźnię, ale też samodzielność. Kiedy dziecko nie dostaje gotowej rozrywki, jego mózg zaczyna szukać rozwiązań. Uczy się, jak coś wymyślić, jak organizować sobie czas, jak zaczynać zabawę bez pomocy dorosłego i bez "zewnętrznych pomocników". To fundament umiejętności, które później są niezwykle przydatne się w szkole, w pracy i w relacjach.
Nuda reguluje także układ nerwowy. Współczesne dzieci żyją w ciągłym pobudzeniu. Ich mózg rzadko ma okazję odpocząć. Dlatego też godzina nudy działa jak prawdziwy reset – wycisza, obniża poziom stresu, pomaga dziecku przetworzyć to, co wydarzyło się w ciągu dnia. Dlatego dzieci po takim "odpoczynku od bodźców" są spokojniejsze, bardziej skupione i mniej wybuchowe.
Dziecko uczy się tolerować dyskomfort
Co ważne, nuda wzmacnia odporność emocjonalną. Dziecko musi wytrzymać sytuację, w której "nie wie, co ze sobą robić". Jako rodzice, doskonale wiemy, że ta umiejętność jest kluczowa w dorosłym życiu. Dzieci, które zawsze mają wypełniony czas, gorzej znoszą niepewność, porażki i są mniej cierpliwe. Te, które miały przestrzeń na nudę, radzą sobie zdecydowanie lepiej, bo już wyćwiczyły takie momenty
Nuda tak, ale z umiarem
Nie oznacza to oczywiście, że nuda ma zastąpić zabawę czy wspólny czas. Chodzi o to, by nie wypełniać szczelnie każdej minuty dnia. Dajmy dzieciom prawo do "nicnierobienia" – do patrzenia w okno, siedzenia bezczynnie na kanapie czy rysowania patykiem po ziemi. Skutki takich resetów mogą was naprawdę zaskoczyć.
Zobacz także
