przedszkolaki rysują na kartkach na podłodze
Rodzice przedszkolaków psują im zabawę w konkursie na świąteczną ozdobę. fot. HQFilmGarage/storyblocks.com

Świąteczne przygotowania w przedszkolach właśnie ruszyły – z kolędami, konkursami i występami dla dziadków. Niestety, wraz z radosnym klimatem powraca też rodzicielska presja, która potrafi odebrać dzieciom całą frajdę z samodzielnego tworzenia.

REKLAMA

W przedszkolu przedświąteczne przygotowania już powoli ruszają. Spadł pierwszy śnieg, na tablicach ogłoszeń pojawiły się zaproszenia na zabawę mikołajkową, a panie nauczycielki zaczęły uczyć dzieci śpiewania kolęd.

Przedszkolne przygotowania do świąt ruszyły

W tym roku w placówce, do której chodzi mój syn, nie będzie jasełek – zamiast tego odbędzie się koncert kolęd dla rodziców i dziadków. Wszystko dlatego, że w naszym regionie ferie zimowe wypadają akurat w czasie Dnia Babci i Dziadka. Stąd pomysł, by już teraz przygotować dla dziadków świąteczne występy.

Przedszkole zapowiedziało również konkurs na najpiękniejszą bożonarodzeniową ozdobę. Dzieci mają czas na przygotowanie prac do połowy miesiąca, tak aby dyrekcja mogła je ocenić i wręczyć nagrody jeszcze przed rozpoczęciem świątecznej przerwy.

Festiwal presji

I wiecie... Teoretycznie brzmi to wszystko pięknie i bardzo "w duchu świąt". W praktyce takie przedszkolne konkursy często zamieniają się w festiwal presji – głównie ze strony rodziców, którzy nakręcają się nawzajem, żeby to właśnie ozdoba ich dziecka była najładniejsza.

W wielu placówkach nauczyciele nie hamują tych zapędów, bo boją się konfliktów z rodzicami. Skutkiem tego jest to, że na wystawie wyraźnie widać, że połowę, a może nawet większość, prac przygotowali dorośli, a nie cztero- czy pięciolatki.

Nikt mi nie wmówi, że taki maluch sam przykleja na gorący klej kryształki na styropianową bombkę, układając z nich misterne wzory. Ozdoba jest piękna, sama chętnie powiesiłabym ją na swojej choince. Ale od razu widać, że to praca wykonana od A do Z przez rodzica, a nie "z pomocą rodzica", jak dopuszcza regulamin.

Rodzice nakręcają spiralę presji

I teraz co ma zrobić rodzic, który naprawdę dba o samodzielność dziecka? Który pozwala mu działać, uczyć się, próbować – także wtedy, gdy świąteczna ozdoba jest trochę krzywa, a tu i ówdzie coś się odklei? Takim rodzicem jestem ja.

Nie wyręczam dzieci w zadaniach, które mają przygotować samodzielnie. Stawiam na kreatywność, wspieram tam, gdzie faktycznie potrzebna jest pomoc – na przykład przy użyciu ostrych nożyczek – ale nie przejmuję projektu tylko po to, by zrobić ładniej.

Bo przecież w takim konkursie chodzi o dobrą zabawę, wspólne spędzenie czasu i dumę malucha, gdy zobaczy swoją pracę na wystawie. Niestety, niezdrową presję tworzą sami rodzice. I choć większość z nich działa z dobrych intencji – chcą, by ich dziecko poczuło dumę i zostało docenione – to efekt jest odwrotny.

Niepotrzebna lekcja

Nie można uczyć kilkulatków, że nagrody zdobywa się oszustwem. Tak, oszustwem, bo trudno to inaczej nazwać, gdy konkurs skierowany do dzieci wygrywa praca zrobiona w całości przez dorosłego.

A może, zamiast wyścigu lepiej byłoby wrócić do tego, co w świętach najważniejsze? Do radości tworzenia, do wspólnego czasu i uczyć dziecko, że nie wszystko, co przygotuje, musi być od razu idealne i doskonałe, bo tu chodzi bardziej o emocje i wspólny czas z rodzicami.

Może, zamiast patrzeć na konkurs jak na rywalizację, warto spojrzeć na niego jak na okazję, by dziecko poczuło, że potrafi samo coś przygotować, że jest kreatywne i umie wprowadzić swoje plany w życie. Że jego pomysł, nawet jeśli mało instagramowy, ma wartość.

Bo gdy na przedszkolnej wystawce wiszą obok siebie te idealnie wygładzone, dorosłe bombki i inne perfekcyjne ozdoby, a obok te trochę krzywe, ale szczere prace dzieci, to tylko jedne z nich naprawdę mają duszę i to raczej one powinny dostać nagrody.

Czytaj także: