chłopcy grają w piłkę na szkolnym boisku
Szkolne boiska to naturalne środowisko chłopców. fot. filmstudio/storyblocks.com

Na szkolnym podwórku wciąż rządzą chłopcy. Dziewczynki często stoją z boku, rezygnują z aktywności i uczą się ustępować miejsca. Badania pokazują, że przestrzeń, choć formalnie wspólna, wciąż jest nierówno dzielona i kształtuje pewność siebie od najmłodszych lat.

REKLAMA

Na podwórku rządzą chłopcy

Wyobraź sobie, że znowu masz 8 lat i jesteś uczennicą biegającą podczas przerwy po szkolnym podwórku. Robiłaś to? Moje wspomnienia z lat szkolnych i wcześniej dziecinnych, kiedy wychodziłam pobawić się na osiedlu czy szkolnym placu są nadal dość żywe.

Grałyśmy z koleżankami w klasy, skakałyśmy przez gumę, bawiliśmy się całą bandą w podchody. W późniejszych latach szkolnych raczej spotykałyśmy się na schodach czy ławkach przed szkołą, żeby z innymi dziewczynkami porozmawiać, pośmiać się, zjeść razem drugie śniadanie.

Boiska, tereny sportowe i rekreacyjne, które zajmowały przestrzenie przy szkole albo między blokami na osiedlu należały głównie do chłopców. Grali w piłkę, biegali z patykami, budowali szałasy, wspinali się po drzewach.

Dziewczynkom mówiono, że to niebezpieczne, nie wypada, że wybiją sobie zęby. Te bardziej przekorne i charakterne nie przejmowały się taką gadaniną i robiły to, na co miały chęć, ale były tylko ułamkiem.

Choć dziś czasy się zmieniły, dzieciom niezależnie od płci powtarza się, że mogą być kim tylko chcą, jeśli będą w sobie miały siłę na marzenia i determinację w dążeniu do celu. Jednak w społecznym przekonaniu nadal pojawia się to poczucie, że "męska rzecz to być daleko, a kobieca wiernie czekać".

Trochę sobie tu żartuję, ale jako dorosła kobieta na wielu płaszczyznach zauważam, że mimo XXI wieku wciąż w wielu kwestiach żyjemy w świecie, który opiera się na patriarchacie.

Kobiety poruszają się szlakami

O tym niedawno w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" opowiadała Ewelina Jaskulska, architektka i badaczka, która razem z Honoratą Grzesikowską, architektką i urbanistką przeprowadziły ciekawe badanie. Kobiety sprawdziły, jak zachowują się dzieci na szkolnym podwórku podczas przerwy: rozrysowały ich ruchy na arkuszu papieru.

Do sprawdzenia dróg, jakimi poruszają się dzieci podczas przerwy, nakłoniło je inne badanie, które też one wykonały.

Sprawdziły bowiem, że większość kobiet porusza się w miastach po określonych szlakach – czasami (szczególnie nocą) zdarza im się nadkładać drogi, iść dłuższą trasą, by uniknąć przechodzenia w miejscach, w których nie czują się bezpiecznie.

Okazało się, że wiele przestrzeni miejskich, mimo że z założenia dla wszystkich, nie jest przeznaczonych dla kobiet. Albo one ich z jakiegoś powodu nie wybierają. I podobnie jest z nastolatkami w parkach czy małymi dziećmi na placach zabaw.

Kobiety najpierw przeanalizowały to, ile chłopców i dziewczynek chodzi w parku, korzysta z ławek do odpoczynku, ile bawi się na placu zabaw i korzysta z innych atrakcji w takich publicznych przestrzeniach.

Dziewczynki w wielu takich miejscach nie czują się swobodnie, czują się ocenianie i często z tego powodu rezygnują z korzystania z różnych sprzętów (np. siłowni plenerowej). Stąd decyzja Jaskulskiej i Grzesikowskiej o sprawdzeniu, jak to wygląda w naturalnym środowisku dzieci, czyli w szkole.

Zaczęło się już od tego, że w potocznym języku częściej mówi się o "szkolnych boiskach", a nie "placach" i "podwórkach", co samo w sobie już sugeruje, że to bardziej męska przestrzeń. Przecież dla wielu osób granie w piłkę i różne sportowe aktywności to zajęcia głównie dla chłopców.

Szkolne boisko to męska scena

"A nazwa determinuje również sposób korzystania z danej przestrzeni, w centrum której w zdecydowanej większości przypadków znajduje się boisko do futbolu. Usytuowanie sprawia, że w ten obszar wchodzą najsilniejsi i najzdolniejsi, uważają, że mają prawo tam być. Reszta jest wykluczona. Ale wracając do piłki, z opowieści dziewcząt wynika, że chłopcy zapraszają je do gry w piłkę, dopiero gdy brakuje kogoś do składu. Nawet jeśli na co dzień to nastolatki, które trenują futbol" – opowiada w wywiadzie dla "WO" Jaskulska.

Przyznaje, że dziewczynki nawet w szkolnej przestrzeni – wg jej badań i obserwacji – nie czują się swobodnie, czują się mnie decyzyjne niż chłopcy, którzy są wychowani do bycia pewnymi siebie, odważnymi. Dziewczynki są spychane na brzegi, w kąty i przestrzenie, w których "nie przeszkadzają" np. podczas grania w piłkę. To też dotyczy chłopców, którzy nie wykazują zainteresowania piłką nożną i aktywnością sportową.

"Na terenach przyszkolnych boisko piłkarskie jest w centrum, reszta jest zostawiona, nie jest już tak ważna" – zauważa Jaskulska. Mówi też o tym, że dziewczynki angażują się w aktywności dopiero wtedy, gdy chłopcy skończą swoje. Czekają, jakby nie miały prawa do tej przestrzeni i dają pierwszeństwo chłopcom, którzy są bardziej pewni siebie, przebojowi.

Architektka przyznaje, że z powodu wyników tego badania doszła do wniosku, że kobiety mają zakorzenione funkcjonowanie w przestrzeni tak, że poruszają się "po bokach" – zarówno na szkolnym boisku, placu zabaw, jak i w ulicach miast. Jesteśmy w tym tak głęboko osadzone społecznie, że często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Nie wiemy też, co mogłybyśmy chcieć zrobić inaczej w tej kwestii. Jaskulska przytoczyła też przykład, który usłyszała na konferencji, gdy zaczęła opowiadać o tym zjawisku: "[...] demonizuję obrzeża boisk, bo może dziewczynki chcą tam przebywać, przecież nikt im nie nakazuje tam chodzić".

Ciągle żyjemy w patriarchacie

To wszystko pokazuje, że przestrzeń – nawet ta najbardziej neutralna z pozoru, jak szkolne podwórko – wcale nie jest wolna od społecznych schematów. One po prostu przenikają do niej tak głęboko, że stają się niewidzialne. A jeśli coś jest niewidzialne, łatwo udawać, że nie istnieje.

Dlatego właśnie warto o tym mówić, bo mam poczucie, że stan dzisiejszy jest bardzo smutny. Mimo tego, że kobiety są pewne siebie, samostanowią o sobie i wiedzą, czego chcą, to nadal wychowuje się je na grzeczne i posłuszne. Nie chodzi mi teraz o to, by szukać winnych, ale o to, by to zmienić.

Zacząć dostrzegać to, co dla wielu dziewczynek jest codziennością: że aby pobiegać, pohuśtać się, pograć, pobyć w centrum wydarzeń – trzeba najpierw "zrobić miejsce" chłopcom. Że pewność siebie nie rodzi się z niczego, lecz z prawa do bycia w przestrzeni, która ci to prawo daje.

To nie jest opowieść o wojnie płci, ale o tym, jak niewielkie zmiany mogą stworzyć świat bardziej równy – taki, w którym wszystkie dzieci biegają przez środek podwórka, jeśli tylko mają na to ochotę. A my, dorośli, możemy je w tym wspierać, zaczynając od prostego gestu: zauważenia, że nie wszyscy startują z tego samego miejsca.

Źródło: wysokieobcasy.pl

Czytaj także: