Czy klimat lat 80. i 90. na osiedlowych podwórkach ma szansę powrotu? Dziś wydaje nam się, że dzieci nie odrywają nosów od ekranów, a trzepaki i osiedlowe place zabaw świecą pustkami. Uważam, że takie beztroskie dzieciństwo nadal jest możliwe, rodzice muszą tylko pozwolić na to swoim dzieciom.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ostatnio ciągle w mediach społecznościowych i różnych portalach obserwuję falę nostalgii wyrażanej przez starsze pokolenia. Użytkownicy sieci mówią i piszą o tym, jak świetnie było w latach 80. i 90., kiedy dzieci nie znały technologii, miały przekazywane inne wartości i całe dnie biegały po podwórku.
Wszyscy chodzili z kluczem na szyi, uczyli się samodzielności i odpowiedzialności, idąc piechotą do szkoły z rówieśnikami. Bujaliśmy się na trzepaku, graliśmy w podchody, klasy i gumę. Nikt nie słyszał o internecie i social mediach, muzyki słuchaliśmy z kaset magnetofonowych, a bajki oglądaliśmy tylko w paśmie wieczorynki lub na kasetach VHS.
Kto wychował się w tamtym czasie, poczuł teraz pewnie, jak miłe wspomnienia zalewają jego głowę. Tak, to był beztroski, fajny czas. Ale wiecie co? Dziś dzieci nadal to mogą mieć. Nasze podejście wynika z prostego psychologicznego mechanizmu, który sprawia, że lata dzieciństwa zawsze traktujemy z dozą sentymentu – tęsknimy za czasami, kiedy mieliśmy większą wolność, beztroskę i nie dotyczyły nas problemy dorosłego świata.
Beztroskie dzieci 30 lat później
Dziś często dzieci też mają takie dzieciństwo, jeśli mają świadomych rodziców i pewnego rodzaju możliwości. Chodzi o to, że mimo otaczającego nas cyfrowego świata (od którego pewnie nie da się dzieci w 100 proc. ochronić, bo dla nich to naturalne środowisko), dzieci często wybierają odruchowo inne rozrywki. Kilkulatki w wieku przedszkolnym zwykle wolą towarzystwo rówieśników, ganianie za piłką i zabawę na świeżym powietrzu zamiast siedzenia przed bajką.
Jasne, dużo zależy od charakteru i temperamentu dziecka oraz od przyzwyczajeń rodziny. Jeśli wszyscy domownicy mało czasu spędzają na aktywnościach na świeżym powietrzu albo mieszkają w mieście z kiepskim dostępem do natury, zadanie może być utrudnione. W dużej mierze jednak dla przedszkolaka dużo atrakcyjniejsze jest bieganie z patykiem i grzebanie nim w ziemi niż "zamulanie" przed ekranem.
Jakiś czas temu w naszym portalu pisała o tym Magdalena Woźniak, powołując się na słowa psycholożki Julii Izmalkowej, znanej w mediach społecznościowych jako psychomama julia. Specjalistka w instagramowym filmie, na który powoływała się nasza dziennikarka, opowiadała o tym, że dzieci często nie są uzależnione od samego telefonu, tylko od przyjemności, jaką niesie obcowanie z technologią (oglądanie bajek, animacji, granie w gry itp.).
Dzieci uwielbiają zabawę
Większość maluchów porzuca ekrany, kiedy ma możliwość pobiegania z rówieśnikami, jazdy na rowerze i hulajnodze czy zabawy się nad wodą. To takie proste czynności, których my, będąc dziećmi lat 80. i 90., też doświadczaliśmy, i które wspominamy z nostalgią.
Wiem, że być może to nieco uproszczone i optymistyczne myślenie. Ale kiedy patrzę na moje dzieci, które mają 4 i 6 lat, utwierdzam się w tym przekonaniu. Potwierdzają to też znajome, które mają córki i synów w podobnym wieku. Dzieciakom nadal nie potrzeba wiele, często najfajniejszy czas spędzają na osiedlowym placu zabaw, kiedy mogą uczyć się samodzielności bez nadopiekuńczej mamy stojącej 2 metry za nimi.
Dzieci w 2024 roku nadal mają w sobie chęć i potrzebę beztroskiego eksplorowania otoczenia razem z rówieśnikami, biegania z patykami i zabawy w piaskownicy w sklep czy lodziarnię. Trzeba im tylko czasem na to pozwolić, zamiast trząść się z nerwów i chodzić za nimi krok w krok. Co uważacie na ten temat? Beztroskie dzieciństwo niczym z lat 90. jest w dzisiejszych czasach nadal możliwe?