Na zdjęciu zbuntowany nastolatek z miną obrażoną.
Zbuntowany nastolatek to ciężki orzech do zgryzienia. storyblock.com

"Po co mam się uczyć, skoro i tak można zarobić miliony bez szkoły?" – to zdanie coraz częściej słyszą rodzice nastolatków. W świecie, w którym karierę można zrobić w internecie, a sukces nie zawsze idzie w parze z dyplomem, przekonanie dziecka do nauki staje się prawdziwym wyzwaniem.

REKLAMA

Na jednej z parentingowych grup znalazłam niedawno wpis mamy trzynastolatka:

"Chłopak – 13 lat, zero ambicji. Uważa, że przedmioty szkolne nie przydają się w dorosłym życiu. Teksty typu: 'Ronaldo, Messi nie mają szkoły, a mają miliony. Jakiś tam youtuber też nie ma szkoły, a zarabia więcej niż nauczyciel'. Rozmów milion i nic. Jest uczniem przeciętnym, nie chodzi o to, że chcę, by miał same szóstki, tylko o to, że do niczego się nie przykłada, nie uczy się, nie czyta lektur. Czy to bunt nastolatka?"

Komentarzy pod postem – setki. I choć wielu rodziców pocieszało autorkę, że "to przejdzie", temat okazał się znacznie głębszy. Bo jak wytłumaczyć dziecku sens nauki, skoro na TikToku i YouTubie roi się od przykładów ludzi, którzy bez szkoły osiągnęli sukces, sławę i pieniądze? To na pewno nie pomaga.

Wydaje się, że wyjścia z tej sytuacji są dwa – albo namawiać dziecko do nauki, twierdząc że wykształcenie to podstawa i tylko to zapewni dobrą przyszłość, albo pójść w zupełnie inną stronę.

"Niech rozszerza swoją pasję"

Wśród setek komentarzy, jeden zwrócił moją szczególną uwagę. Jakaś mama napisała:

"A ma jakieś pasje, w których się rozwija i ma na nie czas? Bo Ronaldo i Messi mieli – i dlatego odnieśli sukces. Mój mąż też rzucił szkołę w wieku 15 lat, żeby podążać za swoją pasją i dziś odnosi duże sukcesy zawodowe. Ja mam magisterkę i podyplomówki, a sukcesów zawodowych żadnych. Myślę, że kluczem jest pasja. Często szkoła w niej pomaga, czasem nie, ale najpierw trzeba ją znaleźć i poświęcać jej dużo czasu i energii".

Pokaż dziecku konkretny cel

Uważam, że zdanie tej mamy trafia w samo sedno. Bo problem nie zawsze tkwi w lenistwie czy buncie. Często to po prostu brak celu. Dziecko nie widzi sensu w nauce, jeśli nie rozumie, do czego ma mu służyć. I rzeczywiście, argument "ucz się, bo tak trzeba" nie działa już na pokolenie, które dorasta w świecie algorytmów, streamów i alternatywnych możliwości.

Warto więc zmienić sposób rozmowy. Nie chodzi o to, by zmuszać, ale by pomóc dziecku odkryć, co je naprawdę interesuje. Bo jeśli trzynastolatek ma w sobie choć odrobinę pasji – do sportu, muzyki, programowania, rysunku – to właśnie w niej znajdzie sens rozwoju. I wtedy nauka przestaje być obowiązkiem, a staje się narzędziem do osiągania celów.

Warto pokazać dziecku, że edukacja to nie tylko oceny i lektury, ale sposób na poznanie świata i samego siebie. Że wiedza może dawać wolność – nawet jeśli nie od razu przekłada się na pieniądze.

Bo ostatecznie nie każdy musi być od razu Messim czy Ronaldo. Ale każdy młody człowiek zasługuje na to, by odkryć "własne boisko" – takie, na którym będzie mógł "grać z pasją i poczuciem sensu".