Na zdjęciu dziadkowie nakładają wnuczce kolejną porcję ciasta
Dziadkowie naszych dzieci bardzo często twierdzą, że "rodzice są od wychowania, a dziadkowie od rozpieszczania". Czy taki "podział obowiązków" wychodzi dzieciom na dobre? storyblock.com

"Rodzice są od wychowania, a dziadkowie od rozpieszczania" – to powiedzenie zna chyba każdy. Problem w tym, że czasem to "rozpieszczanie" przeradza się w otwarte podważanie zasad rodziców. A wtedy nawet najlepsze relacje w rodzinie wystawione są na ciężką próbę.

REKLAMA

Dziadkowie mają w sobie coś, czego często brakuje rodzicom – więcej cierpliwości, czasu i dystansu. Wychowali już swoje dzieci, więc teraz mogą cieszyć się wnukami bez tego codziennego pośpiechu, presji i obowiązków.

Kiedy dziadkowie kochają trochę… "za bardzo"

Jak sami przyznają, teraz mają czas, żeby naprawdę być z dzieckiem. Gotują mu ulubione obiadki, opowiadają ciekawe historie – generalnie rozpieszczają.

Oczywiście nie ma w tym nic złego, dopóki nie zaczynają zbyt mocno wchodzić w rolę rodziców. Bo choć ich intencje są dobre, to czasem zamiast pomagać, nieświadomie psują to, co rodzice próbują konsekwentnie budować.

"Rodzice są od wychowania, a dziadkowie od łamania zasad"

Bardzo częstym punktem zapalnym w relacjach między rodzicami a dziadkami są słodycze. Rodzice apelują "nie dawajcie jej/mu tyle cukru", a dziecko wraca od dziadków z torbą pełną żelków, batoników i lizaków. Jak się okazuje, problem ten jest dosyć popularny. Na jednym z forów internetowych jedna z mam napisała:

"Czy u was też rodzice/teściowie nie stosują się do zasad wychowania, które ustaliliście? Mam na myśli sytuacje, kiedy np. zakazujecie słodyczy, a dzieci wychodzą od nich z torbami cukierków? Ileż można powtarzać? Jak to u was wygląda?"

Odpowiedzi nie pozostawiały złudzeń – większość rodziców ma podobne doświadczenia.

"Słodycze dla dziecka w nadmiarze nie są dobre. Nie pochwalam tego, jak mówię, że dziecko nie objada się słodyczami, to nie. Po roku walki teściowie wiedzą, że zamiast tego mogą przynieść jogurt albo owoce. Poza tym zobacz w jakim świetle stawiają rodziców – to my jesteśmy tymi złymi, bo ograniczamy cukier."

"To, co rodzice mówią, powinno być święte. Nie rozumiem, jak w oczach dziecka można niszczyć zasady ustalone przez rodziców."

"Cudowna relacja to miłość, akceptacja i wsparcie decyzji rodziców, a nie worek słodyczy wbrew. To brak szacunku i arogancja. Moje dzieci też się 'pasą u dziadków jak warchlaki', tylko czekolada i cola litrami."

"Teściowa mimo moich próśb i tak kupuje córce słodycze. Większość potem ja wyjadam, bo gdyby córka miała je wszystkie zjeść, wyglądałaby jak 'kinder jajko' i toczyła się, zamiast iść."

Są jednak i takie głosy, które pokazują, że kompromis jest możliwy:

"Moi rodzice są cudowni. Kupują suszone owoce, czytają składy, pytają, zanim coś podadzą. Wiedzą, że chcę ograniczyć cukier i to szanują. Czasem dadzą coś słodkiego, ale zawsze z umiarem."

"Jestem rodzicem (teściową) i tak – stosuje się. Wolę wnuczkom kupić fajne zabawki, którymi będą się potem bawić niż puste kalorie w postaci słodyczy."

Dlaczego dziadkom "wolno więcej"?

Z perspektywy dziadków sprawa wygląda zupełnie inaczej. Wielu z nich przyznaje, że przy wychowywaniu własnych dzieci byli zbyt surowi, zbyt zmęczeni, zbyt zajęci. Teraz chcą to nadrobić – dać wnukom wszystko, czego nie dali swoim dzieciom. Z jednak strony to naprawdę piękne, ale często prowadzi do napięć. Bo za tym "dawaniem wszystkiego" kryje się brak granic, a za "chcę tylko uszczęśliwić", brak konsekwencji.

Miłość tak, brak zasad – nie

Oczywiście nie chodzi o to, by dziadkowie przestali "rozpieszczać". Chodzi o to, by robili to w miarę mądrze, czyli z poszanowaniem zasad rodziców. Dziecko musi widzieć, że babcia i dziadek są częścią tej samej drużyny co rodzice. Inaczej szybko nauczy się grać na emocjach – tu poprosi, tam wymusi, a autorytet rodziców znów się rozmyje.

I nie zrozumcie mnie źle, rola dziadków w życiu dziecka jest nieoceniona – sama mam cudowne wspomnienia związane z nimi. To oni uczą nas czułości, cierpliwości – są źródłem najlepszych wspomnień z dzieciństwa. Wszystko powinno jednak odbywać się w granicach ustalonych przez rodziców. Tylko wtedy uda się połączyć te dwa światy – tak samo potrzebne dziecku.