
Dziś rodzice wychowują dzieci w zupełnie innych warunkach niż 30-40 lat temu. Dziadkowie coraz częściej stawiają granice i nie angażują się w opiekę nad wnukami tak jak kiedyś. Warto zrozumieć, jak budować więź między pokoleniami bez poczucia obowiązku.
Rodzice w dzisiejszych czasach wychowują dzieci w zupełnie innych okolicznościach niż ich rodzice ok. 30-40 lat temu. Jeszcze w latach 80. i 90. rodziny często mieszkały w domach wielopokoleniowych i małymi dziećmi zajmowali się też dziadkowie, często ciotki i inni bliżsi. Jadło się wspólne posiłki, odbierało maluchy z przedszkola na zmianę i wspierało się rodziców, gdy ci ciężko pracowali, czasem też na zmiany.
Dziś inaczej wychowujemy dzieci
Dziś młodzi, którzy mają dzieci, często żyją daleko od rodziców, bo wyjechali na studia lub do pracy do dużych miejskich ośrodków i tam już osiedli na stałe. Wychowują dzieci bez pomocy rodziny, wspierając się nianiami, żłobkami i przedszkolem. Dziadkowie dziś to już też nie są osoby starsze, które najlepsze lata mają za sobą.
Obecni seniorzy na emeryturze rozwijają się, podróżują, mają hobby i często stawiają własnym dzieciom granice. Nie chcą angażować się za bardzo w wychowanie wnuków, tłumacząc się tym, że należy im się odpoczynek i możliwość rozwoju na stare lata.
Dziadkowie obecnie mniej się angażują
O tym, jak to widzą współcześni rodzice, można by napisać wiele – bo ile rodziców, tyle perspektyw. Ciekawie opowiedziała o tym użytkowniczka Threads o nicku ella87june. "Dziś jak dziecko podchodzi do dziadków i mówi, że chce coś jeść albo iść na dwór to dziadkowie od razu 'A gdzie mama? E. Twoje dziecko chce jeść, dlaczego nie zrobisz mu coś do jedzenia' albo 'M. chce na dwór, może wyjdziesz z nim na spacer'.
Ja się pytam, o co chodzi. Czy dzisiejsi dziadkowie nie widzą, że dziecko chce kontaktu z nimi w takiej sytuacji, jak prosi o coś, a nie rodzicem? Mam wrażenie, że teraz dziadkowie są na 5 min. i basta. Nigdy nie prosiłam o stałą opiekę nad dziećmi, ale mam wrażenie, że oni nawet nie chcą poświęcić odrobinę więcej czasu, żeby wyrobić sobie więź z małym człowiekiem. A oczekują nie wiadomo czego od tych dzieci i rodziców.
Nie wspomnę już o łasce, z jaką zostają i opiekują się swoimi wnukami. I nie tylko mówię o sobie, bo wielu znajomych jest w podobnej sytuacji. Wolą nie prosić rodziców o opiekę nad dziećmi, a jak już to jest to katorga wysłuchiwanie, że muszą albo patrzenie, z jaką łaską poświęca swój cenny czas. Dla mnie to niepojęte" – przyznaje kobieta.
Warto pamiętać, że wychowanie dzieci to obowiązek i odpowiedzialność rodziców i dziadkowie mają prawo odmówić pomocy. Z drugiej strony seniorzy są od tego, by relacje z wnukami budować, a jak to robić inaczej, niż przebywając z nimi, bawiąc się wspólnie czy opiekując się nimi?
Warto porozmawiać szczerze z seniorami
Sama mam dwoje dzieci, które mają świetny kontakt z dziadkami. Moi rodzice pomagają i zostają z nimi, jeśli jest taka potrzeba, ale sami jeszcze pracują zawodowo, więc staram się też nie prosić ich zbyt często o tę pomoc.
Rozumiem, że moje pokolenie może mieć żal do swoim rodziców, że tej opieki i pomocy przy dzieciach z ich strony nie ma. My wychowani w latach 80. i 90. naprawdę większość dzieciństwa spędzaliśmy z dziadkami i innymi bliskimi, i większość z nas wychowała się w domach, w których rodziców nie było, bo wciąż byli zapracowani.
Dziś, kiedy sami chcielibyśmy takiej samej pomocy, jak mieli nasi rodzice, często jej nie mamy. Albo nie umiemy o nią prosić, bo wychowano nas w poczuciu, że musimy być samodzielni i dawać sobie ze wszystkim radę, więc dziś o tę pomoc po prostu nie umiemy poprosić.
Prawdopodobnie więc problem leży nie tylko w postawie współczesnych dziadków, ale także w naszych oczekiwaniach i przyzwyczajeniach wyniesionych z dzieciństwa. Myślę, że dziś trzeba na nowo zdefiniować rolę seniorów w rodzinie – nie jako darmowych opiekunów, ale jako bliskich, którzy mogą tworzyć wyjątkową więź z wnukami. A ta więź powstaje nie dzięki obowiązkowi, lecz dzięki chęci i otwartości obu stron.
