ludzie w górach
Rysy zamiast rozsądku. Rodzice z 9-miesięcznym dzieckiem ryzykowali życie dla zdjęcia na szczycie. fot. Storyblocks.com

Pewna para turystów z Litwy postanowiła zdobyć Rysy z 9-miesięcznym dzieckiem, mimo zimowych warunków i ostrzeżeń przewodników. Nie mieli raków, czekanów ani ubezpieczenia, a gdy sytuacja stała się niebezpieczna – odmówili wezwania ratowników z obawy przed kosztami. Ich historia to przestroga dla wszystkich rodziców, którzy przeceniają swoje możliwości w górach.

REKLAMA

Niebezpieczna wyprawa na Rysy z niemowlęciem

W sobotę 18 października para turystów z Litwy wybrała się na Rysy – najwyższy szczyt Polski, położony na granicy ze Słowacją. Na plecach nieśli 9-miesięczne dziecko. Po drodze spotkali przewodnika tatrzańskiego Szymona Stocha, który próbował przekonać ich do zawrócenia.

"Rodzice zignorowali ostrzeżenia i kontynuowali wejście mimo śniegu i oblodzenia" – relacjonuje przewodnik w rozmowie z Zakopane.wyborcza.pl.

Nie posłuchali też słowackiego ratownika Horskiej Zachrannej Służby ani pracowników Chaty pod Rysami, którzy również ostrzegali ich przed niebezpieczeństwem.

Bez raków, bez czekanów, bez zdrowego rozsądku...

Mimo trudnych warunków – śniegu, oblodzenia i niskiej temperatury – rodzina kontynuowała wędrówkę bez podstawowego sprzętu zimowego. Nie mieli ani raków, ani czekanów. Dopiero na szczycie Rysów zdali sobie sprawę, że znaleźli się w bardzo niebezpiecznym miejscu.

Wtedy ojciec dziecka poprosił Szymona Stocha o pomoc przy zejściu oraz o pożyczenie raków. Przewodnik zaproponował wezwanie ratowników, ale usłyszał odmowę.

"Bali się kosztów akcji ratunkowej"

Rodzice przyznali, że nie mają wykupionego ubezpieczenia, a wezwanie ratowników po słowackiej stronie mogłoby oznaczać rachunek opiewający na kilka tysięcy euro. Po stronie polskiej taka akcja byłaby bezpłatna, ale turyści nie chcieli ryzykować.

Szymon Stoch zdecydował się sam interweniować. Wziął dziecko i zniósł je ze szczytu łagodniejszym szlakiem po słowackiej stronie, prowadząc rodzinę w dół aż do doliny. Wszyscy dotarli na dół cali i zdrowi. Tym razem obyło się bez tragedii.

Zimowe warunki są bardzo trudne

Tatrzański Park Narodowy regularnie przypomina, że jesienią i zimą warunki w górach mogą być ekstremalne.

Na szlakach powyżej górnej granicy lasu zalega śnieg, miejscami twardy i zmrożony. Jest bardzo ślisko, a widoczność ogranicza niski pułap chmur – informują służby TPN.

W partiach leśnych, po nocnych przymrozkach, również bywa niebezpiecznie. Szlaki są twarde i oblodzone, a w dzień pojawia się błoto. Eksperci apelują, by w wyższe partie Tatr wybierały się tylko osoby z doświadczeniem w zimowej turystyce, posiadające odpowiedni sprzęt i umiejętność jego użycia.

Góry nie wybaczają braku wyobraźni

Historia rodziny z Litwy to ostrzeżenie dla wszystkich rodziców planujących górskie wyprawy z dziećmi. Góry – nawet te dobrze znane – potrafią być niebezpieczne, a błędna ocena ryzyka może skończyć się tragedią.

Na szczęście tym razem interwencja przewodnika zakończyła się szczęśliwie.

Źródło: zakopane.wyborcza.pl

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: