para ogląda telewizję
Czy można żyć szczęśliwie bez miłości? Ta para pokazuje, że tak. fot. Storyblocks.com

Miłość, która kiedyś była centrum wszystkiego, teraz ustąpiła miejsca spokojnej codzienności. Bohaterka tego wyznania przyznaje wprost, że nie kocha już swojego partnera – i że to uczyniło ją… szczęśliwszą. Zamiast rozpaczać, wybrała życie w związku bez miłości, skupiając się na wspólnym domu, przyjaźniach i zwykłych rytuałach codziennego dnia.

REKLAMA

Kiedyś wielka miłość, dziś neutralność

Historia, o której przeczytałam na portalu Scary Mommy, na początku przypominała film romantyczny: namiętne początki, bolesne rozstania, powroty i znów próby od nowa. Miłość była osią, wokół której wszystko się kręciło. Aż do momentu, gdy bohaterka zdała sobie sprawę, że nie czuje już tego, co kiedyś.

"Mogę teraz powiedzieć, że nie kocham już mojego partnera. Domyślam się, że on też mnie nie kocha" – przyznała bez ogródek.

Życie jak... cieknący kran

Autorka felietonu porównała swój związek do cieknącego kranu. Można go naprawiać bez końca, aż w końcu przychodzi decyzja: wymienić na nowy albo nauczyć się żyć z odwiecznym kapaniem. Ona wybrała to drugie. I zaskoczyło ją, że to wcale nie jest tak bolesne, jak się wydawało.

Zatem, co ich trzyma razem? Dom i wszystko, co z nim związane. Wspólna kawa, rozmowy o remoncie drzwi, gotowanie dla przyjaciół.

"Kochamy życie, które w nim zbudowaliśmy. Kochamy poranną kawę, stary kominek, który ogrzewa nasze kapcie" – opisuje.

Okazało się, że to właśnie te drobiazgi dają poczucie stabilności.

Trudne przyznanie się

Przyznać, że się już nie kocha, było najtrudniejsze. Początkowo czuła się "zimno i wyrachowanie", jak bohaterka opery mydlanej, która bierze, ale nic nie daje w zamian. Dlatego udawała, że uczucie wciąż istnieje.

"Udawałam przed sobą, że go kocham, i to mnie wkurzało. Frustrowało mnie. Ciągle próbowałam znaleźć w nim i w nas coś, co było po prostu zagubione" – wspomina.

Przełom nastąpił przy śniadaniu, podczas zwykłej kłótni. Spojrzała na partnera i zrozumiała, że już nie chce walczyć.

"Wypuściłam powietrze. Jak to pierwsze miłosne westchnienie, ale na odwrót" – mówi.

Na głos przyznała, że przestała próbować kochać. Ku jej zaskoczeniu, on się zgodził.

Od tamtej chwili przyszło coś nieoczekiwanego – spokój i satysfakcja.

"Teraz, kiedy wiem, że go nie kocham, znów zaczynam go lubić. Niczego od niego nie oczekuję. Nie chcę od niego niczego poza pogawędką przy kawie albo kolejną porcją jarmużu ze sklepu. Doceniam go teraz, gdy przestałam życzyć mu, żeby na mnie zasłużył" – wyznaje.

Czy związek bez miłości może dać szczęście?

Dla niej – tak. Paradoksalnie właśnie odpuszczenie miłości otworzyło naszej bohaterce przestrzeń na inne radości.

"Jestem szczęśliwsza, odkąd odpuściłam sobie tę miłość. Mam teraz miejsce na tak wiele innych rzeczy. Czuję się wolna" – podkreśla.

To historia, która pokazuje, że czasem szczęście nie musi oznaczać życia według romantycznych scenariuszy.

Źródło: scarymommy.com

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: