Młoda kobieta zmywa talerze, obok siedzi starszy mężczyzna (teść)
Życie pod jednym dachem z teściami nie należy do łatwych. Jeśli jeszcze dochodzą do tego ciągle uwagi, może być naprawdę ciężko. storyblock.com

"U nas w domu nigdy czegoś takiego nie było" – te słowa cały czas brzmią jej w uszach. Młoda żona i mama małej córeczki opisała w emocjonalnym poście, jak wygląda jej codzienność u boku teściów. Choć mieszkają w wydzielonej części domu i mają własną kuchnię, kobieta czuje się nieustannie oceniana i krytykowana.

REKLAMA

Przeczytałam ostatnio post, który bardzo mnie zaintrygował. Był to wpis młodej mężatki, która mieszka z teściami. W swoim poście kobieta przyznała, że coraz trudniej znosi życie pod jednym dachem z teściami.

"Teściowa czepia się dosłownie wszystkiego: sposobu, w jaki gotuję, sprzątam, zarządzam domem. A to źle powieszone pranie, tamto nie leży tam, gdzie powinno – co chwilę 'coś'" – pisała w poście.

Kiedyś życie wyglądało inaczej

Najbardziej jednak w tych wszystkich uwagach, młodą mamę irytuje stwierdzenie, którego teściowie używają na zmianę:

"U nas w domu nigdy czegoś takiego nie było".

"No szlag mnie trafia, jak to słyszę! Niby nie mówią tego bezpośrednio do mnie, ale ja odbieram bardzo osobiście, jakbym łamała istniejące od pokoleń zasady. A co mnie obchodzi, jak się u nich układało kapcie, gotowało kaszę czy wieszało firanki?! Czasy się zmieniły – ja robię wszystko po swojemu, na swoich zasadach" – dodała.

Na koniec tego wpisu zrozpaczona kobieta zadała pytanie: "Co byście zrobiły w mojej sytuacji?".

Dom wielopokoleniowy – coraz rzadszy, ale trudny układ

Choć dziś coraz mniej rodzin decyduje się na wspólne mieszkanie w tzw. domach wielopokoleniowych, wciąż zdarzają się sytuacje, w których młodzi trafiają pod dach teściów – czy to z powodów finansowych, czy rodzinnych. Dla jednych bywa to wybawienie, bo mogą liczyć na pomoc przy dziecku. Dla innych – oznacza to codzienny stres i ciągłą walkę o ustalanie granic.

Czyja przestrzeń, czyje zasady?

Problem w opisywanej sytuacji polega na tym, że młoda rodzina ma wydzieloną część domu. Teoretycznie powinna być ona ich prywatną przestrzenią, w której sami decydują o porządku, posiłkach i codziennych sprawach. W praktyce jednak starsze pokolenie często uważa, że skoro wszystko dzieje się pod ich dachem, mają prawo ingerować. I, co najgorsze, odbierają to jako coś pozytywnego – taką dobrą wskazówkę na życie.

Nie ma jednej dobrej rady

Jak rozwiązać taki konflikt? To pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Z jednej strony kobieta rzeczywiście jest w domu teściów i w jakimś sensie jest tam "gościem".

Z drugiej – powinna mieć prawo do decydowania o własnej przestrzeni i stylu życia, skoro teściowie zgodzili się, by młodzi u nich tworzyli swój dom. Brak akceptacji i ciągła krytyka mogą sprawić, że napięcie będzie tylko narastać.

To sytuacja, w której potrzebny jest dialog, ustalenie jasnych granic i wzajemny szacunek. Bez tego życie w domu wielopokoleniowym łatwo staje się źródłem frustracji zamiast wsparcia. Szkoda, że kobieta nie wspomina w tym wątku o swoim mężu, czyli synu teściów. On również, a może – przede wszystkim – powinien uczestniczyć w tym dialogu.

Czy w podobnej sytuacji można znaleźć złoty środek? A może rozwiązaniem byłoby poszukanie własnego mieszkania, choćby najmniejszego, by odzyskać niezależność?