
Olga Frycz ogłosiła na Instagramie, że spodziewa się trzeciego dziecka ze swoim partnerem Albertem Kosińskim. Pod jej postem posypały się gratulacje, ale pojawiły się też kąśliwe komentarze, pełne hejtu i oceniania. Dlaczego w Polsce kobietom zawsze obrywa się za życiowe decyzje, a mężczyzn w podobnych sytuacjach chwali i klepie po ramieniu?
Olga Frycz podzieliła się radosną nowiną o ciąży
W Polsce kobietom nie przepuszcza się niczego. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej, jak powinny żyć, co wybierać, jak wyglądać i w jaki sposób układać sobie życie rodzinne. Bez dzieci – źle. Z jednym – za mało. Z kilkorgiem – przesada.
Skupia się na karierze zawodowej? Egoistka. Zdecydowała się być mamą na cały etat i prowadzić dom? Leniwa kura domowa. I nieważne, czy to wybór, czy zrządzenie losu. Zamiast wsparcia często pojawia się krytyka, a w internecie – fala hejtu, która uderza z zaskakującą siłą. Co ciekawe, najczęściej z moich obserwacji, to kobiety uwielbiają dowalać innym kobietom...
Jestem mamą dwójki dzieci. I kiedy czytam komentarze, jakie pojawiły się w sieci pod postem Olgi Frycz, która w czwartek 22 sierpnia ogłosiła, że spodziewa się trzeciego dziecka ze swoim partnerem Albertem Kosińskim, to naprawdę brakuje mi słów.
Z jednej strony – morze gratulacji od znajomych i zwykłych internautów. Z drugiej – kąśliwe, oceniające, wręcz obrzydliwe komentarze, które pokazują, jak łatwo w naszym kraju obrywa się kobietom za wszystko. Kilka przykładów? Proszę bardzo:
Takie słowa mówią tylko kobiety kobietom
Czytam to i myślę: serio? To piszą ludzie, którzy widzą zdjęcie kobiety w ciąży ze swoim partnerem. Frycz na fotografiach ma widoczny już brzuch ciążowy, widać, że jest szczęśliwa, że razem z ukochanym zaczynają nowy rozdział życia. To jest pierwsza myśl, jaką ktoś ma, widząc czyjąś radość – żeby ją zgasić?
Bo wiecie, kobietom w Polsce obrywa się zawsze. Jeśli nie masz dzieci – jesteś egoistką, "karierowiczką" i twój facet na pewno od ciebie ucieknie.
Jeśli masz jedno – zaraz ktoś spyta: "A kiedy drugie?". Jeśli masz dwoje – "No to teraz do dwóch chłopców przydałaby się dziewczynka". Jeśli masz troje – pytania, czy "na pewno dajesz radę". A jeśli – tak jak Olga – dzieci mają różnych ojców, to już w ogóle: publiczny lincz i łatka "patologii".
I w tym wszystkim uderza mnie jedno: mężczyzn za takie rzeczy się nie gani. Facet ma trójkę dzieci z trzema różnymi kobietami? "No, chłop ma powodzenie, daje radę, prawdziwy samiec alfa". Kobieta w tej samej sytuacji jest "nieodpowiedzialna, lekkomyślna, a jej dzieci są biedne, bo nie mają stabilizacji". Te same fakty, a narracja kompletnie różna.
Miejcie trochę wyczucia, kultury i empatii
Najbardziej boli mnie jednak to, że wśród hejterów tak często są inne kobiety. Zamiast dmuchać w skrzydła, zamiast się cieszyć, że ktoś ma odwagę układać swoje życie po swojemu i nie tkwi w związku, który go unieszczęśliwia, one wyciągają kamień i rzucają.
A przecież to my, kobiety, najlepiej wiemy, jak trudno jest podejmować decyzje, jak bardzo los potrafi zaskoczyć, jak bardzo trzeba się czasem nagimnastykować, żeby pogodzić pracę, macierzyństwo i życie osobiste.
Czy naprawdę nie lepiej napisać po prostu: "Gratulacje, niech wam się wiedzie"? Albo w ogóle nic nie pisać, jeśli chce się wyrazić tylko kąśliwie? Ja nie rozumiem takiego zachowania. Jako matka i kobieta wiem jedno – każda z nas potrzebuje wsparcia.
Olga Frycz ma prawo cieszyć się swoim szczęściem. Każda kobieta ma prawo. A jeśli kolejny raz zechcecie chamsko skomentować czyjeś życiowe wybory, proponuję ugryźć się w język, nic nie powiedzieć i zająć swoim własnym życiem. Nie dziękujcie.
