dziadkowie z wnuczką
Zamiar był prosty: zdrowe jedzenie i zero cukru. Teściowa wpadła i w pięć minut zrujnowała plan. fot. Pexels.com

"Powiedzieliśmy jasno: 'zero słodyczy'. Chcieliśmy nauczyć dziecko zdrowych nawyków, pokazać, że można cieszyć się smakiem bez cukrowej bomby. A teściowa w godzinę zrobiła z naszej kuchni cukiernię – i wszystko, co budowaliśmy tygodniami, legło w gruzach' – napisała do nas Hania.

REKLAMA

Nasza zasada była prosta

"Kiedy ustaliliśmy z partnerem, że ograniczamy dziecku słodycze, chcieliśmy być konsekwentni i odpowiedzialni. Nie chodziło o zakaz absolutny, ale o rozsądek – zamiast czekolady owoc, zamiast batonika jogurt.

Chcieliśmy nauczyć dziecko, że słodycze to przyjemność raz na jakiś czas, a nie prawo nabyte codziennie.

Babcia oczywiście "wie lepiej"...

I wtedy wkroczyła ona – teściowa. "Oj, dajcie spokój, przecież jedno ciastko nie zaszkodzi", "Dzieciństwo bez słodyczy? To takie smutne!".

Wystarczyła godzina jej obecności w naszym domu, by kuchnia zamieniła się w mini cukiernię: ciasteczka, lizaki, czekoladki, babeczki. Wszystko z uśmiechem i przekonaniem, że robi 'coś dobrego'.

Zrujnowane starania...

Patrzyłam, jak moje dziecko zajada kolejne ciastko, a cały nasz trud sprzed tygodni rozpadał się jak domek z kart.

Słowo "nie" nagle przestało mieć znaczenie. Bo skoro babcia pozwala, to znaczy, że mama i tata tylko "się czepiają". I to właśnie bolało najbardziej – nie cukier, tylko podważenie naszych zasad.

Wiem, że teściowa nie robiła tego ze złości. W jej świecie okazywanie miłości oznacza częstowanie jedzeniem, najlepiej słodkim.

Sama pamiętam swoje dzieciństwo: czekolada była luksusem, lizak – świętem. Na pewno moja teściowa chciała dać wnukowi to, czego jej kiedyś brakowało. Ale nie zauważyła, że dziś nadmiar słodyczy to nie radość, tylko realny problem.

Granice i miłość

Dziś wiem jedno – miłość babci nie może oznaczać przekraczania granic rodziców. Słodycze były tylko symbolem. Chodzi o coś większego – o spójność, o poczucie bezpieczeństwa dziecka, które musi wiedzieć, że rodzice i babcia grają w jednej drużynie.

Teściowa zrobiła z naszej kuchni cukiernię w godzinę, ale ja nie pozwolę, by w ten sam sposób osłodziła nasze zasady".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: