dziewczynka podchodzi do psa, by zabrać mu piłeczkę
Zabieranie psu jego ulubionej zabawki może się skończyć atakiem i pogryzieniem. fot. Pexels/Anastasia Shuraeva

O tym, że pies kogoś pogryzł, słyszymy rzadko. Media informują o takich przypadkach wtedy, gdy skutki ataku są naprawdę poważne. Dlatego może nam się wydawać, że spotkanie z obcym psem nie jest groźne. Nowy raport, który opracowała psycholożka zwierząt Izabela Kadłucka, obala ten mit. Czujni powinni być przede wszystkim rodzice.

REKLAMA

Jestem miłośnikiem psów. Towarzyszą mi od dzieciństwa. Aktualnie mam dwa i naprawdę je uwielbiam. Dlatego z ciężkim sercem przeczytałem raport opracowany przez psycholożkę Izabelę Kadłucką razem z Siecią Obywatelską Watchdog Polska. Bo dane, które ujawnili, są przerażające.

Codziennie 70 pogryzionych osób. Większość to dzieci

Kadłucka wykonała mozolną pracę. Zgłosiła się do powiatowych stacji sanepidu i inspekcji weterynaryjnych z prośbą o informację o zgłoszonych w ubiegłym roku przypadkach pogryzień ludzi przez psy. I okazało się, że całej Polsce było ponad 26,5 tysięcy takich incydentów. 

To oznacza że każdego dnia dochodziło do około 70 pogryzień. Każdego dnia! W rzeczywistości ataków było prawdopodobnie znacznie więcej, bo nie każdy przypadek jest zgłaszany do sanepidu czy służb weterynaryjnych.

Dane, do których dotarła Izabela Kadłucka, powinny dać do myślenia przede wszystkim rodzicom. Zwłaszcza tym, którzy kochają zwierzęta i pozwalają swoim dzieciom podchodzić do obcych psów, by je pogłaskać. Z raportu wynika, że to właśnie dzieci, głównie w wieku 5-9 lat, są najczęściej atakowane przez psy. I odnoszą najpoważniejsze obrażenia.

To nie psy są winne, ale ludzie

Powodem, jak wskazuje ekspertka, jest często nadmierne zaufanie do psa, zarówno ze strony właściciela, jak i rodziców, którzy pozwalają swoim pociechom podchodzić do obcych zwierząt. Zwłaszcza gdy opiekun zapewnia, że jego pupil jest łagodny i nie gryzie.

"Wielu dorosłych nie rozumie podstawowego języka psów. A przecież to na opiekunach spoczywa obowiązek nie tylko zapewnienia zwierzęciu warunków zgodnych z dobrostanem, ale także edukowania dzieci i reagowania na sytuacje potencjalnie niebezpieczne” – wskazuje przyczynę problemu Kadłucka.

W swoim raporcie podkreśla, że najmniej winne są psy. One są drapieżnikami, więc dla wszystkich powinno być jasne, że mogą ugryźć. Zwłaszcza jeśli są nieodpowiednio traktowane przez właścicieli, co w Polsce wcale nie jest rzadkie. 

I nie chodzi tu tylko o skrajne przypadki, jak trzymanie psa na łańcuchu. Wielu właścicieli po prostu nie rozumie potrzeb swojego psa, nie uczy odpowiednich zachowań, nie zapewnia wystarczającej dawki spacerów, nie dba o socjalizację. Słowem, niektórzy opiekunowie tak naprawdę nie znają swoich psów. Ale beztrosko zapewniają, że "on na pewno nie ugryzie".  

Najpierw powiedz "Nie", a potem sprawdź

Kałucka przypomina też, jak poznać, że pies "nie życzy sobie" bliższego kontaktu z obcym człowiekiem. Najważniejsze sygnały to napięcie całego ciała, odwracanie głowy i oblizywanie się. Jeśli pies tak reaguje na zbliżające się dziecko, to rodzic powinien natychmiast wkroczyć do akcji. Nawet jeśli właściciel będzie przysięgał, że pies nie gryzie, a nawet nie ma zębów. 

Co ważne, dotyczy to nie tylko obcych psów. Ze statystyk wynika, że do pogryzień "sprawcami" pogryzień najczęściej są najczęściej psy, z którymi dzieci miały wcześniej styczność i uważają je za niegroźne i bezpieczne. 

To zaufanie, połączone z nieumiejętnością czytania sygnałów ostrzegawczych, kończy się atakiem. Dlatego na pytanie: "Czy mogę pogłaskać pieska?", lepiej zawsze odpowiedzieć "Nie". A potem się upewnić, czy piesek nie zareaguje na taki gest atakiem.

Czytaj także:

Źródło: Watchdog Polska