klasa w szkole
Postanowiłam zapytać wychowawczynię o coś, co od dłuższego czasu mnie nurtowało. fot. pl.123rf.com
Reklama.

Zebranie szkolne – zadałam pytanie i zrobiło się niezręcznie

"Poszłam ostatnio na zebranie szkolne mojego 10-letniego syna, Adama. Myślałam, że będzie to raczej standardowa sprawa – porozmawiamy o ocenach, planach i jakichś bieżących organizacyjnych kwestiach. I tak było, dopóki nie przyszedł moment na zadawanie pytań. Postanowiłam, że zadam jedno. Wydawało mi się ono zupełnie normalne, tym bardziej że moje pytanie dotyczyło czegoś, co mógłby poruszyć każdy rodzic.

Postanowiłam zapytać wychowawczynię o coś, co od dłuższego czasu mnie nurtowało. Dlaczego w tym roku jest tak mało wycieczek? Oczywiście, nie chodziło mi o wyjazdy do odległych miejsc, po prostu o zwykłe wyjścia klasowe – do muzeum, na wystawy, do teatru, na warsztaty.

Wiedziałam, że takie rzeczy są dla dzieci bardzo ważne – nie tylko ze względów edukacyjnych, ale i społecznych. Tego typu wydarzenia pomagają dzieciakom lepiej poznać świat, uczą współpracy, stwarzają okazję do rozwijania pasji i zainteresowań. Przecież nie chodzi tylko o to, żeby dzieci siedziały w ławkach przez 9 miesięcy. Dlaczego więc szkoła Adama praktycznie w ogóle nie planuje takich aktywności? Czy po prostu nikt nie ma na nie pomysłu, czy może nauczyciele są zbyt zajęci, żeby organizować takie wyjścia?

"To nie temat na zebranie"

Wydawało mi się, że to zupełnie normalne pytanie rodzica. Jednak, kiedy wychowawczyni usłyszała moje słowa, jej reakcja kompletnie mnie zaskoczyła. Zamiast odpowiedzi na moje pytanie, usłyszałam tylko, że 'to nie jest temat na zebranie'. W tej chwili poczułam się, jakbym zapytała o coś nieodpowiedniego, coś, co nie pasuje do kontekstu. Coś, co w ogóle nie powinno zostać poruszone w takim gronie.

Przyznam szczerze, że zamurowało mnie. Rozumiem, że zebranie ma swoje ramy i czas na konkretne tematy, ale to, że zostałam zupełnie zignorowana, sprawiło, że poczułam się wykluczona. Czy naprawdę nie można było odpowiedzieć na takie pytanie w kilku zdaniach? Owszem, to może nie był temat najważniejszy, ale na pewno wart uwagi. Byłam trochę zaskoczona i zawiedziona tym, jak szybko temat został zamknięty bez żadnego wyjaśnienia.

Po tym, jak zostałam zignorowana, atmosfera zrobiła się napięta. Po chwili po prostu przeszliśmy do kolejnych punktów zebrania, jakby nic się nie stało. W sumie, nic wielkiego się nie wydarzyło – ja po prostu zadałam pytanie, a nauczycielka postanowiła je zignorować.

Może i to niewielki incydent, ale miałam wrażenie, że w takich momentach rodzice są traktowani jak osoby, które mają tylko słuchać, a nie zadawać pytania. Czy to jest coś, o czym nie powinnam rozmawiać na zebraniu? Może powinnam jeszcze raz spróbować zadać to pytanie, może nie publicznie, ale osobiście? A może po prostu zaakceptować, że niektóre tematy w szkole są z góry zamknięte?".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: