Klasa w szkole
Uczniowie zlekceważyli prośbę nauczycielki. fot. dolgachov/123rf
Reklama.

"Ostatnio postanowiłam przeprowadzić mały eksperyment. Zawsze piszę do rodziców wiadomość na Librusie, w której informuję, co dzieci mają zadane lub co mają przygotować na kolejną lekcję. Tym razem zaryzykowałam i o konieczności przyniesienia materiałów na zajęcia powiedziałam tylko dzieciom.

Byli to uczniowie klasy trzeciej, a więc już nie jakieś 'świeżaki', które dopiero zaczynają przygodę ze szkołą. Po co to zrobiłam? Chciałam sprawdzić, czy potrafią sami zadbać o swoje obowiązki, jeśli nie dostaną od rodziców dodatkowego przypomnienia. Jeśli nikt nie powie im w domu: 'Weź, zrób, przygotuj, schowaj do plecaka'.

Niestety, rezultat eksperymentu okazał się dla mnie dość zaskakujący. Spodziewałam się, że nie wszyscy przyjdą przygotowani, ale to, co się wydarzyło, to totalne przegięcie.

Na następnej lekcji okazało się, że nikt nie przyniósł materiałów, o które prosiłam. Ani plasteliny, ani suchych gałązek, ani bibuły. Przygotowana byłam tylko ja. Pokazałam uczniom pracę, którą należy wykonać, ale każdy musiał nadrobić braki w domu. Nie ukrywam, że to nieprzygotowanie znacząco utrudniło przebieg zajęć.

Uczniowie siedzieli znudzeni, ziewali, patrzyli w okno, a ja prezentowałam, co krok po kroku należy zrobić. A najgorsze w tym wszystkim było to, że ich zdaniem nic takiego się nie stało. Nikt jakoś szczególnie się tą sytuacją nie przejął, nie przeprosił, nie obiecał poprawy. Totalna olewka.

To doświadczenie skłoniło mnie do refleksji. Zaczęłam głębiej zastanawiać się nad rolą rodziców w codziennym życiu dzieci. Uczniowie trzeciej klasy powinni być o wiele bardziej samodzielni i odpowiedzialni. A oni wykazali się totalną ignorancją i bezmyślnością. Rodzice wyręczają na każdym kroku no i mamy tego opłakane rezultaty".

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz do mnie na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: