Chłopiec odrabia przy biurku pracę domową.
Uczniowie bez prac domowych nie są systematyczni wg rodziców. fot. zlatouster/123rf.com
Reklama.

To oducza systematyczności

Gdy opublikowaliśmy artykuł na temat rezygnacji z prac domowych, spodziewaliśmy się różnych reakcji. Jednak liczba wiadomości, które otrzymaliśmy od czytelników, zaskoczyła nawet naszą redakcję. Okazuje się, że dla wielu rodziców decyzja ministerstwa to nie jest przemyślana reforma, która ma wspierać odpoczynek uczniów, lecz krok w stronę pogorszenia jakości edukacji.

Większość opinii, jakie napłynęły na naszą skrzynkę mailową, jasno pokazuje, że wielu rodziców postrzega obowiązek odrabiania prac domowych jako istotny element nauki. Nie chodzi tu tylko o utrwalanie wiedzy, ale również o wyrabianie w dzieciach samodyscypliny i konsekwencji. "Szkoła powinna przygotowywać do życia, a w życiu obowiązki są czymś normalnym" – piszą rodzice.

Wielu zauważa, że choć prace domowe formalnie zostały zniesione, to nauczyciele wciąż mają możliwość ich zadawania. W praktyce więc obowiązek nie zniknął, ale stał się nieuregulowany, zależny wyłącznie od dobrej woli pedagoga. Jednym z listów, który doskonale oddaje to rozczarowanie, jest wiadomość od naszej czytelniczki, mamy ucznia 7 klasy:

"Jestem mamą chłopca uczącego się w szkole podstawowej. Syn jest w 7 klasie. Dla mnie to, co zrobiła pani minister, jest nie do pomyślenia. Ona i jej doradcy nie pomyśleli, jakie konsekwencje będą w przyszłości. Syn co chwilę ma klasówki (dla uzupełnienia dzienniczka ocenami), a co za tym idzie – wkuwanie na tzw. blachę. Zero zrozumienia, po prostu, aby była ocena – co staram się pilnować" – opowiada o nauce syna kobieta.

Nie ma klarownej sytuacji

"Syn nie jest może szóstkowym uczniem, ale też nie najgorszym. Można powiedzieć – na poziomie czwórkowym. Prace domowe uczyły dzieci konsekwencji, syn przyswajał na bieżąco materiał. A teraz co? Ano właśnie – klasówka z całego działu. Jakaś paranoja. Rośnie nam tzw. 'debilne' społeczeństwo, które na zadane pytanie, w którym roku i dnia rozpoczęła się I wojna światowa, nie będzie w stanie odpowiedzieć. Żadnych wierszy, rozprawek itp. Jestem zbulwersowana i na pewno p. Nowacka mojego głosu w wyborach nie otrzyma" – obiecuje mama ucznia.

Podobne głosy powtarzają się w wielu wiadomościach. Rodzice obawiają się, że zniesienie prac domowych sprawi, że uczniowie nie będą systematycznie powtarzać materiału. W efekcie nauka ograniczy się do intensywnego przygotowywania się do sprawdzianów, co nie sprzyja długofalowemu przyswajaniu wiedzy. Wielu zwraca uwagę na to, że dzieci, które nie mają wsparcia w domu, są teraz w jeszcze gorszej sytuacji, bo nie ma już jasnej struktury nauki poza szkołą.

Nie brakuje również opinii, że brak prac domowych to pozorna ulga – zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. W rzeczywistości odpowiedzialność za edukację przenosi się jeszcze bardziej na rodziców. "Teraz muszę sama pilnować, żeby córka coś powtarzała w domu. Wcześniej miała zadania, więc naturalnie siadała do książek" – napisała jedna z mam w innym mailu do naszej redakcji.

Jakie jest twoje zdanie na temat prac domowych? Podziel się opinią: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.
Czytaj także: