logo
Zniesienie obowiązkowych prac domowych miało odciążyć uczniów, by wypoczęci więcej wynosili z lekcji w szkole. fot. xrobak/123rf.com
Reklama.

Rodzice chcą powrotu prac domowych

Zaraz minie rok od tego, jak ministra edukacji Barbara Nowacka zniosła obowiązkowe prace domowe dla uczniów szkół podstawowych. Taką reformę wprowadzono do szkół w kwietniu 2024, a wielu rodziców i nauczycieli nadal nie pogodziło się z tą zmianą. Nie wszyscy bowiem uważają, że brak prac domowych pozwoli odpoczywać dzieciom i młodzieży po lekcjach, co ułatwi im przyswajanie wiedzy w szkole.

Część rodziców i pedagogów uważa, że prace domowe uczyły odpowiedzialności i obowiązkowości, poprawiały systematyczność i pozawalały uczniom na bieżąco dbać o to, by treści przedstawiane na zajęciach nie były szybko zapomniane. Dla zwolenników obowiązkowych prac domowych były one też sposobem na wypracowanie rutyny. Po prawie roku nadal część nauczycieli prace zadaje wszystkim (a nie tylko chętnym) uczniom, a rodzice są źli, że niektórzy pedagodzy wzięli sobie reformę do serca i całkiem odpuścili dzieciom systematyczną pracę poza klasą lekcyjną.

O podobnym przypadku napisał w portalu Threads użytkownik o nicku daddywithadrone. "Uważam, że rezygnacja z zadań domowych w szkołach podstawowych to jeden z najgłupszych pomysłów w historii polskiej edukacji. Rozumiem, że łatwiej rządzi się głupim, niewykształconym społeczeństwem, ale są jakieś granice..." – przyznaje zdenerwowany rodzic.

Wielu użytkowników z nim się zgadza, zauważając, że teraz całe nauczanie zostało zrzucone na rodziców. "Ja nie twierdzę, że zadania domowe są idealnym remedium na wszystko. Niemniej, rozwijanie samodzielności i systematyczności jest dla mnie koronnym argumentem" – dodał ten sam użytkownik pod jednym z komentarzy.

Co myślisz na temat likwidacji obowiązkowych prac domowych? Podziel się swoim zdaniem i doświadczeniami: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.

Muszą znaleźć sposób na powtarzanie materiału

Rodzice denerwują się, tłumacząc, że nie każdy ma czas, żeby siedzieć z dzieckiem popołudniami (a czasami późnym wieczorem) nad zeszytami i książkami. Uważają, że muszą to robić, bo w szkole nauczyciele nie mają czasu utrwalić z dziećmi materiału, a bez prac domowych nie ma szans, by dziecko "siadło do nauki" w domu z własnej woli.

Uczniowie nie chcą samodzielnie nadrabiać i powtarzać materiału, zauważając, że prace domowe są tylko dla chętnych, "a oni chętni nie są". Nauczyciele często rozkładają ręce, zasłaniając się tym, że nie mogą zadawać prac domowych. Rodzice są sfrustrowani, bo są zdania, że sami muszą sobie radzić z tym, że dzieci nie utrwalają materiału. Niestety zbyt mało osób, które uważają, że dzieciom po lekcjach należałoby odpuścić, by mogły odpocząć, bo kiedy będą wypoczęte, łatwiej będzie im po prostu przyswoić to, co było na lekcjach (i taka fora im wystarczy wtedy, bez utrwalania w domu).

Dla nauczycieli niestety często sposobem na przymuszenie uczniów do powtarzania materiału w domu jest organizowanie regularnie i często kartkówek. Warto przypomnieć, że likwidacja obowiązkowych prac domowych miała sprawić, że uczniowie będą mniej przemęczeni. Dzięki brakowi obowiązku codziennego odrabiania wielu zadań w domu, dzieci i młodzież miały mieć szansę na odpoczynek. Niestety w praktyce często jest tak, że nauczyciel nie wyrabia się na lekcjach z materiałem, a w domu z dzieckiem musi nadrabiać rodzic.

Czy to był dobry krok? Zobaczymy za jakiś czas

Ostatecznie tego, czy reforma była dobrym krokiem, dowiemy się dopiero za jakiś czas. Wiele w ocenie tej zmiany zależy od perspektywy – dla jednych to krok w stronę bardziej przyjaznej edukacji, dla innych chaos i przerzucenie odpowiedzialności na rodziców. Ci często przyznają, że nie radzą sobie z systematycznym "douczaniem" dzieci, kiedy te same twierdzą, że nauczyciele nie mają prawa zmuszać ich do prac domowych.

Jedno jest pewne: po niemal roku od wprowadzenia zmian dyskusje wciąż trwają, a system szkolny nadal się dostosowuje. Czy w kolejnych latach pojawią się korekty tej decyzji? To pokaże czas – oraz kolejne pokolenia uczniów, którzy dorosną w rzeczywistości bez obowiązkowych prac domowych.

Czytaj także: