Przykra scena w przedszkolnej szatni
"W przedszkolnej szatni, gdzie chaos jest niemal normą, a rodzice próbują jak najszybciej pożegnać lub odebrać swoje dzieci, zderzyłam się z czymś, czego nigdy wcześniej nie widziałam. Spotkałam tam Martę, dziewczynkę, która jest w tej samej grupie, co moja córka.
Wszystko zaczęło się od zwykłej sytuacji: Marta próbowała założyć kurtkę. Niby nic wielkiego, ale jej matka natychmiast podeszła do niej z gniewem na twarzy. 'Naprawdę? Masz cztery lata i nie potrafisz tego zrobić? Przecież to takie łatwe! Wstydź się!' – krzyczała na córkę.
Marta, zawstydzona i zmieszana, starała się założyć ubranie, ale widziałam, jak jej ręce zaczynają drżeć. Zamiast zaoferować jej pomoc, matka tylko przyglądała się jej z wyższością. Każda pomyłka, każda nieudana próba, była powodem do kolejnych epitetów.
"Będziesz zawstydzać całą grupę"
Po kilku minutach, gdy Marcie nie udało się zapiąć guzika w kurtce, jej matka wybuchła.
'Co z tobą, dziecko?! Cała grupa będzie się za ciebie wstydzić! Ośmieszasz się przed wszystkimi!' – wrzeszczała.
W jej głosie nie było już tylko frustracji, ale prawdziwe rozczarowanie. Czułam się, jakbym była świadkiem czegoś, co nigdy nie powinno się stać. Marta była obwiniana o coś, czego nie rozumiała i czego w tamtej chwili nie mogła kontrolować.
Kiedy w końcu udało jej się założyć kurtkę, na jej twarzy nie było żadnej radości ani satysfakcji. Zamiast poczucia, że poradziła sobie sama, widziałam tylko zawstydzenie. W jej oczach czaił się strach przed kolejną krytyką. Zamiast dać jej przestrzeń do nauki i błędów, matka nieustannie podkreślała jej nieudolność, całkowicie rujnując jej pewność siebie.
Jako mama przedszkolaka wiem, jak ważne są chwile, w których nasze dzieci uczą się na własnych błędach, ale też jak ważne jest ich wsparcie, by nie czuły się osamotnione w tych próbach. Każdy ma prawo do popełniania błędów, ale nie wszyscy dostają szansę na to, by zrozumieć, że to normalna część życia.
Zauważyłam, że inne dzieci zaczęły milczeć, obserwując tę sytuację. Większość z nich patrzyła na Martę, nie wiedząc, jak się zachować, ale było w tym też coś przerażającego. Dzieci widziały, jak traktowani są ich rówieśnicy, a nikt z dorosłych nie zareagował. Przechodziłam obok, czując, jak te słowa, które padły, wciąż wiszą w powietrzu. I jestem na siebie zła, że nie miałam odwagi, by zareagować...
Zastanawiam się też, ile dzieci każdego dnia doświadcza tego typu krytyki, a jak wiele z nich nigdy nie otrzymuje wsparcia. Czasami brak reakcji w takich momentach jest równoznaczny z akceptowaniem tej sytuacji. To wstrząsające, jak łatwo można zniszczyć pewność siebie dziecka, jeśli nie potrafi się odróżnić krytyki od konstruktywnej uwagi".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).