Laurka zamiast pieniędzy? Nie do pomyślenia
Nie spodziewałam się, że temat składki na prezent dla nauczycielki w prywatnym przedszkolu może wywołać taką burzę. A jednak – wystarczyło, że jedna z mam postanowiła nie dokładać się do wspólnego podarunku, by rozpętało się istne piekło. Czy naprawdę własne zdanie w tej kwestii zasługuje na publiczny lincz? To, co przeczytała w wiadomościach od innych rodziców, może skłaniać do refleksji.
Kiedy "nie" oznacza "skąpstwo"
"Wszystko zaczęło się niewinnie. W grupie rodziców padła propozycja – zróbmy składkę na prezent dla pani przedszkolanki. Standardowa procedura, nie pierwszy raz w końcu coś organizujemy. Zdecydowałam, że nie chcę dorzucić się do zbiórki. Nie dlatego, że nie doceniam pracy nauczycielki, ale dlatego, że moim zdaniem laurka od dziecka wystarczy jako wyraz wdzięczności" – napisała do nas Beata.
Reakcja była natychmiastowa. Część rodziców nie skomentowała tego wcale, ale inni… cóż, nie mieli oporów, by wyrazić swoje zdanie w dość brutalny sposób.
Słowa, które bolą
"'To zwykłe skąpstwo' – napisała na grupie jedna z mam.
'Brak kultury, wstyd' – dodał ktoś inny.
'Jak wszyscy, to wszyscy. To chyba jakiś żart?'.
Wiadomości nie pozostawiały złudzeń – w oczach innych rodziców popełniłam niewybaczalne faux-pas. Co z tego, że moje intencje były inne? Wszyscy zrzucają się na prezent, więc i ja powinnam. Koniec, kropka. Dla mnie to było przykre. Bo czy naprawdę rodzic, który nie chce się dokładać do wspólnego prezentu, nie ma do tego prawa? A może jest gorszy? Czy naprawdę podziękowanie w postaci rysunku od dziecka jest tak bezwartościowe?
Prywatne przedszkole, wielkie oczekiwania
Nie da się ukryć, że w prywatnych placówkach panują trochę inne zasady niż w publicznych. Składki na dodatkowe zajęcia, wycieczki, bale, a teraz jeszcze 'obowiązkowe' prezenty. Rodzice często czują presję, by nie odstawać, by się nie wychylać. Bo jeśli ktoś się nie dorzuci, to może być uznany za kogoś, kto nie pasuje do tej społeczności.
Właśnie to mnie uderzyło najmocniej – ta niewypowiedziana zasada, że wszyscy muszą się dostosować. A jeśli masz inne zdanie? Cóż, lepiej go nie wyrażaj.
Czy naprawdę o to chodzi? Cała sytuacja pokazuje smutną prawdę – wciąż przywiązujemy ogromną wagę do tego, co 'wypada', zamiast docenić gesty płynące z serca. Bo czy nauczycielka naprawdę ucieszy się bardziej z drogiego prezentu, na który ktoś dorzucił się z przymusu, niż z własnoręcznie zrobionej laurki od dziecka?
Nie mam nic przeciwko składkom na prezenty, ale uważam, że każdy powinien mieć wolny wybór – bez oceniania, bez wytykania palcami. A co wy o tym sądzicie?".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).