Kilka dni temu spotkałam na spacerze dwie stare znajome, które opowiadały mi o swoim doświadczeniu macierzyństwa w dużym mieście. Mówiły jedna przez drugą, nie przestawały, a ja czułam się jak w jakimś Matrixie. Przeprowadziły się tu z małych wiosek – za pracą, za lepszą przyszłością dla swoich dzieci. Zamiast jednak cieszyć się nowymi możliwościami, czują się przytłoczone i samotne. Jak do tego doszło?
Życie w wielkim mieście
– Nie pamiętam, kiedy ostatni raz zjadłam ciepły posiłek od początku do końca – powiedziała mi Marta, mama półtorarocznej Zosi. – O ogoleniu nóg to nawet nie myślę. Czasem czuję się, jakbym zniknęła w tym wszystkim.
Karolina, mama dwójki dzieci, powiedziała mi: – Tu jestem sama przez cały dzień, a czasem mam wrażenie, że przez całe tygodnie. Mąż w pracy, a ja z dwójką w tym blokowisku.
Obie są jednomyślne. Na wsi życie wyglądało inaczej. Tam zawsze ktoś był obok – sąsiadka, ciocia, babcia. Ktoś, kto mógł popilnować dziecka choćby na chwilę, żeby mama mogła wziąć prysznic czy napić się herbaty. W mieście drzwi mieszkań są zamknięte, a codzienność wypełniona jest samotnością, która miesza się z bezradnością i smutkiem.
Obie tęsknią za tym, co kiedyś miały. Miasto daje pracę i większe możliwości, ale zabiera poczucie przynależności.
– Żyjemy tu, bo tu jest praca. Mąż dobrze zarabia, ale czasem zastanawiam się, czy to dobra decyzja. Ale jest mi tak ciężko, że niekiedy mam wrażenie, że do wieczora nie dożyję. Kiedy zamykam oczy, modlę się o lepsze jutro. Bo jeśli tak dalej pójdzie, to padnę z wyczerpania. Ja nawet zakupów nie jestem w stanie w spokoju zrobić. Zamiast wkładać produkty do koszyka, to biegam za dzieciakami po sklepie, a inni patrzą się na mnie jak na wariatkę. Cud, że obiad udaje mi się przygotować – mówi Karolina.
– Ja już nie pamiętam kiedy zrobiłam coś dla siebie. I nie marzę nawet o wizycie u fryzjera, ale o spokojnej kąpieli, kolacji zjedzonej bez płaczu i histerii. Serial w telewizji były czymś jak lot w kosmos. Kiedy mała zasypia, padam razem z nią. I tak dzień za dniem. Sama w tym wielkim mieście, pośród bloków i obcych ludzi. Zdana tylko na siebie – dodaje Marta, a ja słucham i nie wiem, co powiedzieć.