Kadams – co to właściwie jest?
Jeśli jesteś rodzicem, na pewno znasz to dobrze: "Jeszcze pięć minut!" – powtarzane jak mantra, kiedy trzeba skończyć bajkę, zabawę albo usiąść do lekcji. I chociaż te "pięć minut" czasem magicznie się wydłuża, to koniec końców i tak kończy się na płaczu lub negocjacjach. Na Instagramie furorę robi gadżet, który rzekomo ma rozwiązać ten problem – to wizualny timer od firmy Kadams, przypominający sygnalizację świetlną.
Kadams działa prosto i intuicyjnie:
Brzmi jak proste i genialne rozwiązanie, prawda? Dziecko stopniowo przygotowuje się na zmianę, a ty unikasz awantur i łez. Ale czy rzeczywiście to "takie cudo"?
Nie tylko świeci, ale i dzwoni
Timer od Kadams to nie tylko kolorowe światła. Dodatkowo wydaje dźwięki, które można regulować – od delikatnego sygnału po naprawdę głośny alarm (85 dB). Dzięki temu sprawdzi się u dzieci, które potrzebują dodatkowych bodźców dźwiękowych, np. z ADHD czy autyzmem. Jest polecany także dla nauczycieli i terapeutów.
Zastosowań tego urządzenia jest mnóstwo:
A co najlepsze – zapamiętuje ostatnie ustawienia, więc nie trzeba go konfigurować od nowa przy każdym użyciu.
Prosty w obsłudze, ale nie taki tani
Na pierwszy rzut oka timer Kadams to mały gadżet, który może uratować rodzicielskie nerwy. Wystarczy ustawić czas, wybrać głośność i nacisnąć start. Nawet wymiana baterii jest dziecinnie prosta – wystarczy mały wkrętak.
Brzmi świetnie, ale… ta przyjemność kosztuje 36,99 dolarów, czyli w przeliczeniu na złotówki ponad 150 zł (w zależności od kursu). To całkiem sporo jak na plastikowe urządzenie. Do tego jest on dostępny głównie na Amazonie, co oznacza dodatkowe koszty przesyłki lub konieczność szukania pośredników.
Czy warto? To zależy. Jeśli twoje dziecko naprawdę ma problem z kończeniem zadań i każde "koniec zabawy" kończy się awanturą, może to być ratunek dla twoich nerwów. Ale jeśli maluch i tak dobrze rozumie, co oznacza upływ czasu, można znaleźć tańsze sposoby – choćby klasyczny minutnik kuchenny.
Timer od Kadams to gadżet, który wygląda świetnie, ale czy faktycznie działa cuda? Decyzja należy do ciebie.