Moja córka od zawsze miała trudności z organizacją pracy. To ten artystyczny typ. I choć od dawna walczyłam o to, by samodzielnie wykonywała swoje codzienne obowiązki, to rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana. Zwykłe zadania, takie jak wyrzucenie śmieci, opróżnianie zmywarki, wymagały ode mnie ciągłych przypomnień. Córka zapominała o wszystkim, a ja zaczynałam odczuwać narastającą frustrację...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Z czasem zrozumiałam, że nawet kilka obowiązków do samodzielnego zapamiętania może być przytłaczające. Dla nas, dorosłych, lista codziennych zadań wydaje się prosta, ale dla dziecka różnorodne obowiązki mogą tworzyć chaos, który trudno zorganizować.
Mój ciągły nacisk i przypominanie tylko zwiększały stres, który odczuwała zarówno ona, jak i ja. Zdałam sobie sprawę, że brak samodzielności u córki wynika tak naprawdę z braku odpowiednich narzędzi do zarządzania obowiązkami.
Zrobiło się to nudne i wkurzające
Każdego dnia powtarzał się ten sam scenariusz: przypominanie, denerwowanie się, a potem niezadowolenie i z mojej, i z jej strony. Próbowałam różnych rozwiązań. Były listy zadań na papierze, które lądowały w kącie, były próby rozmów i tłumaczeń, ale efekty nie były takie, jakich oczekiwałam. W końcu, z pomocą przyszedł gadżet, który całkowicie odmienił nasze podejście do organizacji obowiązków – tablica suchościeralna z ruchomą checklistą.
To proste, a jednocześnie genialne rozwiązanie wprowadziło w nasze życie porządek i spokój. Zasada jest prosta: po każdym wykonanym zadaniu córka odhacza je na liście. Może robić to w dowolnej kolejności, co daje jej poczucie kontroli nad tym, jak rozplanowuje swój czas. Widzi też wyraźnie, co już zrobiła, a co jeszcze przed nią. To, co wcześniej było źródłem frustracji i nerwów, teraz stało się dla niej (i dla mnie) niemalże grą.
Nauka planowania
Zauważyłam ogromne zmiany w jej podejściu do obowiązków. Po pierwsze, stała się bardziej zmotywowana. Kiedy może sama decydować, które zadanie wykona najpierw, zyskuje poczucie, że to ona ma kontrolę nad sytuacją. Zniknęło też moje ciągłe przypominanie, bo wszystko jest na tablicy. Nie muszę jej już poganiać ani dopytywać, czy coś zrobiła – sama z przyjemnością odhacza kolejne zadania.
Drugi ogromny plus to rozwijanie samodzielności. Odhaczając kolejne punkty z listy, córka uczy się planowania i zarządzania czasem. Z czasem zaczęła sama dopisywać kolejne obowiązki, takie jak np. przygotowanie rzeczy do szkoły na następny dzień, czy włożenie prania do kosza. To daje jej większe poczucie odpowiedzialności za własne zadania.
To działa
Co jakiś czas modyfikujemy listę, wprowadzamy nowe obowiązki, dostosowujemy ją do bieżących potrzeb. Córka sama sugeruje, co mogłaby jeszcze dodać do swoich zadań, co dla mnie jest ogromnym dowodem na to, że ten system działa.
Tablica suchościeralna z checklistą to nie tylko narzędzie organizacyjne, ale także sposób na budowanie samodzielności i motywacji u dziecka. Dla nas stała się nieodłącznym elementem codziennego życia, który znacząco poprawił nasze relacje i wprowadził harmonię tam, gdzie wcześniej dominował chaos.
Ja naszą tabliczkę kupiłam za niecałe 20 zł w Sinsay (obecnie niedostępna), ale bez problemu znajdziecie podobne na Allegro, Amazonie lub na Temu.