logo
Dziadkowie wzięli wnuki na ferie i cały czas palili przy kilkulatkach. fot. kay4yk/123rf.com
Reklama.

Ferie u dziadków na wsi

"Wysyłając dzieci na ferie do dziadków na Mazury, liczyłam na super przygodę na świeżym powietrzu. Moje maluchy – pięciolatek i ośmiolatka – cieszyły się na wyjazd, a ja miałam chwilę dla siebie. No ale wyszło inaczej. Śniegu brak, atrakcji zero, więc zamiast zimowego szaleństwa było sporo nudy. Jasne, dziadkowie mają gospodarstwo i duży ogród, ale ile można karmić kury i grzebać patykiem w ziemi w sadzie?" – zaczyna swój list nasza czytelniczka.

W dalszej części kobieta opisuje, jak wyglądały ferie u dziadków z perspektywy jej dzieci: "W okolicy nie ma basenu, internet ledwo zipał, więc dzieciaki narzekały, że nie mają co robić. Nawet przestałam mieć wyrzuty sumienia, że teściowa pozwalała im oglądać bajki w telewizji przez pół dnia. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym, co mnie czekało po ich powrocie.

Już w drzwiach uderzył mnie znajomy, duszący zapach. Moje dzieci dosłownie śmierdziały papierosami! Włosy, ubrania, nawet ukochany miś – wszystko przesiąknięte dymem. Nie mogłam uwierzyć, że dziadkowie nie mieli w sobie tyle rozsądku, żeby palić chociaż na zewnątrz. Ja rozumiem, że ktoś jest uzależniony, ale żeby truć własne wnuki? Przecież oni oddychali tym syfem cały tydzień!".

Dlaczego dziadkowie świadomie trują wnuki?

Nasza czytelniczka uważa, że jeśli teściowie nie umieją ograniczyć palenia papierosów przy dzieciach, powinni przynajmniej wychodzić z domu i palić wyłącznie na dworze. Ci jednak prawdopodobnie tego nie robili, skoro wszystkie rzeczy córki i syna były przesiąknięte nieprzyjemnym zapachem: "I to nie chodzi tylko o smród, ale o zdrowie. Dzieciaki są najbardziej narażone na skutki biernego palenia, a dziadkowie nawet nie próbowali się dostosować.

Co ja mam teraz zrobić? Tłumaczyć? Prosić? Przecież oni palą całe życie, nie zmienią się nagle. Jestem wściekła i rozczarowana, bo zamiast fajnego czasu z rodziną moje dzieci dostały lekcję, że zdrowie jest nieważne. Najgorsze jest to, że córce i synowi wydaje się, że tak musi już być i że zapach papierosów u dziadków to nieodłączny element ich wizyt na Mazurach.

Teraz się zastanawiam, czy w ogóle wysyłać je tam ponownie. Nie chcę zabraniać im kontaktu z dziadkami, ale nie mogę też przymykać oka na coś takiego. Może inni rodzice byli w podobnej sytuacji? Jak sobie z tym poradziliście?" – zastanawia się czytelniczka i prosi innych rodziców o rady.

Znalazłaś się w sytuacji, że ktoś z twojego najbliższego otoczenia bez ogródek palił przy dzieciach? A może sama palisz i masz przemyślenia na ten temat? Napisz: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.
Czytaj także: